Pierwsze potyczki o repatriację
Treść
Polski nie stać na szeroką akcję repatriacyjną - przekazał posłom z sejmowej podkomisji Piotr Stachańczyk, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Strona społeczna, która doprowadziła do przygotowania projektu i wniesienia go pod obrady, uspokaja, że to tylko początek dyskusji, a ostateczny głos w kwestii uchwalenia ustawy i tak będą mieli parlamentarzyści.
Polacy oraz ich potomkowie - ofiary wywózek na Wschód przeprowadzonych przez bolszewickie władze Kremla - bardzo długo czekali na ten projekt ustawy. Kolejne, rządowe regulacje prawne, m.in. ustawa o repatriacji z 2001 r., nie były w stanie skutecznie doprowadzić do ich powrotu do Ojczyzny. Obecnie rozpatrywany jest w podkomisji obywatelski projekt z inicjatywy Macieja Płażyńskiego, prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska, który zginął w katastrofie smoleńskiej, dotyczący ustawy o powrocie do Rzeczypospolitej Polskiej osób pochodzenia polskiego deportowanych i zesłanych przez władze Związku Sowieckiego. Jak ustalił "Nasz Dziennik", już na pierwszym spotkaniu podkomisji strona rządowa zaprezentowała negatywną opinię wobec przewidzianych w dokumencie rozwiązań prawnych. - Tego sprzeciwu jeszcze formalnie nie ma, ale na ostatnim posiedzeniu podkomisji zajmującej się obywatelskim projektem ustawy o powrocie do Polski naszych rodaków deportowanych i zesłanych przez władze ZSRS wiceminister MSWiA Piotr Stachańczyk poinformował o negatywnej rekomendacji projektu ze strony jego resortu i zapowiedział takie stanowisko rządu - zaznacza poseł Artur Górski (PiS), jeden z członków podkomisji. Stachańczyk wskazywał m.in. na brak środków finansowych na zorganizowanie akcji powrotu rodaków na tak szeroką skalę.
Co ciekawe, swój projekt ustawy repatriacyjnej przygotowali również senatorowie Platformy Obywatelskiej. Aleksandra Ślusarek, prezes Związku Repatriantów Rzeczypospolitej Polskiej, która uczestniczyła swego czasu w konsultacjach z Maciejem Płażyńskim nad obywatelskim projektem ustawy otrzymała pismo od senatora Piotra Zientarskiego (PO), by ustosunkowała się do tego nowego dokumentu. - Oczywiście tę opinię w imieniu ZRRP jak najbardziej prześlę. Widzę ogólnie dobrą wolę, oby ona trwała - mówi Ślusarek. Jej zdaniem, stanowisko rządu oznacza jedynie początek debaty nad uchwaleniem ustawy repatriacyjnej, o której losach zadecydują posłowie.
Doktor Robert Wyszyński ze Związku Repatriantów Rzeczypospolitej Polskiej zwraca natomiast uwagę na nadchodzący kryzys depopulacyjny Polski, któremu może zaradzić m.in. skutecznie zorganizowana akcja repatriacyjna. W jego opinii, sprowadzenie naszych rodaków ze Wschodu, którzy charakteryzują się większą dzietnością, to inwestycja w przyszłość. - Rosjanie dostrzegają w Polakach mieszkających obecnie np. w Kazachstanie potencjalną siłę roboczą. Około 20 tys. naszych rodaków ściągnęli do Rosji w ramach akcji repatriacyjnej. Polska natomiast jest w stanie zaoferować przyjazd ośmiu rodzinom rocznie - ocenia dotychczasowy dorobek ustawy o repatriacji z 2001 r. dr Wyszyński. Według jego szacunków, na powrót do Polski czeka na Wschodzie kilkanaście tysięcy naszych rodaków.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-01-24
Autor: jc