Stara umowa dla nowej tarczy
Treść
Sejm musiał zmienić tekst pierwotnej umowy o budowie tarczy antyrakietowej, którą wynegocjował rząd Jarosława Kaczyńskiego, a której przez wiele miesięcy nie ratyfikował rząd Donalda Tuska. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że systemy rakiet SM-3, stanowiące trzon nowej tarczy, pojawią się w Polsce w 2018 roku.
Posłowie z komisji: Obrony Narodowej i Spraw Zagranicznych, rekomendowali Sejmowi umowę ratyfikującą rozmieszczenie na terytorium Polski rakiet przechwytujących SM-3. Ostateczny podpis pod dokumentem ma złożyć prezydent. Zmiana, jakiej dokonali wczoraj posłowie, dotyczy wykreślania z tekstu umowy słów: "antybalistycznych obronnych rakiet przechwytujących", i zastąpienia ich określeniem: "system obrony przed rakietami balistycznymi". Pod tą niewielką zmianą redakcyjną kryje się jedna z głównych porażek rządu Donalda Tuska - wycofanie się USA z pomysłu budowy tarczy antyrakietowej w Polsce. Ustawa dostosowuje więc do obecnych realiów wynegocjowaną przez rząd Jarosława Kaczyńskiego słynną już polsko-amerykańską umowę o rozmieszczeniu na terytorium Polski elementów tarczy antyrakietowej. Nie powstała ona w Polsce, bo rząd Donalda Tuska przez wiele miesięcy zwlekał z ratyfikacją umowy, minister Radosław Sikorski przedłużał negocjacje, stawiając Amerykanom nowe wymagania. Miesiące mijały i w ostateczności w bardzo symbolicznym dniu - 17 września 2009 roku, prezydent Barack Obama ogłosił rezygnację z realizacji tego projektu. W konsekwencji oznaczało to również rezygnację z rozmieszczenia na polskim terytorium antybalistycznych rakiet przechwytujących typu GBI.
Ich celem miało być zwalczanie rakiet średniego i dalekiego zasięgu. Od samego początku pomysł oprotestowywali Rosjanie, co z polskiej perspektywy było bardzo znamienne, gdyż - jak wielokrotnie wskazywał prowadzący negocjacje Witold Waszczykowski - budowa tarczy w Polsce miała być sposobem na silniejsze związanie naszego kraju sojuszem wojskowym z USA i zwiększenie gwarancji naszego bezpieczeństwa. Po rezygnacji administracji Obamy z jej budowy w zamian zaproponowano Polsce zupełnie nowe rozwiązanie. Nowelizacja umowy dostosowuje ją więc do tej propozycji. Przewiduje ona rozmieszenie na terytorium Polski bazy z rakietami SM-3. Jest jednak wokół tego projektu wiele niewiadomych. Poseł Karol Karski z PiS miał wątpliwości, czy są w ogóle jakieś gwarancje, że projekt ten zostanie wdrożony w życie do 2018 roku. - To bardzo odległy termin, nie mamy pewności, czy prezydent Obama będzie w ogóle pełnił tę funkcję w następnej kadencji - zastanawiał się poseł.
- Jej gotowość operacyjna zostanie osiągnięta około 2018 roku - zapewniał posłów wiceminister obrony Czesław Piątas. W jego ocenie, umowa, której realizacja została ustalona na termin daleko przekraczający ewentualną drugą kadencję prezydenta Obamy, zostanie sfinalizowana, bo znane są już poszczególne fazy budowy nowej tarczy. Dodał, że już za tydzień na poligonie w Wicku rozpocznie swój kolejny rotacyjny pobyt bateria rakiet Patriot, których zadaniem w przyszłości będzie ochranianie tych instalacji. - Stacjonujące w Polsce rakiety będą uzbrojone - zapewniał Piątas.
Budowa nowej tarczy będzie więc trwała kolejnych kilka lat. Zanim rakiety SM-3 trafią do Polski, wcześniej, na południu Europy, zostaną wybudowane radary, które będą współpracowały z systemami rakiet SM-3 zainstalowanymi na krążownikach. A te na Morzu Śródziemnym pojawią się około 2015 roku.
- Dopiero potem rakiety zostaną zainstalowane w Rumunii, a na końcu w Polsce - dodał Piątas. Według informacji przekazanych przez MON, system SM-3 na terytorium Polski stanie się w przyszłości częścią systemu obrony przeciwrakietowej NATO, tak jak zdecydowały o tym kraje członkowskie Sojuszu podczas szczytu w Lizbonie w listopadzie 2010 roku.
Poseł Ludwik Dorn pytał również, czy nie ma groźby, że rakiety zostaną w pewnym momencie - na żądanie strony amerykańskiej - po prostu z Polski wycofane. Według ministra Piątasa, takiej gwarancji nie ma, ale - jak mówił - choć rakiety nie zostaną na naszym terytorium zainstalowane w sposób trwały, to nie będzie możliwości ich natychmiastowej ewakuacji. - Jeśli w USA ktoś podejmie decyzje o wycofaniu rakiet z Polski, to wypowiedzenie przewiduje termin dwóch lat - dodał wiceszef MON. Witold Waszczykowski uważa, że rząd i Polska nie mają żadnej pewności, iż instalacja rakiet SM-3 ostatecznie dojdzie do skutku.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-02-25
Autor: jc