Posłowie PO ograniczają rodziców
Treść
Już za dwa tygodnie głosowanie nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Wczoraj zakończono proces legislacyjny w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Nie udało się zebrać większości, która doprowadziłaby do wycofania się z najbardziej szkodliwych zapisów projektu. Jeśli stanie się on obowiązującym prawem, szerokie kompetencje pracowników socjalnych pozwolą im nawet na odbieranie dzieci rodzinie bez wcześniejszego wyroku sądu.
Według posłów PiS, wczorajsze spotkanie komisji było "jałowe". Oznacza to, że powtórzono tylko argumenty z poprzednich posiedzeń. Podobny był również scenariusz głosowań: akceptacji komisji nie zyskała żadna z istotnych poprawek realnie zmieniających przesłanie projektu, a proponowanych przez Prawo i Sprawiedliwość oraz Koło Parlamentarne "Polska Plus".
Krytycy projektu wnosili o zlikwidowanie stygmatyzacji rodziny poprzez zmianę tytułu ustawy z "przeciwdziałanie przemocy w rodzinie" na "przeciwdziałanie przemocy wobec osób przebywających we wspólnym gospodarstwie domowym". Proponowano także zmianę preambuły, żeby opisywała zjawisko występowania przemocy w różnych środowiskach - w szkole, w miejscu zamieszkania, w rodzinie, ale również w konkubinatach.
- Na tym tle toczy się spór ideologiczny, czy konkubinaty to rodzina czy nie. Niestety, w opinii większości posłów to też jest rodzina, jednakże my stoimy na stanowisku konstytucyjnej definicji rodziny, dlatego chcielibyśmy podkreślić, że przemoc ma miejsce też w związkach nieformalnych - argumentuje Teresa Wargocka (PiS).
Nie udało się też wykreślić artykułu o odbieraniu dzieci z rodziny przez pracownika socjalnego (bez uprzedniej decyzji sądu), o co do ostatniej chwili walczyli przeciwnicy nowelizacji. Jak podkreślają posłowie PiS, w tak drastycznych sytuacjach, kiedy zagrożone są życie i zdrowie dziecka, powinien wkraczać wymiar sprawiedliwości, natomiast pracownik socjalny ma pozostać po stronie rodziny. - Jest w końcu od tego, żeby pomagał, dlatego nie można wyposażyć go w tak bardzo restrykcyjny instrument, który nawet jeśli zabezpiecza dziecko, to jednocześnie je krzywdzi - zauważają Teresa Wargocka i Elżbieta Rafalska.
Nie udało się też wycofać zapisu o zespołach interdyscyplinarnych tworzonych na podstawie uchwał poszczególnych jednostek samorządu. A są wobec nich poważne wątpliwości, nie tylko ze względu na brak wystarczających zabezpieczeń wrażliwych danych na temat sprawców i ofiar przemocy, ale też ich składu - kompetencje i "walory moralne" członków zespołu nigdzie nie są sprecyzowane.
- Nie możemy się zgodzić z przesłaniem tego projektu. W głównej mierze jest on nastawiony na to, żeby wyśledzić wszystkie przejawy przemocy w rodzinie - psychicznej, fizycznej, ekonomicznej - które według definicji zawartej w ustawie są tak niedookreślonymi pojęciami, że w zasadzie każdy obywatel może czuć się zagrożony tym, iż przypadek jego rodziny zostanie zgłoszony do objęcia procedurą niebieskiej karty - ponawia swoje obawy Teresa Wargocka.
Większości członków komisji nie udało się także przekonać do tego, aby zagwarantować ochronę prywatności i dóbr osobistych poprzez zapis, że w przypadku jeśli w danej rodzinie nie ma dzieci, pomagać ludziom dorosłym można tylko wtedy, gdy wyrażą na to zgodę. Pozostawiono zapis, który tej zgody nie wymaga. Nie zlikwidowano także zapisu mówiącego o zakazie stosowania kar cielesnych, zadawania cierpień fizycznych i psychicznych. - Nie można sposobu wykonywania władzy rodzicielskiej definiować przez pojęcia niedookreślone w ustawie. Narażamy rodziców, którzy wykonują władzę rodzicielską, na różne sytuacje, które mogą podlegać dowolnej interpretacji tych zapisów przez sądy - podkreśla Wargocka. Z tego względu proponowano dopisanie w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, w artykule dotyczącym obowiązku wychowywania dzieci w poszanowaniu ich praw i godności, normy ogólnej w postaci sformułowania: "w tym prawa do życia bez przemocy". Tymczasem pozostawiono zakaz stanowiący normę prawną, ale bez jednoznacznego wyłuszczenia, czego się zakazuje i jakie są konsekwencje jego złamania.
"Nie"
dla szkodliwego projektu
Proces legislacyjny w Sejmie dobiega końca. Wobec pozostawienia antyrodzinnej wymowy projektu ustawy po wczorajszym posiedzeniu komisji jej członkowie zrzeszeni w PiS zaopiniowali go negatywnie. Zapowiadają, że za dwa tygodnie w ostatecznym czytaniu i głosowaniu klub opowie się za jego odrzuceniem. Posłowie PiS nie składają broni i deklarują, że w rozmowach kuluarowych będą przekonywać kolegów i koleżanki z innych klubów do poszukiwania większości dla odrzucenia szkodliwego projektu. - W sensie procedury legislacyjnej wszystkie nasze możliwości w Sejmie już wykorzystaliśmy, teraz pozostają tylko działania nieformalne - mówi Wargocka.
Konsekwentny sprzeciw wobec projektu, który preferuje "kontrolę zamiast wsparcia", wyraziły także w kolejnym wspólnym liście: Forum Kobiet Polskich, Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców oraz Związek Dużych Rodzin "Trzy Plus". Sygnatariusze protestu przywołują na temat tego projektu negatywne sądy dwóch rzeczników praw obywatelskich, ekspertów, autorów opinii prawnych zamówionych przez Biuro Analiz Sejmowych oraz ponad 40 tysięcy osób, które podpisały sprzeciw wobec nowelizacji na stronie rzecznika praw rodziców.
Maria S. Jasita
Nasz Dziennik 2010-04-09
Autor: jc