Wielka nieobecna
Treść
Sierpień 80. Czy pamięć tego zrywu, największego polskiego powstania (10 milionów uczestników) jest jeszcze potrzebna? I komu? Pytania bynajmniej nie rocznicowe. Symbole, choćby i najdroższe, jak 21 postulatów, biało-czerwona opaska, znaczek z dumnym napisem - nie zastąpią refleksji nad dziedzictwem doświadczenia "Solidarności".
Ale kto i jak ma opowiadać Polakom, Europie i światu tę historię? Tu i teraz? Na pewno nie dychawicznie działające Europejskie Centrum Solidarności pod wodzą Basila Kerskiego, kurczowo trzymające się poprawności politycznej, martwe, bez ducha. Przenicowana historia nie porwie nikogo. A taka jest właśnie Polska Tuska i Komorowskiego - zamiast dumy z niepowtarzalnych doświadczeń naszej wspólnoty funduje nieustanne seanse wstydu i upokorzeń. "Wszyscy jesteście Breivikami" - oskarża na forum międzynarodowym Radosław Sikorski. I zdejmuje z siebie obowiązek dbania o wizerunek Polski, o promocję historii i idei "Solidarności". Czy szef MSZ, który cynicznie bezcześci dobre imię Polski, może dbać o interes narodowy? Dziś jego ważną częścią jest polityka historyczna - potężny argument w rękach przywódców liczących się państw. Widzimy, jak do swoich racji potrafią przekonywać kraje mające na sumieniu ciężkie zbrodnie i winy, jak za sprawą wielkiej machiny propagandowej zmieniają np. paradygmat sprawcy i ofiary w II wojnie światowej. To jednak nie przeszkadza Tuskowi - bo dla niego "polskość to nienormalność", ani Bartoszewskiemu - "bydło" musi znać mores. A czy o unikalnym doświadczeniu "Solidarności" opowie młodzieży minister Hall ze spuszczonymi spodniami? Albo lokator Pałacu Prezydenckiego z Jaruzelskim przy boku? Ach, ta biedna Polska
Rządząca klasa polityczna, choćby powoływała się na wszystkie "etosy", coraz bardziej staje się podobna do "właścicieli PRL": tak samo butna, oportunistyczna, pazerna i wyobcowana. Frymarczy dobrem wspólnym, w tym naszą historią, za klepnięcie po plecach przez swoich możnych patronów. Ale nie utyskujmy. Ten akt dramatu przerabialiśmy już nieraz i wiemy, jak sobie radzić, gdy państwo zawodzi. Mamy gigantyczny dorobek IPN i niepokornych historyków pieczołowicie zdzierających pokłady kłamstwa z pomników, jakie samozwańczo wystawili sobie niektórzy "bohaterowie" Sierpnia. Mamy niezależny od władzy obieg wolności słowa, gdzie prawda ma szansę wybrzmieć.
Małgorzata Rutkowska
Nasz Dziennik 2011-08-31
Autor: jc