Rostowski szykuje cięcia
Treść
Minister Jacek Rostowski zapewnił Komisję Europejską, że Polska w ciągu niespełna dwóch lat zmniejszy deficyt finansów publicznych z 7,9 proc. do 3 proc. PKB. Jednak ekonomiści oceniają ten plan jako nierealny. Eksperci zastanawiają się nad wiarygodnością danych i przewidują drastyczne cięcia wydatków publicznych po wyborach.
- Komisja Europejska wytargowała skrócenie o rok terminu redukcji deficytu do 3 proc. i ma to nastąpić w 2012 r., podczas gdy plan finansowy ministra Rostowskiego zakładał, że w 2013 r. - zwraca uwagę Jerzy Bielewicz, finansista, szef Stowarzyszenia "Przejrzysty Rynek". - Zbicie deficytu przez rząd jest w tak krótkim czasie niemożliwe - ocenia.
"W 2012 r. deficyt sektora finansów publicznych Polski spadnie z 7,9 proc. do 3 proc. PKB" - zapewnił minister finansów Jacek Rostowski w liście do komisarza ds. gospodarczo-walutowych UE Olliego Rehna. List Rostowskiego był odpowiedzią na żądanie Komisji Europejskiej, aby Polska przedstawiła plan naprawy finansów publicznych w związku z wdrożoną wobec naszego kraju tzw. procedurą nadmiernego deficytu.
- Przede wszystkim niejasne jest, jaki jest realny poziom deficytu, z którego mamy zejść, czy jest to 7,7 proc. PKB, czy może 8,5 proc. PKB - komentuje dr Zbigniew Kuźmiuk, ekonomista. Chodzi o to, że w grudniu 2010 r. resort finansów, jak ujawniły media, przeprowadził niejasne operacje, po których gwałtownie spadły wydatki, o 5-10 mld złotych. Do tej pory nie ukazała się informacja ministerstwa na temat wyniku sektora finansów publicznych, która pozwoliłaby to wyjaśnić.
- Zwłoka w publikacji może być spowodowana obawą przed zakwestionowaniem niektórych danych przez Komisję Europejską - uważa dr Kuźmiuk. - Ewentualne wytknięcie Polsce, że stosuje "księgowe sztuczki", spowodowałoby lawinową reakcję na rynkach finansowych, tak jak w przypadku Grecji - wyjaśnia.
Rostowski poinformował w piśmie do komisarza o wprowadzeniu w budżecie na 2011 r. reguły wydatkowej, która zakazuje wzrostu wydatków elastycznych budżetu i nowych wydatków sztywnych do 1 proc. powyżej stopy inflacji oraz o wprowadzeniu zakazu przyjmowania przez rząd projektów ustaw, które ograniczają dochody sektora finansów publicznych. Zakaz ten ma obowiązywać do czasu zamknięcia procedury nadmiernego deficytu, a więc co najmniej do roku 2013. Szef resortu finansów zapowiedział opracowanie przez rząd docelowej reguły wydatkowej, która będzie trwale ograniczała deficyt i redukowała wielkość sektora publicznego. Ma się ona odnosić nie tylko do sektora rządowego, ale także do samorządów, dla których zostaną ustalone limity zadłużenia w zależności od możliwości spłaty przez daną jednostkę.
Skuteczność ministerialnych planów redukcji deficytu kwestionuje Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. - Mechanizm ślepych cięć i limitów działa jak miecz obosieczny, z jednej strony redukując wydatki, z drugiej - obniżając dochody - podkreśla Szewczak. - Cięcia, limity, podwyżki podatków przełożą się na spadek koniunktury, konsumpcji, sprzedaży, wzrostu gospodarczego, a na koniec - na spadek wpływów podatkowych - ostrzega.
Gwałtowny wzrost deficytu w ostatnich dwóch latach nastąpił, zdaniem Rostowskiego, za sprawą większego niż się spodziewano spadku wpływów podatkowych, zwłaszcza z podatku CIT od przedsiębiorstw. - To skutek rozliczania przez przedsiębiorstwa wcześniejszych strat wywołanych kryzysem - tłumaczył komisarzowi Rostowski.
- Przecież cały czas mieliśmy w Polsce wzrost, więc dochody powinny rosnąć - komentuje Bielewicz. - Albo więc dane makroekonomiczne są nieprawdziwe, albo rząd stracił panowanie nad sytuacją w sektorze przedsiębiorstw - zauważa.
Znaczna część wydatków sektora publicznego w ostatnim okresie wiązała się, jak podkreślił w liście minister, ze współfinansowaniem projektów unijnych. "W kryzysie było to korzystne dla gospodarki, bowiem chroniło ją przed zsunięciem się w recesję" - ocenia Rostowski.
Szef resortu finansów przypomniał też posunięcia oszczędnościowe podjęte przez rząd w tegorocznym budżecie, takie jak obniżenie zasiłków pogrzebowych, zamrożenie funduszu płac w sektorze publicznym, obniżenie wydatków na aktywne formy walki z bezrobociem oraz podwyżka stawek VAT. Wśród działań po stronie dochodowej wymienił wprowadzenie kas fiskalnych dla lekarzy i prawników, ograniczenie zwrotu VAT przy zakupie samochodów służbowych i paliwa oraz zniesienie obniżonej stawki VAT na biopaliwa. Rostowski zaznaczył też, że przesunięcie części składki z OFE do ZUS poprawi saldo finansów publicznych o 0,7 proc. w tym roku oraz o 1,2 proc. w przyszłym.
- Oszczędności z przesunięcia środków OFE do ZUS będą mniejsze niż zakładano, ponieważ reforma się opóźnia - przypomina Szewczak.
"Rząd zlikwiduje nadmierny deficyt już w 2012 r." - zapewnił minister finansów w liście do komisarza Rehna. "Jeśli zajdzie potrzeba, gotów jest sięgnąć po dodatkowe środki do realizacji tego celu" - stwierdził minister.
Jakie to środki? - O tym opinia publiczna dowie się dopiero po wyborach - twierdzi Janusz Szewczak.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2011-03-07
Autor: jc