Prezydent decyduje o żałobie
Treść
To była bardzo piękna, spontaniczna akcja pomocy - przemawiał  wczoraj Bronisław Komorowski, występując w miejscu tragicznego w  skutkach zderzenia pociągów. Prezydent oceniał, że w 90 procentach -  "jak w wypadkach lotniczych, tak pewnie i kolejowych" - "najczęściej  gdzieś jest wina albo błąd popełniony przez człowieka". Premier,  apelując do mediów, aby powstrzymały się od komentarzy w sprawie  bezpośrednich przyczyn katastrofy, mówił, iż nic nie wskazuje na to, aby  w miejscu tragedii wydarzyło się coś, co miało na nią bezpośredni  wpływ, więc "nie można wykluczyć, że to był błąd". 
Jeszcze  we wtorek kierowany przez ministra Sławomira Nowaka resort transportu  przeszedł pozytywnie - zresztą tak jak wszystkie pozostałe ministerstwa -  "przegląd resortów" dokonywany przez premiera. Minister Nowak chwalony  był przez premiera, iż jako nowy minister bardzo dobrze wprowadził się  do rządu. Sam Nowak, któremu trudno jednak było się chwalić przed  telewizyjnymi kamerami niedokończonymi, a zapowiadanymi na Euro 2012  autostradami, dodatkowo pękającymi wskutek mrozu, na swój przedstawiony w  mediach sukces wybrał poprawę sytuacji na naszych kolejach. Tylko  dzięki zmianom w rozkładzie jazdy pociągów miano - według doniesień  Nowaka - poprawić do tego stopnia punktualność, że w styczniu polskie  koleje osiągnęły "rekordową jak na polskie standardy punktualność",  jeżdżąc "z punktualnością Deutsche Bahn". Po objęciu ministerstwa  transportu Sławomir Nowak deklarował, że "priorytetem jest kolej",  podobnie mówił premier Tusk, gdy jeszcze w poprzedniej kadencji po raz  kolejny bronił w Sejmie przed odwołaniem przez opozycję ministra  infrastruktury Cezarego Grabarczyka, któremu zarzucała ona także m.in.  zaniedbania na kolei.
Dziś, kiedy doświadczamy kolejnej w krótkim  czasie tragedii na polskich torach z ofiarami śmiertelnymi, po  tragicznych zdarzeniach z ubiegłego roku - w Babach, Zwierzynie i  Mostach, powstaje pytanie, czy rzeczywiście kolej jest takim  priorytetem, czy może jest już tak nowoczesna i tak bardzo nowemu  ministrowi udało się poprawić sytuację, skoro np. rząd stara się w  Komisji Europejskiej o przesunięcie 1,2 mld euro unijnych funduszy z  kolei na drogi, gdyż kolej nie jest przygotowana na ich wydanie i w  związku z tym mogłaby nam grozić utrata tych środków. Przyjmując do  wiadomości, iż tragiczne wypadki się zdarzają, nie można przejść  obojętnie nad faktem, że na polskich torach coraz częściej dochodzi do  katastrof. Polska zaczyna przypominać Indie, skąd regularnie, co kilka  miesięcy docierają informacje o tragicznych - z ofiarami śmiertelnymi -  zdarzeniach na tamtejszej kolei.
"To była piękna akcja"
Prezydent Bronisław Komorowski decydował wczoraj o ogłoszeniu żałoby  narodowej i dziękował za akcję ratowniczą. - Chcę podziękować także panu  wojewodzie śląskiemu za to, że sprawnie koordynował akcję ratowniczą,  ale moje serdeczne podziękowania kieruję również do mieszkańców  okolicznych miejscowości, którzy pokazali, że w chwili trudnej  znajdujemy w sobie chęć i umiejętność działania na rzecz innych. To była  bardzo piękna, spontaniczna akcja pomocy, którą też trzeba docenić i  uznać jako przejaw takiej dobrej solidarności Polaków w chwili trudnej -  mówił Komorowski, występując na tle zmiażdżonych pociągów.
