Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Spróbują poprawić Sekułę

Treść

Hazardowa komisja śledcza będzie dziś kontynuowała dyskusję nad końcowym sprawozdaniem ze swoich prac. Do wczoraj jej członkowie złożyli ponad sto poprawek do przygotowanego przez przewodniczącego komisji Mirosława Sekułę projektu raportu końcowego.
Już dzisiaj hazardowa komisja śledcza może zdecydować o przyjęciu końcowego sprawozdania ze swoich prac, jeśli śledczy uporają się z przegłosowaniem 105 poprawek złożonych do przygotowanego przez przewodniczącego komisji Mirosława Sekułę (PO) sprawozdania. Przewodniczący komisji był zdeterminowany przeforsować przyjęcie raportu już w piątek, czyli tego samego dnia, kiedy projekt do komisji został złożony. Po protestach śledczych z opozycji Sekuła przychylił się jednak do postulatu, aby śledczy dostali czas na zapoznanie się z treścią sprawozdania. Zgodnie z ustawą o komisji śledczej jedynie przewodniczący ma prawo sporządzić raport z prac komisji, który jest następnie przez komisję głosowany. Śledczy mogą do projektu raportu przewodniczącego zgłaszać własne poprawki lub też wyrażać zdanie odrębne do jego treści. Przewodniczący Sekuła w projekcie swojego raportu napisał między innymi, iż za przeciek o akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego do biznesmenów branży hazardowej odpowiedzialne jest samo CBA. Zapisał również, że w sprawie Zbigniewa Chlebowskiego, byłego szefa klubu Platformy i przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych, u którego biznesmen Ryszard Sobiesiak próbował załatwiać korzystne dla swojej firmy zapisy ustawowe, choć ten "łamał standardy poselskie", to jednak nie ma podstaw, by sprawę zgłosić do prokuratury. Do dzisiaj nie wiemy np., jakie sprawy Chlebowski z Sobiesiakiem załatwiali podczas ich rozmowy na cmentarzu. Obaj pytani podczas przesłuchania o to spotkanie zasłaniali się niepamiecią. Mirosław Sekuła może również sprawić, iż włos z głowy nie spadnie także byłemu ministrowi sportu i skarbnikowi Platformy Obywatelskiej Mirosławowi Drzewieckiemu. Również u tego swojego kolegi od gry w golfa biznesmen Ryszard Sobiesiak lobbował w celu porzucenia przez rząd pomysłu wprowadzenia dopłat do gier na automatach. Na wprowadzeniu dopłat poważnie miałby ucierpieć automatowy biznes Sobiesiaka. Ministerstwo Finansów projektowało, iż pieniądze z tych dopłat wykorzystać miał minister sportu na drugi etap budowy Narodowego Centrum Sportu. Drzewiecki z tej inwestycji nie tylko zrezygnował, ale też w piśmie do Ministerstwa Finansów zawnioskował, aby w związku z tym - zgodnie z oczekiwaniami swojego kolegi Sobiesiaka - z tych dopłat w ogóle zrezygnować. Kilka dni po przesłaniu tego pisma do resortu finansów znajomy Sobiesiaka, były prezes Totalizatora Sportowego Sławomir Sykucki, zdążył się nawet pochwalić Sobiesiakowi - co wynika ze stenogramów podsłuchanych przez CBA rozmów telefonicznych - iż trzyma w rękach pismo Drzewieckiego o rezygnacji z dopłat. Dzisiaj Drzewiecki tłumaczy, iż wniosek o rezygnację z dopłat znalazł się w piśmie do Ministerstwa Finansów "przez pomyłkę" i doszło w tej sytuacji do "błędu urzędniczego". Urzędnik ministerstwa sportu Rafał Wosik, który to pismo przygotowywał, zeznał jednak przed komisją, iż od swojej przełożonej w ministerstwie - dyrektor generalnej Moniki Rolnik - otrzymał dokładne instrukcje co do treści pisma i się do nich zastosował. Sekuła, choć w projekcie sprawozdania stwierdził, iż komisja słowom Drzewieckiego "nie daje wiary", to widocznie uznał, że również w odniesieniu do działań byłego ministra sportu nie ma konieczności kierowania jakiegokolwiek wniosku do prokuratury.
Fakt, iż stanowisko komisji śledczej badającej aferę, w kontekście której padały nazwiska prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej, zależy od przewodniczącego komisji z Platformy, który przygotował raport, oraz mającej większość w komisji koalicji rządzącej PO - PSL, zdecydowanie podważa wiarygodność oficjalnie przyjętych ustaleń śledczych. Tym bardziej iż sposób postrzegania świata przez przewodniczącego Sekułę wskazuje na chęć przewodniczącego do wybielenia swoich politycznych kolegów i ukręcenia łba całej aferze.
Nie powinno więc dziwić, że śledczy z opozycji przygotowali mnóstwo poprawek do raportu Sekuły, a dodatkowo można się spodziewać - w przypadku nieuwzględnienia ich wniosków - że złożą zdanie odrębne. Ogółem do wczoraj zgłoszono 105 poprawek, które na dzisiejszym posiedzeniu śledczy przegłosują. Również dzisiaj komisja miałaby zdecydować o przyjęciu całego raportu. - Przewodniczący przedstawia projekt sprawozdania, nad którym trzeba pracować, żeby ono w maksymalnym stopniu dawało zdanie jak największej liczby członków komisji i żeby było jak najlepsze. Poprę wszystkie mądre i dobre poprawki - deklarował wczoraj Sekuła. Można wątpić, czy za "mądre i dobre" śledczy z Platformy uznają poprawki stwierdzające, iż ich partyjni koledzy złamali prawo. - Złożyłem poprawki, które zmieniają spojrzenie na tę sprawę, które pokazują, gdzie jest sedno problemu i w jaki sposób branża hazardowa próbowała wpłynąć na tworzące się w Polsce prawo - tłumaczył wczoraj wiceprzewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica). Dodał, iż złożył także poprawki, które zmieniają ocenę zachowań polityków Platformy zawartą w projekcie raportu Sekuły. Wiceprzewodniczący komisji powątpiewa również, by pismo ministra sportu w sprawie wycofania się z dopłat było wynikiem urzędniczej pomyłki.
Beata Kempa (PiS) w jednej ze swoich poprawek wnosi o wykreślenie z przygotowanego przez Sekułę projektu sprawozdania zapisu, że za przeciek o akcji CBA wobec przedsiębiorców branży hazardowej odpowiada CBA. W opinii posłanki, materiał dowodowy na to nie wskazuje i jest to teza nieprawdziwa.
Raport z pracy komisji Sejm powinien przegłosować pod koniec września, na pierwszym po parlamentarnych wakacjach posiedzeniu.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-08-04

Autor: jc