Sprawa telefonu prezydenta DO REWIZJI
Treść
Prokuratura Generalna zleciła Prokuraturze Apelacyjnej w  Warszawie natychmiastową analizę umorzonego śledztwa w sprawie  manipulacji przy telefonie Lecha Kaczyńskiego po katastrofie smoleńskiej
-  W ocenie Prokuratury Generalnej, zasadne byłoby kontynuowanie tego  postępowania - przyznaje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rzecznik  Prokuratury Generalnej prokurator Mateusz Martyniuk.
Prokuratura  Okręgowa w Warszawie badała pod koniec zeszłego roku sprawę uruchomienia  w dniach 10 i 11 kwietnia 2010 r. na terytorium Federacji Rosyjskiej  przez nieustaloną osobę telefonu komórkowego użytkowanego przez  prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wydano decyzję o odmowie wszczęcia  śledztwa ze względu na niezaistnienie przestępstwa.
Decyzję  prokuratury okręgowej przeanalizował po publikacji "Naszego Dziennika"  Departament Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Generalnej i  uznał, że śledczy powinni jednak nad tą sprawą poważnie się pochylić.
- Prokuratura Generalna zwróciła się do Prokuratury Apelacyjnej w  Warszawie o dokonanie dogłębnej analizy tej decyzji, jak również  materiałów postępowania, i o rozważenie kontynuowania tego postępowania -  podkreśla prok. Mateusz Martyniuk z Prokuratury Generalnej.
Zadowolony z takiej decyzji jest mec. Rafał Rogalski reprezentujący w  śledztwie smoleńskim Jarosława Kaczyńskiego. Adwokat będzie się starał o  uzyskanie w tej sprawie statusu strony, tak żeby w konsekwencji móc  złożyć zażalenie na odmowę prowadzenia śledztwa. - Będzie kierowany  wniosek o doręczenie tego postępowania - mówi nam Rogalski. Jest to  pierwszym krokiem prawnym na drodze do uzyskania statusu strony w tej  sprawie.
Komorowski nie skarżył
Zażalenia  na decyzję prokuratury nie złożyła Kancelaria Prezydenta, mimo że była o  tym powiadomiona. - O treści postanowienia została powiadomiona  Kancelaria Prezydenta, nie było zażalenia - przyznał wczoraj w rozmowie z  "Naszym Dziennikiem" prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik prasowy  Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W opinii mec. Rogalskiego, w tym  przypadku powinno się zbadać przede wszystkim kwestię dostępu do  informacji osoby nieuprawnionej, a wówczas osobami pokrzywdzonymi byliby  również bliscy prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Kancelaria Prezydenta  jest pokrzywdzona, jeśli chodzi o samo użytkowanie aparatu, natomiast co  do dostępu do informacji to prezydent jako użytkownik - podkreśla  adwokat. - Kwalifikacja w tej sprawie wynika z tego, że w tym zakresie  Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie przekazała nam materiał. Nie  jesteśmy dysponentem całej sprawy - broni się przed krytycznymi ocenami o  niewłaściwą kwalifikację prawną prok. Ślepokura. I wskazuje, że z  postanowienia WPO z 7 listopada 2011 r. o wyłączenie sprawy do odrębnego  postępowania wynika, iż należy wyłączyć do odrębnego postępowania  materiały śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej "w zakresie  włączenia w dniach 10-11 kwietnia 2010 r. na terenie Federacji  Rosyjskiej przez nieustaloną osobę telefonu marki Nokia 6610i i  uruchomienia impulsów telefonicznych na cudzy rachunek, tj. na szkodę  Kancelarii Prezydenta RP". - W tym zakresie Wojskowa Prokuratora  Okręgowa przekazała nam materiały i nie mogliśmy prowadzić w innym  zakresie postępowania, byliśmy związani tym wyłączeniem - tłumaczy prok.  Ślepokura. - Jeżeli prokuratura wojskowa wyłączyłaby materiały w innym  zakresie, np. naruszenie ochrony informacji, jeżeli by uznała, że coś  takiego nastąpiło, i nam przekazała, to prowadzilibyśmy postępowanie w  takim wątku - mówi prokurator. Dodaje, że gdyby wojskowi śledczy mieli  taką intencję, to przekazaliby telefon i kartę SIM, co nie nastąpiło.
