Sprawa zabójstwa Kościuka umorzona
Treść
Ubiegły rok nie był przełomowy, ale ważny - uważa mecenas Bogdan Borkowski, pełnomocnik rodziny Olewników, oceniając postępy śledztwa w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Bardziej sceptyczny jest ojciec ofiary Włodzimierz Olewnik, który podkreśla, że wciąż pojawiają się nowe okoliczności sprawy wymagające wyjaśnienia.
Jak podkreśla mecenas Borkowski, w tym roku pojawiły się nowe okoliczności w wątkach kryminalnych prowadzonej przez prokuraturę w Gdańsku sprawy. Chodzi szczególnie o nowe, odkryte po 9 latach ślady krwi w mieszkaniu. - Liczymy, że to są odkrycia, które rzucą nowe światło na sprawę porwania i przetrzymywania Krzysztofa - mówi nam mecenas. Śledczy mieli znaleźć w domu Olewnika krew nieznanej osoby, która - jak się podejrzewa - mogła zostać postrzelona. Badanie DNA wykazało, że krew nie należała do żadnego z uczestników imprezy z 26 października 2001 r. ani do porywaczy. DNA z krwi dotychczas nie dopasowano do żadnej osoby. Ślady biologiczne musiały należeć najprawdopodobniej do osoby spoza kręgu dotychczas ustalonych osób i sprawców. W tej chwili wciąż trwają próby dopasowania krwi do konkretnych osób. - Na razie nie widać jakiegoś zbliżania się do wyjaśnienia sprawy. Raczej powstają nowe rzeczy do wyjaśnienia, jak sprawa krwi z mieszkania - uważa Włodzimierz Olewnik, ojciec Krzysztofa. Zarówno on, jak i mecenas Borkowski wypowiadają się pozytywnie na temat prac sejmowej komisji śledczej, która pomogła spojrzeć na całokształt sprawy. Borkowski ma nadzieję na dobry raport komisji odpowiadający na stawiane przez Sejm zagadnienia dotyczące funkcjonowania państwowych organów wymiaru sprawiedliwości.
Pod koniec roku "Nasz Dziennik" ujawnił próbę prawdopodobnego zamachu na życie Danuty Olewnik-Cieplińskiej. Ekspertyzy wskazują, że ktoś mógł celowo odkręcić śruby w kołach jej samochodu. Jedno z nich odpadło w czasie jazdy, ale dzięki niewielkiej prędkości, z jaką jechała Olewnik-Cieplińska, do tragedii nie doszło. - Współczuję Danucie i rodzinie, że są w taki sposób nękani - mówi mecenas. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Płocku. Prowadzi śledztwo dotyczące tego zdarzenia z art. 160 kodeksu karnego, który mówi, że kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.
Tymczasem w piątek prokuratura w Ostrołęce umorzyła śledztwo w sprawie śmierci jednego z zabójców Krzysztofa, Sławomira Kościuka. Ten po wyroku skazującym na dożywocie na początku kwietnia 2008 r. został znaleziony powieszony na prześcieradle w celi aresztu Zakładu Karnego w Płocku. Prokuratura stwierdziła, że nie był nakłaniany do popełnienia samobójstwa i nikt mu w tym nie pomagał. - Decyzja w sprawie Kościuka jest chyba zbyt szybka, bo może mieć wpływ na główne śledztwo prowadzone w Gdańsku. Liczyłem się z taką decyzją, jednak trochę mnie ona dziwi właśnie z powodu śledztwa gdańskiego - mówi nam Borkowski.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2011-01-03
Autor: jc