Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Państwo to ja!

Treść

Premier Donald Tusk nieraz już dawał dowód politycznej sprawności i odwracania kota ogonem, gdy przyszło mu odpowiadać na zarzuty opozycji dotyczące różnych działań rządu i jego partii w parlamencie. Oczywiście wszystkie zarzuty opozycji, zwłaszcza PiS, były i są zawsze niesprawiedliwe, fałszywe, krzywdzące dla rządzących.
Szef rządu jest nadzwyczaj czuły na swoim punkcie, co doprowadziło do tego, że krytykę wobec premiera i rządu traktuje jako atak na państwo. Dowodem tego są niektóre słowa z wystąpienia Tuska na posiedzeniu rady krajowej PO. Oto bowiem premier był niezwykle oburzony na wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości (a zwłaszcza ostatni wywiad Anny Fotygi, szefowej dyplomacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego), którzy krytykują działania władz państwowych po katastrofie pod Smoleńskiem. Szefowi rządu trudno się dziwić, że się broni, ale w tej obronie za bardzo się zapędza.
Oto bowiem Tusk traktuje ataki opozycji na rząd jako ataki na państwo polskie. - Dziś mobilizowanie przez czołowych polityków opozycji jednej trzeciej Narodu przeciwko państwu, przeciwko istocie polskości, jaką jest niepodległe państwo, stało się normą, która już na nikim nie robi wrażenia - grzmiał premier. Dowiedzieliśmy się więc, że około 30 proc. zwolenników PiS widocznych w sondażach to ludzie, którzy mogą wystąpić przeciwko państwu, a opozycja tylko czeka, "aż Polska upadnie". Oczywiście Tusk do tego nie dopuści.
Nie wiemy jedynie, czy premier ma świadomość, że takimi sformułowaniami, chętnie cytowanymi przez proplatformerskie, salonowe media, po prostu się ośmiesza. To za PRL wszelką krytykę wobec komunistycznej władzy traktowano jako działalność antypaństwową i ludzi skazywano na więzienia oficjalnie nie za działalność w opozycji, ale za zdradę państwa, wysługiwanie się obcym mocarstwom, szpiegostwo itp. Teraz mamy zaś demokrację, gdzie krytyka władz państwa jest podobno dopuszczalna. Ale nie wtedy, gdy to "nasi" rządzą. Premier Tusk najwyraźniej bierze przykład z władcy Francji Ludwika XIV, Króla Słońce, znanego ze stwierdzenia: "Państwo to ja!". Teraz więc nasze "Słońce Peru" też uznało, że premier i państwo to pojęcia zamienne i kto atakuje szefa i jego rząd, uderza w państwo, w jego podstawy, a tego bezkarnie nie można tolerować.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik 2010-10-11

Autor: jc