Przegłosowani i nieobecni
Treść
Nieobecność kilkunastu posłów PiS podczas głosowania i pomyłki przyczyniły się do tego, że ważna poprawka, autorstwa tego ugrupowania, sankcjonująca małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, nie znalazła się w ustawie Prawo prywatne międzynarodowe. Posłowie zrzucają winę na nieodpowiednią organizację głosowania, a część z nich tłumaczy swoją nieobecność złym samopoczuciem. Za poparcie szkodliwej ustawy z organizacji Rycerze Kolumba zostali usunięci dwaj posłowie Platformy Obywatelskiej.
Tylko jeden głos zadecydował o tym, że do nowelizacji ustawy Prawo prywatne międzynarodowe nie została włączona poprawka mówiąca, że pod pojęciem małżeństwa rozumiemy związek kobiety i mężczyzny. W Sejmie zawrzało za sprawą posłanki Beaty Kempy z PiS, która podkreśliła, że to otwiera furtkę do legalizacji w Polsce związków homoseksualnych, bo na gruncie polskiego prawa prowadzi do kolizji przepisów i budzi spór prawny, który z pewnością będzie starało się wykorzystać lobby homoseksualne. Jak się okazało, choć zdecydował tylko jeden głos, to kilkunastu posłów PiS nie wzięło udziału w głosowaniu. A za ustawą opowiedzieli się m.in. ci, którzy deklarując się jako zaangażowani w życie publiczne katolicy, powinni dać świadectwo własnym przekonaniom.
Z szeregów Zakonu Rycerzy Kolumba wykluczeni zostali dwaj członkowie tej organizacji, posłowie Platformy Obywatelskiej - Ireneusz Raś i Michał Szczerba. Powodem tej decyzji było w przypadku posła Szczerby głosowanie za odrzuceniem poprawki, w której jasno określano, że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety. Natomiast poseł Ireneusz Raś, choć zagłosował za poprawką, ostatecznie opowiedział się za całością ustawy, w której wspomniana poprawka nie została uwzględniona przez większość sejmową.
- Samo głosowanie za poprawką w sytuacji, gdy jednocześnie poseł będący członkiem naszego Zakonu opowiada się za całą ustawą, jest bardzo znaczącym gestem - tłumaczy Arkadiusz Urban, p.o. delegat krajowy, sekretarz Rady Krajowej Zakonu Rycerzy Kolumba w Polsce. Wykluczenie posłów Platformy z Rycerzy Kolumba nie było spowodowane wyłącznie ich postawą podczas piątkowego głosowania. Nie jest tajemnicą, że działająca od kilku lat na terenie Polski międzynarodowa organizacja skupiająca świeckich katolików, w tym również wielu tych, którzy uczestniczą w życiu publicznym, targana jest pewnym konfliktem. Wpływ na jego eskalację miało m.in. tolerowanie sytuacji, w której Rycerze Kolumba zasiadający w ławach poselskich głosowali w tak ważnych sprawach, jak dopuszczalność i refundacja procedury zapłodnienia pozaustrojowego, inaczej, niż oczekuje się od członków tej organizacji. Na złą atmosferę w Rycerzach miało więc wpływ "nieprzestrzeganie rycerskich zasad i Statutu", m.in. podczas głosowań nad projektem ustawy zgłoszonej przez inicjatywę "Contra in vitro" we wrześniu 2009 r., a także w maju ub.r., kiedy poseł Michał Szczerba głosował za odrzuceniem projektu obywatelskiego, a poseł Ireneusz Raś nie wziął udziału w obu tych głosowaniach. Jak tłumaczy Urban, okazało się, że dyrektywy partyjne są przedkładane nad wartości, które reprezentuje Zakon Rycerzy Kolumba. - Wielu naszych braci nie rozumiało, jak można się tak zachowywać, do tego dochodzi wypowiedź posła Rasia w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego", w którym opowiedział się za obecnie istniejącym prawnym status quo w sprawie ochrony życia, które w pewnych okolicznościach dopuszcza zabijanie dzieci - podkreśla Arkadiusz Urban.
- Nie jesteśmy w stanie wcześniej nikogo zweryfikować niż tylko w praktyce, czego dobrym przykładem były te właśnie głosowania sejmowe. Nikomu nie zabraniamy przystępowania do Zakonu, jesteśmy otwarci na nowych członków, katolików mężczyzn będących w łączności ze Stolicą Apostolską. Każdy musi potem dawać świadectwo własnym życiem i postawą. Szczególnie dotyczy to tych spośród braci, którzy działają w sferze publicznej i mają wpływ na tworzenie prawa - podkreśla Arkadiusz Urban.
Co ciekawe, w piątkowym głosowaniu nie wzięło udziału 12 posłów Prawa i Sprawiedliwości, w tym m.in.: prezes Jarosław Kaczyński, wiceszefowa partii Beata Szydło, Jan Dziedziczak, Arkadiusz Mularczyk, Karol Karski. - Byłem obecny na tych głosowaniach, ale bardzo źle się poczułem, dostałem krwotoku z nosa i musiałem na chwilę opuścić salę plenarną - tłumaczy Dziedziczak, również jeden z Rycerzy Kolumba, którego nieobecność została usprawiedliwiona. To samo mówi poseł Mularczyk, który - jak tłumaczy - tego dnia był chory. Obaj przyznają jednak, że w klubowych ściągawkach do głosowań nikt nie zaznaczył, że wśród przegłosowywanych poprawek znajdują się tak bardzo istotne zmiany. - To błąd, który będzie trzeba wyjaśnić na posiedzeniu klubu parlamentarnego - dodaje poseł PiS. Tymczasem posłanka Beata Kempa, która pilotowała tę sprawę w klubie PiS, zrzuca winę na marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę, który, w jej ocenie, w bardzo szybkim tempie prowadził głosowanie, co miało wywołać dezorientację wśród posłów. Jak się potem okazało, prośba o reasumpcję głosowania nie została uwzględniona przez prowadzącego obrady. Co jednak najważniejsze, fatalne w skutkach zapisy ustawowe pozostały.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-02-09
Autor: jc