Odpór dla "polskich obozów zagłady"
Treść
Jeszcze w tym roku zostanie rozstrzygnięty konkurs na projekt koncepcji architektonicznej Muzeum Polaków Ratujących Żydów na Podkarpaciu im. Rodziny Ulmów w Markowej.
Uchwałę w sprawie utworzenia Muzeum Polaków Ratujących Żydów podjęli radni Sejmiku Województwa Podkarpackiego w połowie 2008 roku. 23 sierpnia mija termin składania wniosków o dopuszczenie do konkursu, a projekty koncepcji architektonicznej można składać do 26 października.
Konkurs przeprowadzany przez Muzeum Zamek w Łańcucie wspólnie z rzeszowskim oddziałem Stowarzyszenia Architektów Rzeczypospolitej Polskiej zostanie rozstrzygnięty w listopadzie bieżącego roku.
Muzeum w Markowej powinno być gotowe za dwa lata. Jest ono potrzebne także w obliczu coraz częstszej "twórczości" zagranicznych mediów, w tym niemieckich, o "polskich obozach koncentracyjnych i zagłady". Takie sformułowania pojawiały się np. przy okazji relacjonowania procesu domniemanego strażnika w niemieckim obozie zagłady Sobibór Johna Demjaniuka. Niedawno niemiecki tygodnik "Focus" w jednym z artykułów użył określenia "polski obóz zagłady Bełżec". Sformułowanie to znalazło się w informacji dotyczącej oskarżenia przez prokuraturę w Dortmundzie strażnika w byłym niemieckim obozie zagłady w Bełżcu Samuela Kunza o udział w zamordowaniu co najmniej 430 tys. Żydów.
- Fakt, że takiej manipulacji dopuszczają się niemieckie gazety, nie znajduje żadnego usprawiedliwienia w niewiedzy o tym, kto zakładał obozy koncentracyjne i kto mordował Żydów - powiedział "Naszemu Dziennikowi" Mateusz Szpytma, historyk IPN i jeden z inicjatorów utworzenia muzeum w Markowej. Wprawdzie po protestach i naciskach polskiej ambasady tygodnik "Focus" wyraził ubolewanie z powodu takiego zachowania, ale odmówił zamieszczenia sprostowania. Jest to bowiem niezwykle bezczelne i niepokojące zjawisko; nawet jeżeli redakcje przepraszają, to zwykle są to przeprosiny wymuszone. W tej sytuacji powstanie muzeum może być jednym z elementów odpierania istniejących w Polsce, a w szczególności za granicą, stereotypów dotyczących relacji polsko-żydowskich podczas II wojny światowej. Będzie to także doskonałe miejsce do pokazania prawdy o wydarzeniach sprzed lat. - Należy pokazać przykłady Polaków, którzy ryzykując życiem, ukrywali Żydów. W Polsce, w odróżnieniu od Europy Zachodniej, groziła za to śmierć - przypomina Mateusz Szpytma.
Wybór Markowej nie jest przypadkowy. Miejscowość ta jest bowiem symbolem odwagi i męczeństwa Polaków, którzy mimo zagrożenia nie wahali się chronić Żydów przed zagładą. Znany jest zwłaszcza przykład heroizmu rodziny Sług Bożych Józefa i Wiktorii Ulmów, którzy wraz z siedmiorgiem dzieci zostali zamordowani w 1944 r. przez żandarmerię niemiecką za ukrywanie dwóch rodzin żydowskich. Łącznie w Markowej, także dzięki innym bohaterskim polskim rodzinom, uratowano co najmniej 17 Żydów.
- Należy pamiętać, że ukrywanie Żydów w Polsce pod okupacją niemiecką było związane z wielkim ryzykiem, a Polska - obok Związku Sowieckiego - była jedynym terenem okupowanym, gdzie nie tylko za ukrywanie, ale także za pomoc doraźną Żydom groziła kara śmierci. Z szacunkowych danych stale weryfikowanych przez IPN wynika, że dzięki Polakom wojnę przeżyło 40-100 tys. Żydów. Muzeum będzie doskonałym miejscem upamiętniającym czyny Polaków, także tych, których żydowski Instytut Pamięci Yad Vaszem nie zdążył odznaczyć - uważa Mateusz Szpytma, krewny rodziny Ulmów.
W Muzeum Polaków Ratujących Żydów na Podkarpaciu im. Rodziny Ulmów w Markowej znajdzie się m.in. dokumentacja dotycząca zbrodni na Ulmach, liczne pamiątki, jak chociażby część wyposażenia ich domu, bogata biblioteka, korespondencja, świadectwa szkolne, a także zdjęcia, jakie wykonywał zapalony fotografik Józef Ulma. Nie zabraknie też dokumentów i zdjęć ukazujących politykę Niemców wobec Polaków i Żydów, w tym plakatów i obwieszczeń informujących o karze śmierci za pomoc ludności żydowskiej. Swoje miejsce znajdą tam również duchowni i polskie podziemie, angażujący się w ratowanie Żydów. Inwestycja ma być sfinansowana z budżetu marszałka województwa podkarpackiego.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-08-18
Autor: jc