Wraca pomysł konfrontacji
Treść
Hazardowa komisja śledcza rozpatrzy dzisiaj wnioski o konfrontację premiera Donalda Tuska z byłym szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariuszem Kamińskim oraz urzędników ministerstwa sportu - Rafała Wosika z Moniką Rolnik, którzy brali udział w procesie tworzenia pisma do Ministerstwa Finansów. Minister sportu Mirosław Drzewiecki wnosił w nim o rezygnację z poszerzenia katalogu gier objętych dopłatami. Takiej decyzji oczekiwali od swojego kolegi ministra z Platformy biznesmeni z branży hazardowej.
Dyrektor Departamentu Ekonomiczno-Finansowego w ministerstwie sportu Bożena Pleczeluk była jak dotąd ostatnim wezwanym i przesłuchanym przez komisję hazardową świadkiem. I tak najprawdopodobniej zostanie, gdyż śledczy z Platformy Obywatelskiej chcą jak najszybciej zakończyć jej prace, a przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) przygotował już nawet raport końcowy. Mimo to Beata Kempa (PiS) zawnioskowała wczoraj o przeprowadzenie dwóch konfrontacji świadków: Donalda Tuska z Mariuszem Kamińskim oraz dyrektora generalnego w resorcie sportu Moniki Rolnik z Rafałem Wosikiem, dyrektorem departamentu prawno-kontrolnego w tym ministerstwie.
- Konfrontacja jest potrzebna, ponieważ próbowaliśmy usunąć rozbieżności w zeznaniach za pomocą materiału dowodowego, który mamy, i niestety nie można tego zrobić. Jedyną metodą na usunięcie tych bardzo poważnych rozbieżności jest konfrontacja - mówiła Kempa o skonfrontowaniu Tuska z Kamińskim. Taki wniosek padł już przed kilkoma miesiącami. Śledczy z rządzącej koalicji dzielnie jednak obronili premiera przed przymusem spojrzenia w oczy byłemu szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W połowie sierpnia ub.r. Kamiński poinformował premiera o niepokojących sprawach, które dzieją się wokół prac nad ustawą hazardową. Po tej rozmowie premier przeprowadzał spotkania z udziałem partyjnych kolegów, których nazwiska padają w kontekście afery hazardowej: Mirosławem Drzewieckim, Grzegorzem Schetyną i Zbigniewem Chlebowskim.
Granie intencjami
Konfrontacja Rolnik z Wosikiem miałaby się natomiast odbyć w związku z pismem, które 30 czerwca zeszłego roku trafiło z ministerstwa sportu do resortu finansów. W piśmie tym minister sportu wnosił o wycofanie się z rozszerzenia katalogu gier objętych dopłatami. Takiego wniosku oczekiwał od swojego kolegi Drzewieckiego biznesmen Ryszard Sobiesiak. Dopłaty obciążyłyby bowiem biznes robiony przez Sobiesiaka na automatach do gier. Drzewiecki tłumaczył przed komisją, że zdanie o rezygnacji z dopłat znalazło się w piśmie przez pomyłkę, a sam - jak zeznał - nie czytał tego, co podpisuje. Wyjaśniał, że intencją pisma nie miało być wycofanie się z dopłat, lecz poinformowanie resortu finansów, iż ministerstwo sportu wycofuje się z drugiego etapu budowy Narodowego Centrum Sportu. A na ten właśnie cel miały zostać przeznaczone pieniądze z dopłat.
6 lipca, czyli kilka dni po przesłaniu pisma do Ministerstwa Finansów, w podsłuchanej przez CBA rozmowie znajomy Sobiesiaka, były prezes Totalizatora Sportowego Sławomir Sykucki, chwalił się biznesmenowi, że "ma na rękach pismo o wycofaniu się Drzewieckiego z dopłat".
Minister wstrzymał sprostowanie
Drzewiecki zeznał, że o potrzebie sformułowania pisma w tej sprawie poinformowała go Monika Rolnik. Sporządzenie pisma zleciła Rafałowi Wosikowi. Wosik tłumaczył przed komisją, że otrzymał od Rolnik dokładne instrukcje, co w piśmie ma zostać zawarte. Z tego wynika, że powinien znaleźć się tam zapis o rezygnacji z dopłat. Rolnik zaś mówiła, że nie do niej należała weryfikacja merytorycznej zawartości pisma. Przesłuchiwana wczoraj przez komisję dyrektor departamentu ekonomiczno-finansowego w ministerstwie sportu Bożena Pleczeluk otrzymała pismo Wosika do zaopiniowania. Stwierdziła, że czasami koledzy przysyłają jej różne pisma z prośbą o opinię, czy są one "zrozumiałe i nie zawierają błędów ortograficznych". Zeznała, że pismo zrozumiała w ten sposób, iż resort sportu rezygnuje z dodatkowych środków na realizację II etapu Narodowego Centrum Sportu.
Zaznaczyła, że w ministerstwie były prowadzone rozmowy w sprawie realizacji II etapu budowy NCS, lecz ani na piśmie, ani ustnie nie padła żadna decyzja o jej zaprzestaniu. Dodała, że decyzji w tej sprawie nie mógł podjąć żaden z urzędników resortu, tylko minister sportu.
Pleczeluk zeznała, że 19 sierpnia ub.r. doszło do poświęconego temu pismu spotkania urzędników resortu z ministrem Drzewieckim. Podczas rozmowy miało paść stwierdzenie, że w piśmie jest błąd wynikający z nieporozumienia. Stwierdziła, że sprostowanie do pisma dla Ministerstwa Finansów było gotowe 2-3 dni po tym spotkaniu. Jednak jak dowiedziała się od Moniki Rolnik, nie zostało ono wysłane, gdyż wstrzymał je Mirosław Drzewiecki.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-07-21
Autor: jc