W materiałach śledztwa znalazły się dokumenty, które zostały przesłane z  WPO, m.in. wyciąg z opinii ABW, billingi od operatora sieci komórkowej.  Został także przesłuchany pracownik operatora telefonii komórkowej.  Trzy dni po publikacji "Naszego Dziennika" milczenie przerwała też  Naczelna Prokuratura Wojskowa, tłumacząc się z przyjęcia kuriozalnej  kwalifikacji czynu. "Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie (...)  przyjęła wstępnie kwalifikację prawną opisanego powyżej czynu określoną w  art. 285 ¤ 1 kk (czyli tzw. nielegalne podłączenie się do urządzenia  telekomunikacyjnego), która to kwalifikacja prawna w żaden sposób nie  była wiążąca dla Prokuratury, do której przesłano wyłączone materiały" -  twierdzi rzecznik prasowy Naczelnego Prokuratora Wojskowego płk  Zbigniew Rzepa.
"Mając na uwadze, że okoliczności towarzyszące  wykonaniu tych trzech połączeń z pocztą głosową, za wykonanie których  obciążona została Kancelaria Prezydenta RP, nie miały związku ze  śledztwem dotyczącym katastrofy smoleńskiej i wymagały dalszych  czynności procesowych, oraz fakt, że czynu tego nie mogła dopuścić się  osoba podlegająca orzecznictwu polskich sądów wojskowych, w dniu 7  listopada 2011 r. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała  postanowienie o wyłączeniu materiałów dotyczących tej sprawy do  odrębnego postępowania oraz przekazaniu ich według właściwości  Prokuraturze Okręgowej w Warszawie" - tłumaczy rzecznik. Naczelna  Prokuratura Wojskowa odmówiła "Naszemu Dziennikowi" informacji, który  konkretnie prokurator podjął decyzję o przyjęciu takiej, a nie innej  kwalifikacji bezprawnego użycia telefonu prezydenta na terenie Federacji  Rosyjskiej, mówiąc: "Nie ma takiej potrzeby".
Tłumaczeń prokuratury  cywilnej nie rozumie też mec. Rogalski. - Prokuratura cywilna nie była  tym związana, dlatego że była to tylko wersja robocza, i jak najbardziej  mogła kontynuować postępowanie przede wszystkim pod kątem art. 267 kk -  ocenia pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego. Artykuł ten mówi o dostępie  do informacji nieprzeznaczonej dla osoby nieuprawnionej. - Ta  kwalifikacja, w mojej ocenie, wydawałaby się najbardziej zasadna w tym  postępowaniu - dodaje. NPW potwierdza, że według opinii Departamentu  Bezpieczeństwa Teleinformatycznego ABW z lipca 2011 r. doszło do  uruchomienia telefonu należącego do prezydenta Lecha Kaczyńskiego już po  katastrofie. Telefon ten został znaleziony na miejscu wypadku, a  następnie 13 kwietnia 2010 r. przekazany stronie polskiej.
"W wyniku  przeprowadzonych czynności procesowych ustalono, że w dniu 10 kwietnia  2010 r., po katastrofie, miały miejsce dwa połączenia wychodzące  (pierwsze o godz. 12.46, a drugie o godz. 16.24 czasu polskiego), a w  dniu 11 kwietnia 2010 r. jedno połączenie wychodzące (o godz. 12.18  czasu polskiego) z telefonu użytkowanego przez śp. Prezydenta  Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego (którego właścicielem była  Kancelaria Prezydenta RP) i były to połączenia z pocztą głosową" -  przyznaje płk Rzepa.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik Wtorek, 8 maja 2012, Nr 106 (4341)
Autor: au