Zaznaczył, że o akcji nie słyszał żadnych krytycznych opinii i ocen. -  Wydaje mi się, że można uznać tę operację za absolutnie wzorową, z tym  że pewnie w każdej można znaleźć jakieś słabości, które warto usuwać -  dodał prezydent. Bronisław Komorowski powiedział, że teraz sprawę badają  "odpowiednia komisja" i prokuratura. - I poczekajmy z jakimikolwiek  wnioskami. Z mojego doświadczenia, z mojej wiedzy, która na pewno nie  jest wiedzą wystarczającą, wynika, że w 90 chyba procentach, jak w  wypadkach lotniczych, pewnie i kolejowych, najczęściej gdzieś jest wina  albo błąd popełniony przez człowieka - zaznaczył. 
Na "błąd  człowieka" zdawał się wskazywać także Donald Tusk, który jednocześnie  apelował do mediów o powstrzymanie się od komentarzy na temat przyczyn  tragedii pod Szczekocinami. Premier poinformował, że na miejscu  katastrofy jest prokuratura oraz komisja i zabezpieczane są wszystkie  ślady "nie tylko na miejscu katastrofy, ale także na tych etapach  podróży obu pociągów, gdzie pracują ludzie odpowiedzialni za  bezpieczeństwo ruchu". - Ale w tej chwili prosiłbym o powstrzymanie się  od wszelkich właśnie spekulacji czy komentarzy, jeśli chodzi o  bezpośrednie przyczyny katastrofy. Na razie nic nie wskazuje na to, aby  zdarzyło się coś tu, w tym miejscu, co mogłoby doprowadzić do  katastrofy, więc nie można wykluczyć, że był to błąd. Ale nie czas  dzisiaj, żeby wskazywać, w jakim miejscu i kto jest za to  odpowiedzialny. Musimy to pozostawić komisji i prokuraturze - mówił  Tusk. Ocenił, że na miejscu zdarzenia wszystkie służby pracują z  nadzwyczajnym oddaniem. - To jest bardzo gorzka i smutna satysfakcja, że  nie po raz pierwszy mogę powiedzieć, że służby działają szybko i z  nadzwyczajnym oddaniem. (...) Zarządzanie kryzysowe i system ratownictwa  zadziałał tak, jak w tego typu przypadkach w Polsce w ostatnim czasie -  bardzo sprawnie, ale to niestety nie zmieni faktu, że to bardzo, bardzo  smutny dzień, czy smutna noc, w historii polskiego kolejnictwa i w  ogóle nas wszystkich w ostatnich latach - dodał szef rządu. 
Polskie  państwo znów zdało egzamin - można wyciągnąć wniosek z wypowiedzi  najważniejszych polityków w kraju, którzy swoją obecnością w miejscu  katastrofy postanowili wesprzeć poszkodowanych i służby ratownicze -  premierowi towarzyszyli także minister Nowak oraz minister spraw  wewnętrznych Jacek Cichocki oraz minister zdrowia Bartosz Arłukowicz - i  tak do następnej katastrofy i kolejnej "pięknej" akcji ratowniczej.  Choć miarą zdania bądź nie przez państwo egzaminu powinno być  doprowadzenie do tego, by takie tragedie zdarzały się rzadziej, a nie -  co jest faktem - częściej.
Ministrowie chwalą sprawną akcję
Stan 3 pacjentów - ofiar katastrofy kolejowej, z 51, którzy na godzinę  17.00 przebywali wczoraj w szpitalach, minister zdrowia Bartosz  Arłukowicz oceniał jako ciężki, 8 - jako średni, 16 - jako stabilny.  Minister transportu Sławomir Nowak poinformował, że nie jest wiadome,  dlaczego pociąg Przewozów Regionalnych Warszawa - Kraków wjechał na  niewłaściwy tor, co doprowadziło do katastrofy.
