Rada Trwam nierada
Treść
Krzysztof Losz
A już się wydawało, że na trzecim z rzędu  wspólnym posiedzeniu obu komisji posłowie będą w stanie przegłosować  wniosek opozycji o skontrolowanie Krajowej Rady. Szef Komisji ds.  Kontroli Państwowej Arkadiusz Czartoryski (PiS) na początku posiedzenia  poinformował o wniosku o sprostowanie informacji zawartych w pisemnych  odpowiedziach na pytania posłów do przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka.  Oponowała stojąca na czele sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu  Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO). - Takiego wniosku nie znamy. Na  jakiej podstawie nasza komisja stała się komisją śledczą? - pytała poseł  Platformy. - To nie komisja śledcza, poseł ma prawo pytać, a wniosek  leży na stole prezydialnym - tłumaczył Czartoryski.
Z tezami  zawartymi w odpowiedziach Jana Dworaka polemizowała Lidia Kochanowicz,  dyrektor finansowy Fundacji Lux Veritatis, właściciela Telewizji Trwam.  Fundacja zarzuca Janowi Dworakowi, że wprowadza posłów w błąd,  przekonując, iż Rada przestrzegała wszystkich procedur podczas  postępowania koncesyjnego. Chodzi o fakt, że już po terminie złożenia  wniosków o przyznanie koncesji na naziemne nadawanie cyfrowe niektóre  spółki dokonywały zmian w swoich dokumentach. Przykładem może być spółka  STAVKA, która najpierw przedstawiła ofertę kredytową z banku BGŻ, ale  nie zapisano w niej okresu spłaty kredytu ani stopy procentowej. Nie  była to ani promesa, ani umowa kredytowa, a co więcej, potem, już po  terminie składania wniosków, STAVKA przedstawiła promesę kredytową z BRE  Banku. - KRRiT nie powinna tego uwzględnić - powiedziała Lidia  Kochanowicz. Drugi przykład dotyczy spółki Kino Polska. Najpierw  zapewniała, że będzie finansować emisję na multipleksie z obecnej  działalności i przychodów z reklam, a dwa tygodnie po terminie składania  wniosków koncesyjnych uzupełniła swój wniosek o zapis, że będzie  finansowała tę działalność także przez emisję nowych akcji w ofercie  publicznej. Na tym jednak nie koniec wątpliwości. 
Termin składania  wniosków koncesyjnych mijał 4 marca 2011 r., a tymczasem 29 marca KRRiT  wezwała innego z koncesjonariuszy - ESKĘ - do przysłania dokumentów  programowych i ekonomiczno-finansowych, w tym danych na temat  przewidywanego czasu reklamowego, czego nie było w ramówce. Tym samym  KRRiT nie mogła wydać pozytywnej opinii w kwestiach programowych stacji.  Rada otrzymała to pismo dopiero 18 kwietnia. - Jest to ewidentne  uzupełnienie wniosku i Krajowa Rada tego wniosku nie powinna uwzględniać  - przekonywała Lidia Kochanowicz.
Dyrektor Fundacji Lux Veritatis  podkreśliła, że Jan Dworak wprowadził posłów w błąd, informując o  sytuacji finansowej właściciela Telewizji Trwam. Nie jest bowiem prawdą,  że w 2011 r. Fundacja miała zacząć spłatę pożyczki, co wedle KRRiT  osłabiłoby jej zdolność do ponoszenia kosztów nadawania naziemnego.  Kochanowicz poinformowała, że spłata rozpocznie się dopiero w 2015 roku.  Tak samo jak finansów Fundacji nie obarczały wydatki inwestycyjne, nie  miała też zobowiązań wobec Skarbu Państwa. Dyrektor Kochanowicz  zarzuciła KRRiT tendencyjne i wybiórcze działanie. - Podobnej analizy  Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie przeprowadziła wobec innych  wnioskodawców - podkreśliła Lidia Kochanowicz.
u Jutro w "Naszym  Dzienniku": wystąpienie Lidii Kochanowicz, dyrektora finansowego  Fundacji Lux Veritatis, na posiedzeniu sejmowych komisji: ds. Kontroli  Państwowej oraz Kultury i Środków Przekazu
Poseł Zbigniew Kuźmiuk  (PiS) nie krył, że argumenty Fundacji stawiają w innym świetle  wyjaśnienia Krajowej Rady przedstawione posłom. - Dwa razy występowałem o  porównanie wniosków finansowych firm, byłem zapewniany, że jakość  finansowa wniosków jest bez zastrzeżeń. W świetle tego, co przedstawiła  dyrektor Kochanowicz, pan przewodniczący Dworak mijał się publicznie z  prawdą - mówił Kuźmiuk. I apelował do Jana Dworaka o ustosunkowanie się  do tych zastrzeżeń, a do posłów Platformy Obywatelskiej o poparcie  wniosku do NIK. - Dobrze by było, aby rozdział dóbr rzadkich odbywał się  poza podejrzeniem - podkreślał Kuźmiuk.
Jan Dworak uchylał się  jednak od udzielenia dodatkowych informacji, zasłaniał się tym, że  Fundacja Lux Veritatis wystąpiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego  w Warszawie przeciwko KRRiT i dlatego nie może o wielu kwestiach mówić,  a cała wielotonowa dokumentacja z postępowania koncesyjnego zostanie  skierowana do sądu. Zapewnił jednocześnie posłów, że na wszystkie ich  pytania odpowie na piśmie. Przy okazji zgłosił pretensje, że posłowie  już na siedmiu posiedzeniach różnych komisji zajmowali się kwestią  nieudzielenia Telewizji Trwam koncesji na naziemne nadawanie cyfrowe.  Zarzucił też stacji, że transmituje posiedzenia komisji, aby "urabiać  opinię publiczną". Jego zdaniem, jest to konflikt interesów. - Każdy  może wejść na salę, transmitować posiedzenie. Proszę nie recenzować  trybu posiedzeń komisji - ripostował Arkadiusz Czartoryski. 
