Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Za", ale kuchennymi drzwiami?

Treść

Sąd Okręgowy w Warszawie w sporze między sztabami Jarosława Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego przyznał wczoraj rację kandydatowi Platformy Obywatelskiej. Nieprawomocny wyrok stanowi, że Jarosław Kaczyński nie może dalej twierdzić, iż kandydat PO jest zwolennikiem prywatyzacji służby zdrowia. Nakazał również Kaczyńskiemu przeprosić Komorowskiego. Sąd jednocześnie stwierdził, że Bronisław Komorowski miał prawo zarzucić kłamstwo prezesowi Prawa i Sprawiedliwości. W ciągu 24 godzin strony mogą się od wyroku odwołać.
Po ogłoszeniu nieprawomocnego wyroku Jarosław Kaczyński stwierdził, że chciałby, aby Bronisław Komorowski wprost zadeklarował, iż opowiada się przeciw prywatyzacji służby zdrowia. - Jest zdecydowanym zwolennikiem, chyba tego nie zakwestionuje, komercjalizacji, która jednak drogę do prywatyzacji otwiera. Chciałbym więc, aby ostatecznie, konsekwentnie opowiedział się przeciw prywatyzacji, także przeciwko tej ustawie, którą do tej pory popierał. Ale sądzę, że po tym wyroku jego obowiązkiem moralnym jest powiedzieć, że jej nie popiera, bo tam droga do prywatyzacji jest wyraźnie otwarta - to po pierwsze. Po drugie - choćby odczytany wczoraj przed sądem list pana Dowgielewicza w sprawie regulacji Unii Europejskiej wyraźnie wskazuje, że ta komercjalizacja oznacza, iż szpitale stają się jednostkami gospodarczymi - mówił Kaczyński.
Komercjalizację, czyli przekształcanie szpitali w spółki, forsowała Platforma Obywatelska w ramach swojej reformy ochrony zdrowia. Operacja taka może oznaczać, że zaistnieje możliwość sprzedaży udziałów w szpitalach-spółkach podmiotom prywatnym. Według prezesa PiS, niekorzystny dla niego wyrok ma też pozytywną stronę, gdyż oznaczać może, iż PO rzeczywiście zmieniła zdanie w sprawie prywatyzacji służby zdrowia, co jest dobrą zapowiedzią na przyszłość.
W pełni usatysfakcjonowany mógł się natomiast czuć Komorowski. Tym bardziej że sąd uznał, iż miał on prawo zarzucać Kaczyńskiemu kłamstwo w rozpatrywanej sprawie i nie musi - czego domagał się sztab Kaczyńskiego - kandydata PiS przepraszać. - Wygrałem proces i mogę powiedzieć z otwartą przyłbicą: to jest kolejny dowód na to, że kłamstwo ma krótkie nogi i kończy się w sądzie - powiedział marszałek Sejmu.
Spór pomiędzy sztabami dotyczył wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na wiecu w Lublinie 9 czerwca. Prezes PiS mówił wtedy: "Sprawa służby zdrowia, prywatna, sprywatyzowana - tak jak to chce mój główny polityczny konkurent - czy też publiczna: dla niektórych, zależna od portfela, czy dla wszystkich. Chodzi o to, by podstawą była publiczna służba zdrowia; tu jest ta zasadnicza różnica. Kartka wyborcza wrzucona dwudziestego jest albo za tym, albo za tym". Zapisy zachwalające prywatyzację służby zdrowia znaleźć można było w opublikowanych na stronach internetowych Platformy Obywatelskiej podstawach programowych tej partii. Koordynatorem programu Platformy był Bronisław Komorowski. We wtorek przed sądem Jarosław Kaczyński stwierdził, że do czasu swojej wypowiedzi nie słyszał, by Komorowski dystansował się od koncepcji prywatyzacji. Po wypowiedzi Kaczyńskiego marszałek Sejmu zaczął zaprzeczać, jakoby prywatyzację w służbie zdrowia popierał.
Sąd Okręgowy w Warszawie uznał wczoraj m.in., że zapisy w programie PO mówiące o prywatyzacji w służbie zdrowia są nieaktualne, a ponadto że nie można ich utożsamiać z poglądami kandydata na prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. - Abstrahując od tego, że program partii jest czymś odrębnym od programu politycznego kandydata na prezydenta, takie stanowisko nie wynika ani z aktualnego, obowiązującego od października 2007 roku programu wyborczego Platformy Obywatelskiej, ani tym bardziej z programu wyborczego Bronisława Komorowskiego jako kandydata na prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Obowiązujący bowiem program Platformy Obywatelskiej z 5 października 2007 roku przewiduje nie prywatyzację, lecz komunalizację opieki zdrowotnej. Stanowisko takie prezentuje również Bronisław Komorowski w swoich wypowiedziach jako kandydat na prezydenta - stwierdziła sędzia Agnieszka Matlak.
Nieprawomocny wyrok zobowiązuje kandydata PiS do przeproszenia Bronisława Komorowskiego na antenie TVP 1, TVN oraz za pośrednictwem serwisu Polskiej Agencji Prasowej.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-06-17

Autor: jc