Zabójca pragnie sławy
Treść
Proces Cyby, który rozpoczął się wczoraj, został utajniony. Wnioskowali o to pełnomocnicy rodziny zabitego pracownika biura PiS, argumentując, że chodzi o ochronę prywatności osób dotkniętych zbrodnią i obawami o wygłaszanie politycznych manifestów przez oskarżonego.
- Wiele wskazuje na to, że pan zabójca chciał publicznie opowiadać o swoich ideach kosztem także zmarłego Marka Rosiaka. Rodzina nie życzy sobie, żeby zyskał on forum publicznych wypowiedzi kosztem zmarłego - podkreśla mec. Marek Markiewicz, pełnomocnik rodziny Rosiaka.
- Rany tej rodziny się nie zabliźniły. Nie chcą robić użytku publicznego ze swojego cierpienia - tłumaczył dziennikarzom drugi pełnomocnik, mec. Piotr Pszczółkowski. Zaznaczył, że osobom dopuszczającym się takich czynów nie powinno się udostępniać "miejsca w przestrzeni publicznej".
Argumenty te uznał w całej rozciągłości Sąd Okręgowy w Łodzi. - Jego roszczeniowa postawa prezentowana tuż po aresztowaniu, a sprowadzająca się do manifestacji określonych politycznych motywów działania i wręcz żądania opublikowania w mediach treści pisemnego oświadczenia wskazuje, że swoje działanie podzielił na dwa etapy. Pierwszy to zamach na pokrzywdzonych, a drugi sprowadzał się do planu jak najszerszego rozpowszechnienia motywów swojego działania - podkreślił sędzia Grzegorz Wasiński, uzasadniając decyzję o wyłączeniu jawności. - Niedopuszczalne jest jednak, by ulec presji ze strony oskarżonego - stwierdził.
Sędzia powiedział, że nie do przyjęcia byłoby zezwolenie na prezentację przez oskarżonego opinii publicznej takich treści, "które mogą być uznane za propagowanie na tle politycznym postaw niedopuszczalnych, a wręcz które mogą być uznane za graniczące z publicznym nawoływaniem do popełnienia przestępstwa".
- Decyzja jest bardzo słuszna. W interesie publicznym i społecznym jest to, żeby takim osobom, jak oskarżony w tej sprawie, nie dawać satysfakcji bycia gwiazdą mediów - ocenił Pszczółkowski.
Sąd zezwolił na upublicznienie wizerunku oskarżonego i jego pełnego nazwiska, co uzasadnił koniecznością "choćby minimalnego uczynienia zadość uzasadnionemu interesowi społecznemu".
Obrońca oskarżonego mec. Maciej Krakowiński przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że jego klient złoży podczas procesu obszerne wyjaśnienia. - Ustaliliśmy linię obrony, ale jej szczegółów nie będę państwu zdradzał - powiedział. Pytany, czy nie będzie to przypadkiem manifest polityczny, stwierdził, że mają to być "zwykłe wyjaśnienia uzasadniające motywy jego działania".
- Nic o żadnym oświadczeniu nie wiem. Jeśli oskarżony ma jakąś kartkę, to wziął ją tylko po to, żeby nie zapomnieć, jakie ma złożyć wyjaśnienia - powiedział Krakowiński podczas przerwy w rozprawie. W oświadczeniu Cyby znalazły się słowa o przeprosinach rodziny zamordowanego, ale też oskarżenia skierowane wobec Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława i Lecha Kaczyńskich, a także apologia Wojciecha Jaruzelskiego.
Wczoraj sąd przesłuchał siedmiu świadków, m.in. rodzinę oskarżonego, którzy po wyjściu z sali nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Zeznania złożyli też biegli, którzy podtrzymali swoje opinie wyrażone w ekspertyzie, że Cyba nie jest niezrównoważony psychicznie. Na rozprawę nie przyszli żona i syn Marka Rosiaka, aby - jak tłumaczy mec. Markiewicz - nie "oglądać zabójcy".
Proces toczy się w największej sali sądu okręgowego, a oskarżony zasiada za szklaną szybą. Taksówkarzowi grozi kara dożywotniego więzienia. Łódzka prokuratura oskarżyła go o zabójstwo Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego, i usiłowanie zabójstwa Pawła Kowalskiego, asystenta posła Jarosława Jagiełły. Śledczy podkreślają, że motywem zbrodni, do której doszło 19 października ub.r., była przynależność polityczna obu ofiar. Świadkowie relacjonują, że podczas napadu Cyba krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców". W ocenie posła PiS Mariusza Błaszczaka, jego czyn to efekt nakręcania nienawiści przez rządzących Polską. W czasie śledztwa okazało się, że Cyba był przez pewien czas członkiem PO.
Zenon Baranowski
Piątek, 25 listopada 2011, Nr 274 (4205)
Autor: au