Informacje przedstawione przez dyrektor Kochanowicz wywołały także  poruszenie wśród posłów PO i SLD, choć z innego powodu. Wśród nich  zaczęły krążyć jakieś dokumenty, którymi wymachiwała poseł  Śledzińska-Katarasińska, a parlamentarzyści głośno wymieniali uwagi,  zagłuszając wystąpienie dyrektor Lidii Kochanowicz. - Nie może tak być,  że pani urządza cyrki, machając dokumentami. Apeluję o uspokojenie -  zwróciła się do szefowej komisji Małgorzata Sadurska (PiS). I  podkreśliła, że posłowie powinni skierować sprawę postępowania  koncesyjnego do NIK, bo to, co zrobiła KRRiT, jest żywcem wyjęte z  powieści Orwella; "wszystkie podmioty są równe, ale niektóre  równiejsze". - Apeluję o to, aby dać szansę NIK na skontrolowanie  procesu koncesyjnego. Sąd administracyjny nie bada uznaniowości, tylko  procedurę, a tu oprócz złamania procedury są wątpliwości uznaniowego  postępowania KRRiT - mówiła Sadurska.
Śledzińska-Katarasińska nie  ustępowała i przekonywała, że żadna komisja sejmowa nie ma prawa  rozpatrywać kwestii uznaniowych w procesie koncesyjnym. Jej zdaniem,  jeśli odpowiedzi udzielone posłom są niezgodne z prawdą, to obciąża to  KRRiT. - Można dopytać Krajową Radę o szczegóły. Ale ten tryb  procedowania jest niewłaściwy - stwierdziła przewodnicząca sejmowej  komisji kultury. - Nie ma nic niewłaściwego w pytaniach posłów -  odpowiadał szef Komisji do spraw Kontroli Państwowej. 
Posłowie  zarzucali też przewodniczącemu KRRiT lekceważenie społecznych protestów  przeciwko nieprzyznaniu miejsca na multipleksie cyfrowym Telewizji  Trwam. Poseł Anna Sobecka wypomniała Dworakowi, że publicznie  kwestionował zebranie ponad 1,5 mln podpisów protestu i mówił, że KRRiT  dostała ich zaledwie 35 tysięcy. - Czy państwo zmierzają do  konfrontacji, bo to oburzenie przestało wam przeszkadzać? - pytała  Sobecka. Dworak bronił się, że Krajowa Rada nie liczy tych podpisów. -  Nigdy nie kwestionowaliśmy liczebności podpisów, liczymy koperty, nie  podpisy. Jeśli jest ich 1,5 mln, traktujemy je z powagą jako głos opinii  publicznej, ale to nie może wpłynąć na nasze decyzje - mówił Jan  Dworak.
Ale przewodniczący nie odniósł się za to do zarzutów poseł  Sobeckiej o manipulowanie danymi dotyczącymi oglądalności Telewizji  Trwam. Ma ona mieć podobno tylko 6 tys. odbiorców, podczas gdy z badań  przeprowadzonych w 2009 r. wynikało, że tę telewizję ogląda regularnie  ponad 650 tys. widzów. - Eska Nord miała w 2011 r. 6,5 tys. widzów i to  nie przeszkadzało, aby udzielić koncesji temu podmiotowi - podkreślała  poseł Sobecka.
Joński prowokuje
Gdy  wydawało się, że posłowie wreszcie przystąpią do głosowania nad  wnioskiem do NIK o zbadanie procesu koncesyjnego, wybuchła awantura  wywołana przez Dariusza Jońskiego z SLD, znanego z bezpodstawnej krytyki  Kościoła i księży. Poseł zaatakował Fundację Lux Veritatis i o.  Tadeusza Rydzyka CSsR, twierdząc, że Fundacja jest niewiarygodna  finansowo, skoro 4,5 tys. zł grzywny, jaką sąd ukarał dyrektora Radia  Maryja (jest jednym z fundatorów Fundacji), zapłaciła poseł Anna  Sobecka, a nie Lux Veritatis. - Fundacja nie może zapłacić kary za osobę  fizyczną, majątek Fundacji należy do Fundacji, a nie do fundatorów -  przekonywała Lidia Kochanowicz. - W zgromadzeniu nie otrzymuje się  pensji, otrzymuje się jedzenie, spanie, pokój, biurko, nie ma się żadnej  własności. To stanowi konstytucja zgromadzenia - odpowiadał posłowi SLD  o. Tadeusz Rydzyk.
Wystąpienie Jońskiego posłowie ocenili jako  kompromitujące, obwiniali go o głoszenie antyklerykalnych haseł, celową  prowokację służącą zaognieniu atmosfery na sali. - Panie Joński, niech  pan nie kompromituje województwa łódzkiego - apelował jeden z posłów  (Joński został wybrany do Sejmu w tamtejszym okręgu). Ale mleko się  rozlało, parlamentarzyści zaczęli sobie przeszkadzać, przekrzykiwać się,  walić rękami w stół, składać różne wnioski formalne. - Dyskusja była  merytoryczna, dopóki Joński jej nie popsuł - podsumował poseł Andrzej  Jaworski (PiS). W końcu Arkadiusz Czartoryski uznał, że dalsze  prowadzenie obrad jest niemożliwe. I ogłosił przerwę do 14 marca.
Nasz Dziennik Środa, 29 lutego 2012, Nr 50 (4285)
Autor: au