Stan nadzwyczajny
Treść
Z wielką uwagą zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości oczekują oficjalnego przedstawienia kandydata tej największej partii opozycyjnej w wyborach prezydenckich. Jedni snują domysły, że Jarosław Kaczyński już podjął decyzję o swoim starcie, inni nawołują, by się zdecydował, a jeszcze inni zapytują: jeśli nie prezes PiS, to kto? Prawo i Sprawiedliwość swojego kandydata - z całkiem zrozumiałych względów - jeszcze oficjalnie nie zaprezentowało. Ale już słyszymy apele, by ze startu zrezygnował jeden z potencjalnych rywali kandydata PiS.
O wycofanie się ze startu w wyborach prezydenckich do lidera Prawicy Rzeczypospolitej Marka Jurka zaapelował europoseł PiS Marek Migalski (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy). Apel uzasadniony został "nadzwyczajną sytuacją". "Każda partia oraz każde środowisko polityczne mają prawo do wystawiania swojego kandydata i nie odmawiam Panu oraz Pana partii tej możliwości. Ale sytuacja jest nadzwyczajna. Istnieje groźba, że nie zdoła Pan zebrać wymaganych 100 tysięcy podpisów, a nawet jeśli sztuka ta uda się Panu, to i tak wie Pan doskonale, że nie ma Pan szans w konfrontacji między kandydatem PO a kandydatem PiS" - napisał Marek Migalski w swoim internetowym blogu, zwracając się do Marka Jurka. Przywołał jednocześnie przykład Ludwika Dorna, który po tragedii pod Katyniem ogłosił, że wycofuje się z zapowiedzi startu w czerwcowych wyborach.
Europoseł PiS, apelując do lidera Prawicy Rzeczypospolitej, wyraża przekonanie, że "po tym, jak ogłosimy swojego kandydata, znajdzie w nim Pan godnego reprezentanta Pana ideałów i pomysłów na silną, sprawiedliwą i bezpieczną Polskę". - Być może zresztą będzie to pierwszy krok na drodze do ponownego zjednoczenia środowisk prawicowych, tak by odnosiły one zwycięstwa na miarę tego z 2005 roku, kiedy zarówno Pana środowisko, jak i ludzie skupieni dziś wokół Ludwika Dorna, byli częścią tego zwycięskiego obozu" - dodał Migalski.
Tą samą drogą, bo za pośrednictwem internetowego bloga, Migalskiemu odpowiedział Jurek. Były marszałek Sejmu, który Prawo i Sprawiedliwość opuścił po tym, jak okazało się m.in., że kierownictwo PiS "niekoniecznie godnie reprezentuje ideały" obecnego lidera Prawicy Rzeczypospolitej, napisał, iż apel europosła Migalskiego o zrezygnowanie ze startu w wyborach i wsparcie kandydata PiS przeczytał "z uwagą, ale z przykrością". "Miałem nadzieję, że świadomość nadzwyczajnego charakteru sytuacji kraju - o czym Pan pisze - sprawi, że tego rodzaju 'apeli' będzie mniej. Polska dziś oczekuje od polityków narodowej solidarności, a nie wzajemnego wykluczania, monopolizowania opinii publicznej, demobilizowania odpowiedzialności Polaków. Chciałbym, żeby wszyscy, którzy wierzą - tak jak Pan i ja - w Polskę silną, sprawiedliwą i bezpieczną, solidarnie współpracowali na jej rzecz" - stwierdził Marek Jurek. Zaznaczył, że jest przekonany, iż "przyszłość Polski silnej, sprawiedliwej, bezpiecznej zależy od urzeczywistniania zasad cywilizacji życia, praw rodziny, od realizacji tych zasad na forum europejskim". "Chcę takiej polityki dla naszego kraju, więc uważam, że zasady te muszą być stale reprezentowane w naszym życiu publicznym. Dlatego dwa miesiące temu podjąłem decyzję o kandydowaniu w wyborach prezydenckich" - dodał Marek Jurek.
Lider Prawicy Rzeczypospolitej zadeklarował zarazem chęć szukania porozumienia z kandydatem PiS zarówno w czasie wyborów, jak i po nich.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-04-23
Autor: jc