"Ten facet za dużo poluje i strzela byki"
Treść
Zapowiadając tegoroczne obchody święta Konstytucji 3 Maja Bronisław Komorowski, historyk z wykształcenia, po chwili namysłu oświadczył, że była ona "drugą konstytucją w Europie". Szkolna formułka, już od podstawówki wpajana dzieciom jako zdobycz polskiego parlamentaryzmu, dla magistra historii okazała się łamigłówką.
Wyborcy Bronisława Komorowskiego nie mogą odetchnąć spokojnie. Miało być szykownie, elegancko, gładko i z klasą. Choć w ostatnich miesiącach częstotliwość prezydenckich gaf nieco się unormowała, to jednak wciąż zadziwia ich regularność. Tym bardziej że trudno nad nimi przejść do porządku dziennego. - Trzeci dzień maja to piękna tradycja polskiego parlamentaryzmu, polskiej dumy z budowy jednej z... drugiej na kontynencie europejskim konstytucji nowoczesnej - powiedział po chwili wahania prezydent Komorowski, zapraszając Polaków do obchodzenia tegorocznego święta Konstytucji 3 Maja.
Jak wiedzą wszystkie dzieci, polską ustawę zasadniczą uznaje się powszechnie za pierwszą w Europie, a drugą na świecie. Wcześniej konstytucję uchwalono w Stanach Zjednoczonych w 1787 roku. Za drugą ustawę zasadniczą po Konstytucji 3 Maja, a trzecią na świecie uznaje się konstytucję Francji z września 1791 roku po nieszczęsnym obaleniu monarchii i rozpętaniu krwawej rewolucji.
O komentarz do tej historii nie poprosiliśmy ani historyka, ani specjalisty od wizerunku, ale satyryka. To z pewnością dziś najbardziej kompetentny recenzent prezydenckich wpadek.
- To jakieś nieszczęście... co mogę na ten temat powiedzieć. Jak ktoś ma kłopoty z liczeniem do dwóch, to powinien się zastanowić, bo to bardzo poważna sprawa. Facet widocznie za dużo poluje i ciągle strzela byki - komentuje tę historię satyryk Janusz Rewiński. Przypomina mu się historia, którą dwa lata temu uchwyciła kamera telewizji publicznej, ale na którą wówczas nikt nie zwrócił uwagi. - Gdy Bronisław Komorowski jeszcze jako marszałek Sejmu wpisywał się do jakiejś księgi pamiątkowej, zanim zaczął pisać, wyciągnął kartkę i coś z niej przepisywał. Ułożyłem wtedy taki wierszyk do programu "Szkoda gadać", którego puenta była taka: "Wpisuje się marszałek, władzy ustawodawczej szef, ale niech wie, że szanse ma małe, by temu nie towarzyszył mój śmiech". - Jak widać, to się po dwóch latach sprawdziło, bo jak się okazało, ten człowiek ma po prostu poważne kłopoty - mówi, nie kryjąc irytacji, Rewiński.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-04-21
Autor: jc