Za plecami rodzin
Treść
Prokuratura opublikowała główne wnioski wynikające z opinii sądowo-medycznej dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Wbrew dotychczasowej praktyce o ich upublicznieniu przesądzić miało duże zainteresowanie opinii publicznej.
Opublikowane wyniki dotyczą ciał ekshumowanych 17-18 września ubiegłego roku: Anny Walentynowicz „oraz innej ofiary katastrofy smoleńskiej”, chodzi o Teresę Walewską-Przyjałkowską z Fundacji Golgota Wschodu.
Taka opinia wpłynęła do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie 18 lutego. Jak podał płk Zbigniew Rzepa, rzecznik NPW, prokuratorzy powiadomili rodziny obu ofiar katastrofy oraz ich pełnomocników o możliwości zapoznania się z opiniami, ale dotychczas żadna z rodzin nie zgłosiła się do prokuratury w tym celu.
– Wobec dużego zainteresowania opinii publicznej tą sprawą, WPO w Warszawie zdecydowała się przedstawić główne wnioski wynikające z uzyskanych opinii – zakomunikował rzecznik.
Z opinii wynika, że „przyczyną zgonu obu ofiar katastrofy były rozległe obrażenia czaszkowo-mózgowe i obrażenia klatki piersiowej, co koresponduje z wnioskami zawartymi w opiniach wydanych po sekcjach zwłok przeprowadzonych w Moskwie. Tego typu obrażenia powstają od działania z dużą siłą narzędzi bądź przedmiotów tępych, tępokrawędzistych, którymi mogły być elementy kabiny samolotu pasażerskiego lub kadłuba oraz podłoża.
Opisane powyżej mechanizmy powstania obrażeń obu ofiar mogły zrealizować się w trakcie katastrofy lotniczej. W trakcie tego typu zdarzenia, mającego charakter dynamiczny, dochodzi do niedających się w sposób jednoznaczny odtworzyć licznych, nakładających się na siebie mechanizmów powstania obrażeń.
Wynika to z wielu kierunków działania sił na ciało człowieka. Powstałe obrażenia są skutkiem sumowania się poszczególnych urazów w pewnym krótkim przedziale czasowym. Mając powyższe na uwadze – zdaniem biegłych – do powstania śmiertelnych obrażeń ciał obu ofiar mogło dojść w następstwie katastrofy statku powietrznego, co jest zgodne z wnioskami zawartymi w opiniach wydanych po sekcjach zwłok przeprowadzonych w Moskwie”.
Obrotem sprawy zaskoczony jest Janusz Walentynowicz. Syn legendarnej działaczki NSZZ „Solidarność” w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” przyznaje, że rodzina otrzymała z prokuratury informację na temat możliwości zapoznania się z tą dokumentacją. Ale osobista sytuacja sprawiła, że dotąd umówienie terminu spotkania w prokuraturze było niemożliwe. Do tego pełnomocnik rodziny Walentynowiczów mec. Stefan Hambura tuż przed otrzymaniem informacji z prokuratury wyjechał do Berlina. Jak zaznaczył Walentynowicz, rodzina na pewno zapozna się z dokumentacją.
– Jesteśmy zainteresowani wglądem w ten materiał. Mało tego, będziemy się domagali wglądu w akta p. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, bo prawdopodobnie pod tym nazwiskiem opisana jest rosyjska sekcja zwłok mojej mamy – podkreślił. Jest zaskoczony komunikatem prokuratury.
– Wydaje mi się, że prokuratura nie powinna podawać takich informacji, zanim nie zapoznamy się z dokumentacją, a przynajmniej powinien ktoś do nas zadzwonić i uzyskać zgodę w tej materii – dodał.
Jak przyznaje, przytaczane przez śledczych wnioski nie przekonują, bo matka w zasadzie nie miała żadnych obrażeń głowy. Komunikat prokuratury zaskoczył też mec. Piotra Pszczółkowskiego. Jako pełnomocnik kilku poszkodowanych rodzin ma dostęp tylko do tych informacji, które dotyczą bliskich jego klientów, z zastrzeżeniem, że innych dokumentów oglądać nie można. I choć z punktu widzenia prawa zgoda rodziny nie była tu wymagana, to zawsze kierowano się jej dobrem.
– Okazuje się, że w wybranych sytuacjach prokuratura decyduje o ujawnieniu danych, które uważa za wrażliwe. To daleko idąca niekonsekwencja. Bo ta sama prokuratura, odmawiając mi dostępu do akt pani Anny Walentynowicz, podała za argument, że dba o interes rodzin – ocenia pełnomocnik.
W jego ocenie, jeśli prokuratura przyjęła zasadę, że pewnego rodzaju informacje są zastrzeżone tylko dla bliskich ofiar, to jej komunikat poszedł trochę za daleko. – Jako strona czuję się niekomfortowo – kwituje mecenas.
Nasz Dziennik Czwartek, 28 lutego 2013Autor: jc