Palikot chce szokować
Treść
- W miejscu, gdzie się uchwala ustawy, nie powinno być krzyża - woła Janusz Palikot. To kolejny - po propozycji mianowania Wandy Nowickiej, agresywnej feministki i aborcjonistki, wicemarszałkiem Sejmu - znak, że po wyborach sytuacja w Polsce mocno się zmieniła. - Sami krzyża nie będziemy ściągać, ale zwrócimy się do marszałka Grzegorza Schetyny o to, by szanował Konstytucję - zapowiedział Palikot w rozmowie z TVN24. Zastrzegł też, że nie będzie z tego powodu wszczynał awantur. Jeżeli Sejm nie zgodzi się na zdjęcie krzyża, sprawa ma trafić do Trybunału Konstytucyjnego.
- To ruch wyhodowany przez Platformę i Bronisława Komorowskiego. Odpowiedzialność za to ponosi również Donald Tusk. Musimy mieć świadomość, że ze względu na jego destrukcyjne działania kadencja ta będzie szczególnie trudna i wymagająca szczególnego porozumienia całego obozu patriotycznego i katolickiego - ocenia poseł Antoni Macierewicz. Wszystko więc w rękach polityków PO, którzy najpierw wylansowali Palikota, zbudowali jego polityczną karierę, a dziś muszą się zdecydować, czy ograniczyć jego prowokacyjne happeningi. - Palikot potwierdza opinię, że jest jedynie skandalistą, któremu zależy tylko na szokowaniu opinii publicznej. Raz jeszcze przekreśla jakąkolwiek możliwość współpracy z nim jako politykiem, a także z jego partią - zastrzega Jarosław Gowin. Zapowiedzi Palikota bagatelizuje Małgorzata Kidawa-Błońska. W jej ocenie, są to tylko hasła rzucane przez lidera nowej partii, by zwracać na siebie uwagę. - Musimy się do tego przyzwyczaić i z cierpliwością to znosić - radzi posłanka Platformy Obywatelskiej. Według niej, jeśli Palikot będzie "działał konstruktywnie", nie ma konieczności izolowania go na forum parlamentu.
Czy jednak rzeczywiście jego działalność będzie tylko niegroźnym skandalizowaniem, do którego należy się po prostu przyzwyczaić? Zdaniem posła Artura Górskiego, to celowe działanie. - Palikot chce wywołać wojnę religijną w Polsce, by poprzez konflikt o krzyż w Sejmie przykryć prace nad budżetem i działania rządu w sferze finansowej - tłumaczy. Zdaniem Macierewicza, działania Palikota nastawione są na destrukcję parlamentaryzmu, obniżenie prestiżu Sejmu i budowanie mocnej pozycji prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Czy akcja Palikota ma szanse na finał w Trybunale Konstytucyjnym? W ocenie posła Górskiego szanse, by sędziowie Trybunału przychylili się do jego tezy o łamaniu świeckiego charakteru państwa, są niewielkie.
- Do tej pory kwestia ta nie budziła wątpliwości i orzeczenia zarówno polskiego, jak i europejskiego wymiaru sprawiedliwości uznały, że krzyż w miejscu publicznym nie narusza świeckości państwa. Jednak znając skład Trybunału, wszystko się może zdarzyć - dodaje poseł Górski.
Krzyż zawisł w sali sejmowej 14 lat temu. W październiku 1997 roku, niedługo po wygranych przez AWS wyborach, posłowie Tomasz Wójcik i Piotr Krutul powiesili go na sali plenarnej. Przynieśli go z kościoła św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu, a więc z miejsca, gdzie pracował i służył Bogu bł. ks. Jerzy Popiełuszko, zakatowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w październiku 1994 roku. Posłowie SLD złożyli wówczas formalny protest przeciwko "ostentacyjnym działaniom posłów AWS, obliczonym na wywołanie politycznej awantury, dokonanym bez zgody marszałka seniora oraz bez pytania o zgodę posłów z innych ugrupowań politycznych". Oburzała się również "Gazeta Wyborcza", podkreślając bez końca, że krzyż zawieszono w nocy i ukradkiem. W 1997 r. politycy SLD poprzestali na proteście, stwierdzając, że "byłoby rzeczą najgorszą dla perspektyw Polski, gdyby rozpętano wojnę o symbole, zastępując nią spór o przyszłość kraju i Polaków". Dziś politycy Platformy Obywatelskiej każą nam się przyzwyczaić do ekscesów posła z Biłgoraja.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik Czwartek, 13 października 2011, Nr 239 (4170)
Autor: au