Wątpliwe bezpieczeństwo
Treść
Raport komisji badania wypadków kolejowych w sprawie  katastrofy pod Szczekocinami mamy poznać w ciągu 12 miesięcy -  poinformował wczoraj minister transportu Sławomir Nowak. Reprezentanci  związków zawodowych powtórzyli wczoraj, że rząd był wielokrotnie  informowany o zagrożeniu bezpieczeństwa na kolei. 
Minister  transportu zapewniał wczoraj, że wszelkie zalecenia, które będą wynikać  z zaleceń Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, zostaną  wyegzekwowane i wdrożone. Sławomir Nowak ponownie zapewniał, że kolej  jest priorytetem jego resortu, zaznaczając, że na polskich kolejach  nigdy nie było takiego boomu inwestycyjnego jak obecnie. - Przyspieszamy  modernizację, przyspieszamy procesy inwestycyjne - przekonywał minister  Nowak.
Reprezentanci związków zawodowych na kolei powtórzyli  wczoraj, iż wielokrotnie alarmowali w sprawie bezpieczeństwa na torach. -  Już od dawna występujemy do różnych organów państwowych z informacjami o  zagrożeniach bezpieczeństwa ruchu krajowego w różnych obszarach (...)  Niestety, jak dotąd w tych sprawach niewiele się zrobiło. Nie chcę  powiedzieć, że nic się nie zrobiło - mówił Leszek Miętek. Ocenił, iż w  kwestiach bezpieczeństwa na polskich kolejach niewiele się zmieniło od  czasu, kiedy funkcjonowało jedno przedsiębiorstwo - Polskie Koleje  Państwowe. - Nie ma dzisiaj na polskich kolejach instytucji, która  realnie zarządza i odpowiada za kwestię bezpieczeństwa ruchu kolejowego.  Z takim zamysłem powoływany był Urząd Transportu Kolejowego, ale  okazuje się, że UTK bardziej zajmuje się punktualnością i czystością  toalet niż kwestiami bezpieczeństwa - dodał Miętek. Zaznaczył, iż  chciałby, aby ta katastrofa "wprowadziła pewne otrzeźwienie" u  polityków. - Nie może być wyłącznie biznesów robionych na kolei. Kwestie  bezpieczeństwa ruchu kolejowego to nie jest "dogadywanie się" kosztów  funkcjonowania i oszczędności w sytuacjach kryzysowych. W kwestiach  bezpieczeństwa nie może być kompromisów, bo wszelkie kompromisy prowadzą  do tragedii - powiedział Miętek. 
Przewodniczący Związku Zawodowego  Dyżurnych Ruchu Aleksander Motyka ocenił, iż przy sprawnie działających  urządzeniach było niemożliwe, żeby oba pociągi znalazły się na jednym  torze. - Jest blokada kół samoczynna. Tam oba tory są przystosowane do  prowadzenia ruchu w obydwu kierunkach, ale musi to być za zgodą obydwu  dyżurnych ruchu - tłumaczył Motyka. Zwrócił także uwagę na zbytnie  przeciążenie pracą dyżurnych ruchu. - Podstawowym zadaniem dyżurnego  ruchu jest prowadzenie ruchu pociągów. W wyniku restrukturyzacji  prowadzonej od kilkunastu lat w przedsiębiorstwie PKP temu dyżurnemu  ruchu oprócz prowadzenia ruchu pociągów co chwilę dodaje się dodatkowe  czynności. (...) Ten dyżurny ruchu oprócz prowadzenia ruchu pociągów  jest konserwatorem, jest robotnikiem stacyjnym, wykonuje inne dodatkowe  czynności, sprzedaje nawet bilety na pociągi - stwierdził Motyka.  Związkowcy zwrócili także uwagę na upadek szkolnictwa kolejowego.
Solidarna  Polska chce, aby na najbliższym posiedzeniu Sejmu rząd przedstawił  informację na temat bezpieczeństwa na kolejach. Beata Kempa  poinformowała o przygotowaniu wniosku do marszałek Ewy Kopacz w tej  sprawie. Z wnioskiem do Najwyższej Izby Kontroli o podjęcie  natychmiastowej kontroli Urzędu Transportu Kolejowego w zakresie jego  zdolności do wypełniania instytucjonalnych zadań krajowej władzy  bezpieczeństwa kolejowego zgodnie z prawem polskim i unijnym zwrócił się  natomiast Jerzy Polaczek (PiS).
Artur Kowalski
Nasz Dziennik Wtorek, 6 marca 2012, Nr 55 (4290)
Autor: au