Rada na pokaz
Treść
Kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Bronisław Komorowski przekonywał, że powołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego nie jest elementem jego kampanii wyborczej. Stwierdził, że dla osób, które zasiądą w RBN, zdolność do porozumiewania się będzie sprawdzianem postaw propaństwowych. Dla członków Rady z politycznej opozycji przekaz jest jasny - nie zgadzasz się z rządową większością w Radzie, to znaczy, że nie jesteś propaństwowy. Rada zostanie powołana w czwartek, wtedy też odbędzie się jej pierwsze posiedzenie poświęcone wnioskom po katastrofie pod Smoleńskiem i perspektywom relacji polsko-rosyjskich.
Do Rady Bezpieczeństwa Narodowego pełniący obowiązki prezydent marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zaprosił członków rządu: premiera, wicepremiera, ministra spraw zagranicznych, ministra obrony narodowej, ministra spraw wewnętrznych i administracji, marszałków Sejmu i Senatu oraz liderów czterech największych ugrupowań politycznych, a także szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Marszałek Komorowski chce, aby z RBN współpracowali także byli prezydenci i premierzy. Decyzja o powołaniu Rady należy do prezydenta RP. Zgodnie z Konstytucją Rada Bezpieczeństwa Narodowego jest organem doradczym prezydenta "w zakresie wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa państwa". Opinie wyrażane przez RBN dla prezydenta nie są jednak wiążące.
- Nie traktuję tego spotkania jako cząstki kampanii wyborczej. Ma ono sprzyjać stabilizacji państwa polskiego i budowaniu forum współpracy politycznej po wyborach - mówił marszałek Komorowski o konsultacjach w sprawie powołania Rady, które odbywał wczoraj z udziałem premiera i liderów największych partii politycznych. W ocenie marszałka, dla osób, które zasiądą w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, zdolność do porozumiewania się będzie sprawdzianem postaw propaństwowych.
Marszałek poinformował, że podczas konsultacji omówiono sprawę dostępu RBN do materiałów ze śledztwa w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem, w tym do zapisów czarnych skrzynek. Zapowiedział, iż chciałby, aby po ujawnieniu tych dokumentów Rada zapoznała się z nimi jako pierwsza.
Ze strony konkurentów marszałka Komorowskiego w kampanii prezydenckiej można było usłyszeć krytyczne głosy oceniające inicjatywę kandydata Platformy o powołaniu RBN. Andrzej Olechowski utworzenie tego gremium nazwał wprost zabiegiem propagandowym. Pomysł Komorowskiego krytykował też jego partner z rządzącej koalicji, prezes PSL, wicepremier Waldemar Pawlak. Lider ludowców oceniał powołanie Rady jako przedwczesne, przekonując, iż marszałek jako wykonujący obowiązki prezydenta powinien podejmować jedynie najpilniejsze decyzje, gdyż funkcję tę pełni tymczasowo. A w ocenie Pawlaka, powołanie RBN nie jest najpilniejszym posunięciem i powinno zostać pozostawione nowemu prezydentowi, który będzie miał mandat wyborczy do tego typu działania.
Inicjatywa Komorowskiego podjęta w czasie kampanii wyborczej sprawia, że startujący w wyborach liderzy ugrupowań opozycyjnych praktycznie nie mieli wyjścia i zaproszenie marszałka do Rady "ponad politycznymi podziałami" przyjąć musieli. Przyjęcie zaproszenia do RBN jeszcze przed konsultacjami z marszałkiem Sejmu deklarowali zarówno prezes PiS Jarosław Kaczyński, jak i lider SLD Grzegorz Napieralski.
Marszałek Komorowski zapowiadał, iż w dalszej kolejności chciałby, żeby RBN przedyskutowała sytuację w finansach państw Unii Europejskiej z punktu widzenia zagrożeń, jakie mogą one nieść dla naszego kraju.
Rzecznik sztabu Jarosława Kaczyńskiego Paweł Poncyljusz przypomniał z kolei, że prezes Prawa i Sprawiedliwości chciałby, aby Rada przyjrzała się także bezpieczeństwu państwa w zakresie służby zdrowia i bezpieczeństwa energetycznego. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, gdy kierował nim Aleksander Szczygło przeprowadziło ankietę na temat zadłużenia szpitali i dostępności usług medycznych.
Szef SLD Grzegorz Napieralski postulował natomiast, aby Rada już na pierwszym spotkaniu zajęła się sprawą powodzi.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-05-18
Autor: jc