Przejdź do treści
Przejdź do stopki

O naciskach bez nacisków

Treść

Nie było nacisków na prokuratorów zajmujących się sprawą Barbary Blidy - ustalił Sąd Rejonowy Katowice-Wschód. Sąd nie uwzględnił zażalenia rodziny byłej posłanki SLD na umorzenie tej części śledztwa.

Na umorzenie sprawy nacisków, jakie rzekomo wywierali przełożeni na referentów sprawy - trzech asesorów i jednego prokuratora z Prokuratury Okręgowej w Katowicach - nie zgadzali się bliscy Barbary Blidy: mąż Henryk i syn Jacek. Kwestionowali też zasadność stawiania zarzutów Barbarze Blidzie, decyzji o jej zatrzymaniu i przeszukania jej domu. Trzeci z wątków śledztwa, który również zaskarżyli bliscy Blidy, dotyczył wprowadzenia w błąd opinii publicznej przez ówczesnego ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. Chodzi o jego wystąpienie w kwietniu 2007 r. w parlamencie. - Zapewniał posłów, że o sprawie dowiedział się dopiero w dniu śmierci pani Barbary Blidy, podczas gdy materiał dowodowy wskazuje na to, że znacznie wcześniej o tym wiedział. Powołałam się w dzisiejszym wystąpieniu na zeznania pana Janusza Kaczmarka, który zeznał, że w dniu śmierci zdenerwowany pan Ziobro zatelefonował i powiedział: "Słuchaj, z dowodami było krucho", co oznacza, że miał wiedzę o sprawie - powiedziała pełnomocnik Blidów mecenas Stanisława Mizdra.
Stanowiska Blidów nie podzielił jednak sąd. Sędzia Magdalena Rzaska poinformowała, że sąd utrzymuje w mocy postanowienie o umorzeniu śledztwa w zakresie tych trzech wątków. Uzasadnienie decyzji sądu było niejawne z uwagi na tajne materiały znajdujące się w aktach sprawy. - Sąd stwierdził, że prokurator miał rację, wydając postanowienie o umorzeniu postępowania. Stwierdził także, że wszystkie argumenty podane przez prokuratora w uzasadnieniu tego postanowienia były prawidłowe. Nie zakwestionował żadnego ze zdań, które w tym uzasadnieniu się znalazły, ani żadnego z wywodów nie uznał za nielogiczny lub nieprecyzyjny - mówi Rafał Sławnikowski z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Mecenas Mizdra nie wyklucza, iż zwróci się do Rzecznika Praw Obywatelskich o wniesienie tzw. kasacji nadzwyczajnej.
W lutym 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Łodzi umorzyła - wyłączoną z głównego śledztwa - sprawę działania katowickich prokuratorów, którzy wydali postanowienia o przedstawieniu zarzutów i zatrzymaniu Barbary Blidy oraz nacisków na nich ze strony polityków i przełożonych. W ocenie łódzkich śledczych, prokuratorzy samodzielnie podejmowali decyzje, które uważali za słuszne i służące realizacji celów śledztwa. Poseł Wojciech Szarama (PiS), członek sejmowej komisji śledczej badającej okoliczności samobójczej śmierci Barbary Blidy, uważa postanowienie sądu za oczywiste. - Olbrzymi materiał dowodowy, który został zgromadzony przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi, oraz wyjaśnienia świadków złożone przed komisją jednoznacznie mówią o tym, że na prokuratorów nie były wywierane żadne naciski, by prowadzić śledztwo w określonym kierunku. Wprost przeciwnie: prokuratorzy podkreślali, że działali w sposób zupełnie samodzielny, konsultując tylko pewne wątki sprawy. Ale decyzje podejmowali samodzielnie - mówi Szarama. - To samo mówili funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, stwierdzając, że przełożeni nie wywierali na nich żadnych nacisków. To postanowienie sądu wskazuje jeszcze raz na to, że sprawa śmierci Blidy została użyta przez przeciwników PiS po to, by dyskredytować naszą partię. Był to oręż polityczny w rękach lewicy i Platformy Obywatelskiej. Niestety, obawiam się, że tą bronią mogą posłużyć się oni i teraz - konkluduje polityk PiS.
Chodzi o raport komisji śledczej, który rekomenduje postawienie byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego oraz Zbigniewa Ziobrę przed Trybunałem Stanu. Wedle raportu przygotowanego przez posła Ryszarda Kalisza (SLD) Kaczyński "realizował koncepcję wykluczenia dużych grup obywateli i stworzył prawny system ich eliminowania". Zbigniew Ziobro miał natomiast "zbudować prawny system eliminacji za pomocą dobranych selektywnie przepisów prawa karnego". Poza tym Kaczyński miał organizować nieformalne narady z udziałem ministra sprawiedliwości oraz osób kierujących organami władzy rządowej, podczas których miały być podejmowane i wydawane decyzje dla prokuratorów i szefów służb. Raport kłóci się więc z ustaleniami sądu.

Anna Ambroziak

Nasz Dziennik  Czwartek, 17 listopada 2011, Nr 267 (4198)

Autor: au