- W początkowej  fazie akcji ratunkowej do 15 różnych szpitali trafiło 60 poszkodowanych -  poinformował Bartosz Arłukowicz, zdając sprawozdanie z podjętych  działań. - Mamy pacjentów z licznymi urazami, złamaniami, ale także  obrażeniami wewnętrznymi - zaznaczył. Minister zdrowia zapewniał, że nie  doszło do ani jednej sytuacji, aby pomoc została nieudzielona z powodów  technicznych, merytorycznych czy sprzętowych, bądź też, by z takich  powodów nie wykonano jakiegoś badania. Minister transportu Sławomir  Nowak poinformował, że zidentyfikowano ciała dwóch maszynistów,  trzeciego nie odnaleziono bądź jeszcze nie zidentyfikowano wśród ofiar.  Liczbę 16 osób, które zginęły w katastrofie, potwierdził wczoraj  minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki, choć nie wykluczył, że  ostateczna ich liczba może być większa. Minister transportu  poinformował, że odcinek, na którym doszło do katastrofy, był niedawno  modernizowany. - Szlak kolejowy Starzyny - Sprowo to jest łącznik -  odejście boczne od Centralnej Magistrali Kolejowej w stronę Krakowa. To  jest zmodernizowany odcinek, na którym doszło do tej katastrofy, na  którym prędkość dopuszczalna to 120 kilometrów. Pociąg PKP Intercity  poruszał się z prędkością 95 kilometrów na godzinę. Nie mamy informacji  jeszcze o odczycie z pociągu Przewozów Regionalnych. Oba posterunki  Starzyny i Sprowo są wyposażone w nowoczesne rozkłady zmodernizowane w  zeszłym roku, stąd tak zaskakująca jest ta katastrofa na tym  zmodernizowanym odcinku. Dlaczego pociąg Przewozów Regionalnych Warszawa  - Kraków wjechał na niewłaściwy tor, mimo że zgodnie z rozkładem jazdy  ten tor był zajęty dla pociągu PKP Intercity, do dzisiaj nie wiemy i  czekamy na raport z badania komisji wypadków kolejowych - mówił Nowak.  Zaznaczył, że wszystko wskazuje na to, iż wpływu na katastrofę nie miał  stan techniczny lokomotyw. Nowak poinformował, że zabezpieczone zostały  materiały dowodowe na posterunkach Starzyny i Sprowo, a także materiały  dowodowe i dokumentacja zdjęciowa niezbędna do przeprowadzenia dalszego  badania w miejscu katastrofy. Nowak zwrócił się także do prezesa Urzędu  Transportu Kolejowego, aby sprawdził przestrzeganie procedur  bezpieczeństwa ruchu kolejowego na posterunkach i przebadał jakość  wyszkolenia wszystkich maszynistów. Minister Cichocki poinformował, że  do katastrofy doszło w sobotę o godzinie 20.57, a informacja o wypadku  dotarła do powiatowego stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej w  Zawierciu już minutę później. - Pasażerowie pociągów, wśród których był  funkcjonariusz policji, zadzwonili na kilkanaście numerów alarmowych. O  21.05 Państwowa Straż Pożarna ze Szczekocin dotarła na miejsce, a w  ciągu następnego kwadransa Ochotnicza Straż Pożarna. Do 21.30 na miejscu  było 6 jednostek OSP. Od pierwszych minut docierali też mieszkańcy  okolicznych domów - opisywał Cichocki. Zaznaczył, że nie było większych  kłopotów z dojazdem karetek do terenu katastrofy i nie ma zanotowanego  przypadku, aby zmarł ktoś na miejscu w wyniku upływu krwi czy  wychłodzenia. Minister transportu zapowiedział, że po usunięciu  zniszczonych wagonów przywrócenie ruchu na trasie będzie możliwe we  wtorek w godzinach popołudniowych.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik Poniedziałek, 5 marca 2012, Nr 54 (4289)
Autor: au