Próbka niezabezpieczona nie stanowi dowodu
Treść
W ekspertyzie sądowo-medycznej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) badającego katastrofę smoleńską jest informacja, że fiolka z krwią gen. Andrzeja Błasika była nieopieczętowana. Zdaniem prawników, taka sytuacja podważa wyrażoną przez Rosjan opinię o rzekomym wykryciu 0,6 promila alkoholu u dowódcy Sił Powietrznych RP. Specjaliści medycyny sądowej wskazują, że źle zabezpieczone próbki w ogóle mogą nie stanowić materiału dowodowego w sprawie.
Na brak zabezpieczenia próbki dla badań na zawartość alkoholu we krwi gen. Błasika zwraca uwagę mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik Ewy Błasik, żony tragicznie zmarłego w katastrofie dowódcy Sił Powietrznych RP. Jak zaznacza, nie została ona opieczętowana.
- Można tym samym kwestionować wiarygodność przeprowadzonej ekspertyzy, ponieważ fiolki, do których pobierane są próbki, powinny być odpowiednio przygotowane. Muszą być czyste, wysterylizowane, wykonane z odpowiedniego materiału. Następnie muszą być opisane i prawidłowo zabezpieczone, aby nie doszło do jakiegokolwiek zanieczyszczenia. Jeżeli nie jest to zrobione, wynik badania może być niezgodny ze stanem faktycznym i można kwestionować wiarygodność takiej opinii albo żądać jej powtórzenia - zaznacza Kownacki. Zwraca jednak uwagę, że w wypadku tej drugiej czynności "będzie to raczej trudne, gdyż prawdopodobnie nie ma już tych próbek". - Nie sądzę, żeby zabezpieczono drugą próbkę, by można było porównać wyniki tego badania - zastanawia się mecenas Kownacki.
Prawnicy przyznają, że źle zabezpieczone fiolki z krwią mogą nie stanowić w ogóle materiału dowodowego w sprawie. - Jeżeli były to próbki niezabezpieczone, to trudno mówić o jakiejś dużej wiarygodności tych badań. W zasadzie nie są one pewne - ocenia mecenas Bogdan Borkowski. Jak zaznacza, w swojej praktyce sądowej spotkał się z przypadkami podważenia autentyczności materiału dowodowego, który nie został odpowiednio zabezpieczony. - W sprawach karnych naturalną rzeczą jest, że kwestionuje się pewne dowody, jeżeli istnieją wątpliwości co do pochodzenia danego materiału porównawczego albo jego niewłaściwego zabezpieczenia - podkreśla Borkowski.
Również specjaliści z zakresu medycyny sądowej podają w wątpliwość wiarygodność niezabezpieczonego materiału biologicznego. - Każda ekspertyza medyczno-sądowa wykonywana jest w oparciu o zlecenie prokuratorskie. Organy ścigania: policja, prokurator, sąd - to instytucje, które zlecają i pilotują całą sprawę. Do ich obowiązków należy, żeby materiał został zabezpieczony w sposób właściwy - mówi dr n. med. Tomasz Janus z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Zaznacza, że próbki zabezpiecza się "trwale i jednoznacznie", a więc po włożeniu na przykład do pojemnika powinny być zaopatrzone "w metryczkę dowodową", czyli tzw. śladową, która zawiera m.in. numer sprawy, numer dowodu czy śladu, datę i miejsce pobrania. Doktor Janus zwraca jednocześnie uwagę, że niezabezpieczone próbki nie stanowią materiału dowodowego. - Jeżeli próbka nie jest zabezpieczona w sposób techniczny i procesowy - bo tak to się nazywa - nie może zostać uwzględniona w śledztwie. Takie materiały, które są nieprawidłowo zabezpieczone, sąd oddala i nie bierze pod uwagę jako materiału dowodowego w sprawie - konkluduje dr Janus. Zastrzega jednak, że o stwierdzeniu, iż próbka została rzeczywiście niezabezpieczona, decyduje zawsze prokurator.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-02-22
Autor: jc