Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Winny, ale nie skazany

Treść

Dekrety wprowadzające stan wojenny w 1981 r. zostały przyjęte z oczywistym złamaniem obowiązującej ówcześnie Konstytucji - uznał Sąd Okręgowy w Warszawie. Tym samym Emil Kołodziej, były członek Rady Państwa, która przyjęła te dekrety, jest winny działania wbrew Konstytucji. Jednak jego proces umorzono z powodu przedawnienia karalności tego czynu.


Sąd podkreślił, że Emil Kołodziej, uczestnicząc w uchwaleniu dekretów o stanie wojennym i uchwały o wprowadzeniu stanu wojennego, działał wbrew Konstytucji. Stanowiła ona, że podczas sesji Sejmu Rada Państwa nie miała prawa wydawania dekretów. - Mamy do czynienia ewidentnie z naruszeniem przepisu konstytucyjnego - podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Schab. Według sądu, "nie sposób nie uznać, że oskarżony dopuścił się przestępstwa".
- Sąd stwierdził, że wprowadzenie stanu wojennego było nielegalne, niezgodne z obowiązującą ówcześnie Konstytucją PRL - podkreśla prokurator Piotr Piątek z pionu śledczego IPN, oskarżyciel w tej sprawie. - To, że stan wojenny został wprowadzony w wyniku naruszenia ówczesnej Konstytucji komunistycznej, to nie ulega wątpliwości, co do tego w tej chwili wśród prawników nie ma żadnych wątpliwości - podkreśla mecenas Janusz Margasiński, oskarżyciel posiłkowy w procesie zomowców, uczestników akcji pacyfikacyjnej w kopalni "Wujek".
Mimo uznania winy Kołodzieja sąd umorzył proces, o co zresztą wnosił prokurator Instytutu Pamięci Narodowej. Odpowiedzialna jest za to uchwała Sądu Najwyższego z 2010 r., w której uznano za przedawnione zbrodnie komunistyczne zagrożone karą do pięciu lat więzienia. Zarazem prokurator Piątek wniósł, by przy umorzeniu sąd orzekł, że podsądny dopuścił się przestępstwa, co też nastąpiło. Sąd uznał, iż "nie można wskrzesić biegu przedawnienia, skoro ono już nastąpiło".
- Sąd uznał w motywach ustnych, że Emil Kołodziej dopuścił się zarzucanego mu w akcie oskarżenia czynu, ale ze względu na tę uchwałę SN z 25 maja 2010 roku umorzył sprawę - mówi nam Piątek. - Jeżeli sąd uznał winę, czyli oskarżony popełnił zarzucany mu czyn, a nie byłoby przedawnienia, to rozumiem, że byłby wyrok skazujący - ocenia prokurator. Wczorajszy wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie jest pierwszym sądowym orzeczeniem dotyczącym wprowadzenia stanu wojennego. Na razie jest nieprawomocny. Kołodzieja ani jego adwokata nie było na ogłoszeniu wyroku, dlatego nie wiadomo, czy będzie apelacja.
Emil Kołodziej był oskarżony przez pion śledczy IPN o przekroczenie uprawnień przez głosowanie za uchwaleniem przez Radę dekretów o stanie wojennym w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Groziło mu do trzech lat więzienia. Oskarżony bronił się, że robił to w stanie wyższej konieczności, a przepisy Konstytucji nie były mu znane. - Tego rodzaju tłumaczenie nie znajduje racji bytu - stwierdził sędzia, dodając, że nie sposób przyjąć, że Kołodziej uczestniczył w przyjęciu aktów prawnych, nie dostrzegając ich konsekwencji prawnych.
Proces autorów stanu wojennego toczy się od 2008 roku. Początkowo na ławie oskarżonych zasiadało dziewięć osób, ale kilkoro zmarło, a w przypadku kilku następnych wyłączono ich wątki do odrębnego rozpoznania, m.in. Wojciecha Jaruzelskiego. Jednym z takich wątków był też proces Kołodzieja, który zakończył się szybciej niż główna sprawa. W tym przypadku wyrok zapadnie być może w grudniu br.
Zenon Baranowski

Nasz Dziennik Czwartek, 13 października 2011, Nr 239 (4170)

Autor: au