Psi skandal
Treść
Sztab wyborczy kandydata PO Bronisława Komorowskiego na prezydenta zaprezentował koszulkę, na którą rysunek zaprojektował Marek Raczkowski. Marszałek Sejmu powtarza z zapałem, że swój program opiera na przywiązaniu do patriotyzmu, tradycji i rodziny. Tymczasem rysunek na promującą jego osobę koszulkę wykonał rysownik, który zasłynął z wtykania polskiej flagi w psie odchody.
Na T-shirtach używanych w kampanii kandydata PO na prezydenta widnieje motyw ocieplanego budynku - ocieplany blok mieszkalny jest przytwierdzonym do ściany wizerunkiem Komorowskiego.
Jak zapewnia biuro prasowe sztabu wyborczego, koszulek zostało już tylko kilka, reszta została rozdana. Z inicjatywą wykonania rysunku wystąpił zaś sam Raczkowski. - To nas bardzo cieszy, że artyści chcą być aktywni i chcą wyrażać swoje poglądy - mówi Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik sztabu wyborczego PO. - Cały sztab przygląda się pracy i ocenia, czy nam się podoba, czy nie - zapewnia poseł PO. Nie wiadomo, na jakich zasadach Raczkowski rysunek wykonał. Nie udało się nam skontaktować z samym rysownikiem. Według Kidawy-Błońskiej, "był to prezent dla kampanii". Rysunki Raczkowskiego mają być dostępne również w formie kartek elektronicznych.
Marek Raczkowski, rysownik "Przekroju", jest znany szerszej publiczności tylko z tego, że przed czterema laty w radiu TOK FM zwierzał się, że wtykał miniaturowe polskie flagi w psie odchody. Raczkowski występował wtedy wespół z Jerzym Urbanem w dyskusji na temat granic wolności słowa.
Raczkowski powtórzył swój "happening" jakiś czas później, tym razem już na wizji TVN w programie Jakuba Wojewódzkiego. Towarzyszył mu wtedy aktor Krzysztof Stelmaszczyk.
Sprawą zainteresowały się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i organy ścigania w odpowiedzi na doniesienie o znieważaniu znaków i symboli państwowych. Raczkowski tłumaczył się wtedy, że jego intencją było jedynie zawstydzenie właścicieli psów, które brudzą chodniki i trawniki, i wywołanie dyskusji w tej sprawie. Deklarował, iż sprawy z nikim nie konsultował oraz że nie uważa swojej wypowiedzi za przestępstwo. Ostatecznie postępowanie zostało umorzone.
Rysunek na koszulce to nie pierwsze dzieło Raczkowskiego wykonane dla Komorowskiego. Kilka dni temu zaprezentował rysunek przedstawiający dwa zające, które zamierzają głosować na myśliwego Bronisława Komorowskiego. Rysunek zaprezentowała na jednym z portali poseł PO Agnieszka Pomaska. Zapewniała, że ma się on pojawić na stronie internetowej kandydata PO. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł stwierdziła, że Raczkowski nie jest jej znany ze skandalu w programie Wojewódzkiego. - Nie kojarzę go z tym faktem. Znam go ze świetnych rysunków i ze świetnego poczucia humoru - zapewnia Pomaska.
Jednak Małgorzata Kidawa-Błońska wtykanie flag w psie kupy doskonale pamięta. Jej zdaniem, popisy u Wojewódzkiego nie były "najszczęśliwszą instalacją artystyczną". - Rozumiem ją, ale nie do końca. Artyści robią różne prace. Ten rysunek jednak nam się podoba. Ta praca jest akurat bardzo ciepła, bardzo przyjemna i bardzo ciekawa - ocenia rzecznik sztabu PO. - Artyści mają prawo do kontrowersyjnych instalacji, ale nie można oceniać artysty na postawie jednej pracy, tylko na postawie różnych innych, które robił przez całe życie. Tamta praca miała zwrócić uwagę na poważny problem, jakim jest stan czystości miast - twierdzi Kidawa-Błońska.
Wystarczy jednak pobieżnie przyjrzeć się pracom Raczkowskiego prezentowanym na stronie internetowej "Przekroju". Można tam zobaczyć hasła w rodzaju: "Polska nie jest kobietą, ale zapijaczonym facetem z depresją". Są tam też rysunki szydzące z krzyża w szkole. Zdaniem prof. dr. hab. Ryszarda Michalskiego, politologa z Wydziału Politologii i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, Komorowski, korzystając ze wsparcia Raczkowskiego i przy udziale sztabu, lansując jego rysunki, jednocześnie identyfikuje się z dorobkiem ideowym rysownika. - Najwidoczniej Komorowski nie bierze pod uwagę wszystkich wybryków skandalistów. Być może on sam tych wybryków personalnie nie firmuje, ale też nie występuje przeciw, i w jakiś sposób wykorzystuje dla siebie. Niekrytykowanie jest tu jednoznaczne z aprobatą - ocenia prof. Michalski. Politolog podkreśla, że sam Komorowski nie ma wpływu na to, kto z wyborców go popiera. - Jednak sztab marszałka, jak też sam marszałek odpowiadają za to, kogo ze swych popleczników lansują i promują publicznie. To jest oczywiste - tłumaczy politolog.
Argumentację tę podziela prof. Piotr Jaroszyński, kierownik Katedry Filozofii Kultury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Jego zdaniem, zaangażowanie tak kontrowersyjnego twórcy w kampanię wyborczą kandydata PO na prezydenta przeczy lansowaniu przez Komorowskiego haseł o patriotyzmie, przywiązaniu do tradycji i rodziny. - Jest to jawnym zaprzeczeniem powoływania się przez Komorowskiego na szlacheckie pochodzenie. To z jego strony nawiązanie do ideologii permisywizmu - komentuje prof. Jaroszyński.
- To w sposób dramatyczny charakteryzuje otoczenie pana Komorowskiego i ludzi, którymi on się posługuje. Być może wykorzysta on tego pana do następnych "happeningów"? Jeżeli tak chce się zareklamować Polakom pan Komorowski, to można tylko stwierdzić, że najbardziej odpowiada mu towarzystwo pana Palikota z jego gażdżetami i pana Raczkowskiego z jego "happeningami". Być może to jest twarz przyszłej prezydentury, którą chce nam teraz zareklamować pan Komorowski - zastanawia się poseł Antoni Macierewicz (PiS).
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-06-02
Autor: jc