Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Posymulują szkolenia w kabinach

Treść

Piloci 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego będą się szkolić w rosyjskich kabinach treningowych Tu-154 na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. Ich wyposażenie znacznie różni się od polskiej, rządowej wersji tego samolotu. Jak wskazuje ppłk Robert Kupracz, rzecznik Sił Powietrznych, to tylko jeden z elementów kompleksu ćwiczeń, jakie wykonują nasi piloci. Szkolenie w Moskwie rozpocznie się jeszcze w tym miesiącu.
- Personel latający 36. Pułku będzie przechodził szkolenie w ośrodku szkolno-treningowym w Moskwie, według programu zatwierdzonego przez nadzór lotniczy Rosji oraz ICAO (Organizację Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego) - informuje płk pil. Mirosław Jemielniak, dowódca 36. SPLT, który w ubiegłym tygodniu podpisał umowę w tej sprawie. Zaznacza, że trening obejmie cały personel latający. - Osobno szkolą się dowódcy załóg pod nadzorem naszych instruktorów, którzy również przejdą szkolenie - dodaje płk Jemielniak.
Według ppłk. Roberta Kupracza, rzecznika Sił Powietrznych, w czerwcu na szkolenie do ośrodka w Moskwie pojedzie 12 pilotów, członków załogi oraz instruktorów. Tego samego roku ma się odbyć drugi cykl lotów na symulatorach. - Ośrodek posiada kabinę treningową, na której nasi piloci będą wykonywać loty treningowe - mówi ppłk Kupracz. Wskazuje, że szkolenie składa się z dwóch części. - Pierwsza - teoretyczna, gdzie instruktorzy omawiają z załogami, które będą się szkoliły, wszystkie sytuacje szczególne, jakie ostatnio zdarzyły się na tego typu statku powietrznym na całym świecie. Informują, co się wydarzyło, a następnie wyjaśniają, dlaczego tak się stało. Następnie pokazują, jak należy zareagować, gdyby ewentualnie zdarzyło się coś podobnego. Po takim cyklu zajęć refreshingowych, tj. odświeżających, piloci siadają za sterami kabiny i trenują te wyjątkowe okoliczności, które nie są standardem, ale mogą się wydarzyć w locie - oznajmia rzecznik Sił Powietrznych.
Szacuje koszty umowy na kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie.
W Polsce nie ma symulatora dla samolotu Tu-154M. Podpułkownik Kupracz przyznaje, że moskiewskie kabiny treningowe nie odtwarzają dokładnie wyposażenia rządowego samolotu będącego w posiadaniu 36. Pułku. - Nasz tupolew jest w wersji specjalnej, posiada urządzenia, które, niestety, nie są zamontowane w tej kabinie, w której piloci będą trenowali. Ale to nie szkodzi, ponieważ trening symulatorowy nie jest jedynym podstawowym wariantem szkolenia. Oprócz tego są jeszcze inne, które wykorzystujemy - twierdzi rzecznik SP. Dodaje, że piloci dysponują ponadto zestawem ćwiczeń, które mogą wykonywać na ziemi w odpowiednio wyposażonej kabinie polskiego tupolewa. - Więc jest to cały spójny kompleksowy system szkolenia, bo oprócz lotu z pasażerami wykonujemy także normalne szkolne loty treningowe, podczas których piloci wykonują pewne ćwiczenia - twierdzi ppłk Kupracz.
Obowiązek szkolenia załóg rządowych samolotów na symulatorach przewiduje nowy program szkolenia, przyjęty w polskim lotnictwie wojskowym na początku bieżącego roku. Takich ćwiczeń nie prowadzono od 2006 roku. Piloci 36. Pułku w maju ubiegłego roku tłumaczyli, że powodem rezygnacji ze szkoleń na rosyjskim urządzeniu symulacyjnym były różnice między dostępną kabiną treningową a rzeczywistą kabiną zmodernizowanego polskiego Tu-154 w wersji lux.
Czym się różni symulator od trenażera? - Symulator jest urządzeniem nowszej generacji, bardziej zaawansowanym technicznie. Natomiast kabina treningowa jest troszeczkę prostszej budowy - wyjaśnia ppłk Kupracz. Dopytywany, dlaczego zakup kabiny treningowej nie był np. negocjowany przed remontem tupolewów w Samarze, Kupracz odsyła nas do Inspektoratu Uzbrojenia MON, który odpowiada za zakup sprzętu. - Mieliśmy tylko dwa samoloty tego typu, a kabina czy symulator jest pokaźnym wydatkiem. Ale to tylko moja sugestia - stwierdza ppłk Robert Kupracz. Na pytanie "Naszego Dziennika" o osłonę kontrwywiadowczą personelu lotniczego w Rosji, odpowiada, że "to pytanie do odpowiednich służb". - Oni lecą trenować tam sytuacje szczególne, które zdarzają się wszystkim pilotom, nie tylko wojskowym. Więc raczej w tym przypadku nie ma zagrożenia, że będą tam poznawali jakieś tajemnice. To ogólnodostępny ośrodek, w którym szkolą się piloci różnych instytucji - przekonuje rzecznik Sił Powietrznych.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-06-08

Autor: jc