Za dwa tygodnie dogrywka
Treść
Przy okazji głosowania w wyborach samorządowych politycy podkreślali wczoraj ich wielką wagę. Przypominali, że to samorządy mają największy wpływ na organizację życia mieszkańców na danym terenie i decydują o rozdysponowaniu pieniędzy na lokalne przedsięwzięcia i wykorzystaniu środków z unijnych funduszów. Ostateczne wyniki wyborów mamy poznać we wtorek, najpóźniej w środę.
W wyborach samorządowych przed czterema laty udział wzięło 46 proc. uprawnionych do głosowania. W drugiej turze, dwa tygodnie później, już tylko nieco ponad 39 procent. Po pierwszych dwóch godzinach wczorajszego głosowania frekwencja wyniosła 5,29 procent. - Dla porównania po dwóch godzinach głosowania frekwencja w ostatnich wyborach prezydenckich wyniosła blisko 2 procent - stwierdził Kazimierz Czaplicki, sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej. A w wyborach prezydenckich zwykle frekwencję mamy najwyższą. Pierwsze wyniki dotyczące liczby głosujących tylko z pozoru są optymistyczne. Pierwsze dwie godziny głosowania w wyborach prezydenckich to przedział między godz. 6.00 a 8.00, gdy do urn wyborczych zapewne udaje się mniej wyborców niż - jak wczoraj - pomiędzy godz. 8.00 a 10.00. Zmiana godzin, w których można było zagłosować, spowodowała zamieszanie wśród licznej grupy wyborców, którzy przyzwyczajeni, że mogą oddawać głos na swoich kandydatów już od godziny 6.00, zastawali zamknięte drzwi lokali. Niektórzy zdecydowali się poczekać albo wrócić i zagłosować później. Wczoraj można było oddawać głosy nie od godz. 6.00 do godz. 20.00, lecz od 8.00 do 22.00. Według Państwowej Komisji Wyborczej, o godzinie 10.00 najwyższa frekwencja była w Rzeszowie - wyniosła 5,43 proc., a najniższa w Gdańsku - 2,5 procent.
Kampania samorządowa była bardzo pracowita nie tylko dla kandydatów do samorządów, lecz także dla polityków z pierwszych stron gazet, którzy w ciągu ostatnich tygodni ze wsparciem dla swoich kandydatów przybyli niemal do każdego zakątka kraju.
Wszyscy politycy podkreślali wczoraj wielką wagę wyborów samorządowych. Faktycznie jeszcze się one nie zakończyły. W wielu miejscach gospodarzy miast, gmin i wsi wybierzemy bowiem w drugiej turze wyborów, za dwa tygodnie.
Premier Donald Tusk głosował wczoraj w Sopocie. O reelekcję w wyborach na prezydenta tego miasta ubiegał się tam Jacek Karnowski, który opuścił Platformę po tym, gdy prokuratura postawiła mu zarzuty związane z korupcją. Tusk oficjalnie sam się od niego odciął i odciął poparcie Platformy. Nie przeszkodziło to jednak, by politycy Platformy z osobna udzielali poparcia Karnowskiemu. W kampanię kandydata z zarzutami zaangażowany był m.in. Sławomir Nowak, szef pomorskiej PO, a zarazem minister w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego i jeden z dotychczas najbliższych współpracowników premiera.
Tusk podkreślał, że w wyborach warto głosować, a zwłaszcza w tych samorządowych. - Czasami, kiedy ludzie - ja to rozumiem - pomstują na polityków, pomstują na to, że nie mają zbyt wiele do powiedzenia, to rzeczywiście raz na jakiś czas, nie tak rzadko, wtedy, kiedy są wybory, mogą pokazać, kto tu naprawdę rządzi. I choćby dla takiej satysfakcji warto pójść głosować - stwierdził premier. Tusk podkreślał, że każda nietrafna decyzja burmistrza, prezydenta czy marszałka województwa może skutkować stratą pieniędzy dla miasta, regionu lub gminy. - To później widać z miesiąca na miesiąc, po jakości życia w danej wspólnocie. Więc tu jest osobisty interes każdego z nas, żeby dobrze wybrać, bo przecież codziennie od rana do wieczora w tym swoim miejscu na ziemi żyjemy i warto o nie zadbać choćby w taki sposób - dodał.
Wagę wyborów samorządowych podkreślał także prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. - Wybieramy władzę, która w Polsce jest silna. W Polsce samorządy wydają ponad połowę środków publicznych. Można powiedzieć, że ponad połowa władzy jest w rękach samorządów. To jest pewien skrót myślowy, ale oddający w dużej mierze rzeczywistość - stwierdził Kaczyński. Prezes PiS ocenił, że wynik wczorajszych wyborów samorządowych jest pewnym znakiem. - Bo w Polsce jest kilka istotnych sporów. Jest spór o to, czy ma być zrównoważony rozwój, czy koncepcja lokomotyw: polaryzacyjno-dyfuzyjna, którą prezentuje obecny rząd, czyli koncentracja bogactwa w kilku metropoliach w Polsce - mówił Kaczyński. Zaznaczył także spór o kwestię prywatyzacji oraz rolę religii w życiu publicznym.
Szef SLD Grzegorz Napieralski podkreślał, iż wybory samorządowe mają wpływ na nasze codzienne sprawy. - Często chyba nie mamy świadomości, że większość spraw załatwiamy w urzędzie gminy, w urzędzie miasta i że tutaj, na miejscu, te nasze problemy muszą być rozwiązane - mówił Napieralski. Przypomniał, że osoby, które wybierzemy, przez następne 4 lata będą mieć wpływ na to, czy ulica będzie bezpieczna i oświetlona, czy w drodze nie będzie dziur, czy będą nowe przedszkola i nowe szkoły.
Wicepremier Waldemar Pawlak przekonywał, że jest bardzo ważne, żebyśmy wybrali dobrych gospodarzy naszej lokalnej społeczności. - Samorząd to najbardziej konkretny wymiar władzy publicznej - mówił szef PSL. Zaznaczając, że to radni, wójtowie i burmistrzowie zajmują się sprawami najważniejszymi dla lokalnych społeczności.
Według Państwowej Komisji Wyborczej, ostateczne wyniki wyborów samorządowych powinniśmy poznać we wtorek, a najpóźniej w środę. W wielu miejscowościach na pewno nie zostaną rozstrzygnięte bezpośrednie wybory na prezydenta, wójta lub burmistrza. Jeśli żaden z tych kandydatów nie uzyska ponad 50 proc. głosów, dwóch najlepszych spotka się w wyborczej dogrywce. Drugą turę wyborów zaplanowano za dwa tygodnie, 5 grudnia.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-11-22
Autor: jc