Zamknąć aferę w parę dni
Treść
Przewodniczący hazardowej komisji śledczej Mirosław Sekuła (PO) chciałby, aby już w piątek komisja przyjęła końcowe sprawozdanie z prac śledczych. Swój projekt raportu miałby złożyć do północy z czwartku na piątek. Posłowie mieliby zatem kilka godzin na zapoznanie się z nim i sformułowanie swoich poprawek. Do poniedziałku dałby natomiast posłom czas na ewentualne złożenie zdania odrębnego do raportu.
Mirosław Sekuła tłumaczył ten niebywały pośpiech w zamknięciu prac hazardowej komisji śledczej chęcią zakończenia sprawy przed parlamentarnymi wakacjami. To dość mętne tłumaczenie, zważywszy, iż zgodnie z uchwałą Sejmu komisja hazardowa może pracować do końca września. A po wakacjach, pod koniec września, jest jedno posiedzenie Sejmu, na którym posłowie mogliby raport śledczych przegłosować.
Na piątkowym posiedzeniu komisji mają zostać najpierw przegłosowane poprawki zgłoszone przez śledczych do raportu, a następnie raport w całości. Tymczasem projekt raportu, który miałby zostać przegłosowany, nie został przez przewodniczącego nawet złożony do komisji. Wersja projektu, która trafiła do komisji, została - według ekspertyz Biura Analiz Sejmowych - złożona niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Przewodniczący Sekuła przekazał bowiem sprawozdanie, które było oparte na niepodpisanych przez świadków zeznaniach. Posłowie opozycji zwracali ponadto uwagę, iż raport został dostarczony, zanim komisja przesłuchała ostatniego świadka.
Teraz przewodniczący swoje sprawozdanie złoży ponownie wraz z uzupełnieniami. Sekuła zapowiedział, iż raport w nowej wersji będzie się różnił od poprzedniej "oczywistymi poprawkami pisarskimi i będzie uzupełniony o te poprawki, które już zgłosił lub zamierzał zgłosić". Zgodnie z ustawą o komisji śledczej to przewodniczący przedkłada projekt sprawozdania, a pozostali śledczy mogą do niego zgłaszać swoje poprawki bądź wyrażać zdanie odrębne do zawartości raportu. Na wyrażenie zdania odrębnego posłowie będą mieć trochę więcej czasu niż tylko kilka godzin, bo mogą to zrobić, zgodnie z propozycją Sekuły, do poniedziałku.
Sekuła poinformował, że do tej pory pod swoimi zeznaniami przed komisją nie podpisali się Zyta Gilowska i Jarosław Kaczyński. Przewodniczący dał obojgu czas do jutra na dopełnienie formalności. Jeśli sami nie podpiszą dokumentów, przewodniczący komisji skorzysta ze swojego prawa, by protokoły z ich zeznaniami podpisać jednostronnie.
Pośpiech, z jakim Mirosław Sekuła chce zamknąć prace komisji, zbulwersował posłów opozycji. - Przewodniczący Sekuła codziennie urządza festiwal kompromitacji. A chciałbym, żeby komisja zakończyła swoje prace w sposób rzetelny, a nie kompromitujący - mówił wiceprzewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica). Beata Kempa (PiS) oceniała, iż w sytuacji gdy komisja nie otrzymała nawet całego materiału dowodowego w związku z aferą hazardową, raport, który przyjmowany jest w takim pośpiechu, może zwyczajnie poświadczać nieprawdę. Kempa zapowiedziała, że jeżeli przyjęty zostanie raport, który poświadcza nieprawdę, złoży w tej sprawie wniosek do prokuratury. Sekuła w swojej pierwszej wersji sprawozdania napisał m.in., że komisja stwierdziła, iż w sprawie afery hazardowej nie ma podstaw, aby składać jakiś wniosek do prokuratury, a winnym przecieku do biznesmenów branży hazardowej w sprawie prowadzonych wobec nich przez CBA działań nie jest wcale nikt z kancelarii premiera, lecz samo CBA.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-07-28
Autor: jc