Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozliczenie po raporcie

Treść

Podczas dzisiejszego głosowania nad wotum nieufności dla ministra obrony narodowej Bogdana Klicha żadnej niespodzianki być nie powinno. Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL - którego posłowie krytycznie wypowiadali się o działalności obecnego szefa MON - zapowiedział, że ludowcy zagłosują zgodnie z umową koalicyjną.
Mimo różnych wypowiedzi posłów PSL krytykujących działania szefa MON Bogdana Klicha, umowa koalicyjna PSL z Platformą nie zostanie naruszona, a posłowie ludowców nie dołączą do opozycji. - PSL zagłosuje tak jak powinno, nie będzie jakiegoś kuglowania - zadeklarował wczoraj Stanisław Żelichowski. Według niego, odwoływanie ministra to robienie rozróby. W klubie PSL dyscyplina w głosowaniu jednak nie będzie zarządzona. Tym z ludowców, którzy chcieliby głowy Klicha, łatwiej będzie jednak zagłosować przeciwko wnioskowi opozycji i wotum nieufności, gdyż mają świadomość, że los szefa MON już został przesądzony i niebawem czeka go dymisja. Niektórzy z nich jednak zapowiadali wczoraj wstrzymanie się od głosu. Żelichowski podkreślił, że wyciągnięcia wniosków wobec Klicha będzie oczekiwał po publikacji raportu komisji ministra Jerzego Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej, co jest planowane jeszcze w tym miesiącu. - Oczekuję rzetelnego raportu od pana ministra Millera, a od pana premiera oczekuję, że na bazie raportu będą wyciągnięte konsekwencje polityczne i personalne. Taka katastrofa nie może nie pociągać za sobą żadnych konsekwencji - mówił Żelichowski. W konsekwencji "wyciągania wniosków" kierownictwo w MON ma objąć poseł Platformy, członek sejmowej Komisji Obrony Czesław Mroczek. PiS, które złożyło wniosek o wotum nieufności dla ministra Bogdana Klicha, zarzuciło szefowi MON m.in.: polityczną współodpowiedzialność za katastrofę smoleńską. Między innymi w związku z tym, że nie wyciągnął wniosków i nie poprawił procedur po katastrofie samolotu CASA, w której zginęli dowódcy polskiego lotnictwa. Mogłoby to zapobiec podobnym katastrofom. Wnioskodawcy zarzucili Klichowi ponadto brak natychmiastowej i właściwej reakcji na szkalujące pamięć gen. Andrzeja Błasika słowa, które ukazały się w raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Podczas kadencji Klicha nastąpiła też czarna seria katastrof - oprócz katastrofy smoleńskiej i CASY, doszło także do katastrofy bryzy i MI-24.
Klichowi zarzucono brak wizji rozwoju polskich Sił Zbrojnych, przeprowadzoną pospiesznie profesjonalizację polskiej armii, która w wyniku tego pośpiechu - w ocenie wnioskodawców - zakończyła się porażką i doprowadziła do obniżenia kompetencji zawodowych żołnierzy. Za błąd uznano również decyzję ministra o objęciu przez Polskę - mimo braku przygotowania - odpowiedzialności za prowincję Ghazni w Afganistanie.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-02-04

Autor: jc