Sarkozy i Hollande w drugiej turze
Treść
Pierwszą turę francuskich wyborów prezydenckich z niewielką  przewagą wygrał socjalista Fran?ois Hollande – takie są wyniki badań  exit polls po zamknięciu lokali wyborczych. W drugiej turze 6 maja  spotka się z prezydentem Nicolasem Sarkozym. 
Według  wstępnych danych Hollande uzyskał 27,5 proc. głosów. Ubiegającemu się o  reelekcję Nicolasowi Sarkozy’emu zaufało 26,6 proc. Francuzów.  Frekwencja wyniosła nieco ponad 80,3 procent. Do głosowania w liczącej  66 milionów mieszkańców Francji uprawnionych było 44,5 mln obywateli, z  czego 882 tys. na terytoriach zamorskich, gdzie częściowo głosowano już w  sobotę.
Wyniki nie są zaskoczeniem, bo spośród dziesięciorga  kandydatów największe szanse na przejście do drugiej tury mieli właśnie  Nicolas Sarkozy z centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) i  reprezentant Partii Socjalistycznej Fran?ois Hollande. Ostatnie sondaże  przed wyborami wskazywały na niewielkie zwycięstwo Sarkozy’ego, ale przy  urnach okazało się inaczej. Prezydent przegrał najważniejszy dla niego  test popularności. Wielu obywateli negatywnie oceniło jego prezydenturę  ze względu na słabe wyniki gospodarcze kraju. Nie bez znaczenia było  także zmęczenie gwiazdorskim stylem sprawowania urzędu.
Niektórzy  eksperci nie wykluczali nawet niespodzianki, jaką byłoby wejście do  drugiej tury plasującej się na trzecim miejscu przewodniczącej Frontu  Narodowego Marine Le Pen, córki jego założyciela Jean-Marie Le Pena.  Uzyskała aż 20 proc. głosów, co oznacza jej wielki sukces. Wynik jest  znacznie większy, niż przewidywały badania opinii publicznej, ale  oczywiście za mały, by pozostać w grze o najwyższy urząd w państwie.
W  czasie swojej kampanii Marine Le Pen wróżyła klęskę Sarkozy’emu,  twierdząc, że tylko skrajna prawica może wcielić się w poważną i  rzeczywistą siłę opozycyjną we Francji, co może odebrać sporo głosów  obecnemu prezydentowi. Zdając sobie z tego sprawę, Sarkozy w piątkowym  wywiadzie dla dziennika „Le Figaro” wzywał potencjalnych wyborców  szefowej FN do niemarnowania głosu. Według prezydenta, poparcie Le Pen  pozwoli wygrać Hollande’owi. Wynik wskazuje na to, że te obawy nie były  bezpodstawne. Z przeciwnej strony Marine Le Pen obawiał się lewicowy  „Liberation”, dla którego stanowiła ona „zagrożenie” mogące sprawić  „nieciekawą niespodziankę” w pierwszej turze. „Liberation” przypomina  wybory z 2002 roku, gdy Jean-Marie Le Pen wszedł do drugiej tury,  eliminując kandydata socjalistów Lionela Jospin. Przegrał potem wybory z  ubiegającym się o drugą kadencję Jacques’em Chirakiem.
Czwarte  miejsce zajął kandydat skrajnej lewicy Jean-Luc Mélenchon z wynikiem  10,6 procent. To jego stosunkowo niskiemu wynikowi Hollande zawdzięcza  częściowo swój sukces. Także poniżej oczekiwań wypadł centrysta Fran?ois  Bayrou, który odrzuca podział na lewicę i prawicę. Zagłosowało na niego  8,5 proc. Francuzów.
Zgodnie z sondażami pozostała piątka kandydatów  uzyskała znikome poparcie. Czworo z nich to reprezentanci różnych  odcieni skrajnej lewicy, a Nicolas Dupont-Aignan reprezentuje  konserwatywną i eurosceptyczną formację „Powstań Republiko”. Jego idee  nie mają jednak w zlaicyzowanej i lewicowo zorientowanej Francji  większego uznania. Dostał 1,8 procent.
Największym wyzwaniem dla  przyszłego prezydenta będzie kryzys. Stopa bezrobocia przekroczyła pod  koniec 2011 r. 10 procent. Przeciętny dochód jednego mieszkańca Francji  jest niższy niż średni w strefie euro (26 tys. 760 euro wobec 27 tys. 60  euro). Dług publiczny jest rekordowy i ma osiągnąć pod koniec roku 89  proc. PKB, zaś planowany wzrost gospodarczy w 2012 roku ma wynieść tylko  0,5 procent.
Oficjalne rezultaty pierwszej tury poznamy najpóźniej  do środy. Według scenariusza napisanego przez ośrodki opinii publicznej w  drugiej turze kandydat socjalistów wygra z obecnym prezydentem przewagą  10 punktów procentowych. 
Chociaż przegrana w pierwszej turze  jeszcze bardziej zmniejsza jego szanse, to z pewnością Sarkozy będzie  walczył do końca. Przez dwa tygodnie dużo może się jeszcze zdarzyć.  Odbędzie się debata telewizyjna obu polityków, którzy zapewne złożą  obietnice mające na celu przyciągnięcie elektoratu pozostałych  kandydatów. Tak naprawdę główni pretendenci niewiele różnią się  programowo, ale wszystko ich dzieli w stylu i wizerunku. Kto zamieszka  17 maja w Pałacu Elizejskim, nie jest jeszcze pewne, ale wczorajszy  wynik to wyraźne wskazanie, że jego lokator się zmieni.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik Poniedziałek, 23 kwietnia 2012, Nr 95 (4330)
Autor: au
