Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Niezwłocznie, czyli kiedy?

Treść

Ślimaczą się badania rejestratora głosu z kabiny samolotu Tu-154M. Prokuratura nie wie, kiedy biegli będą gotowi na to, by wydać opinię końcową. Śledczy zaznaczają, iż chcieliby, aby nastąpiło to w "możliwe krótkim czasie".
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie wciąż nie otrzymała opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, gdzie od pół roku badaniom poddawany jest rejestrator rozmów z pokładu Tu-154M. Jak wczoraj zapewnił nas Marcin Maksjan z biura rzecznika prasowego Naczelnej Prokuratury Wojskowej, prokuratorzy są w bieżącym kontakcie z biegłymi, którzy na ich potrzeby realizują jeszcze czynności. Jak dodał, na efekty tych prac trzeba poczekać. Jak długo? Tego prokuratorzy nie wiedzą, a na pytania o problemy opóźniające wydanie ekspertyzy odpowiadają wymijająco. - Prokuratorzy podkreślili, by biegli niezwłocznie dokonali tej analizy i wydali opinię - podkreślił Maksjan. Rejestratory głosu z Tu-154M do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych trafiły w czerwcu br. Wówczas spodziewano się, że prace zostaną zakończone we wrześniu, jednak oficjalnie nigdy nie potwierdzono takiego terminu. Profesor Maria Kała, kierująca IES, szacowała, że biegli będą potrzebowali kilku miesięcy. O szczegółach prac nie informuje ani IES, ani prokuratura. Biegli mieli m.in. problemy z identyfikacją zarejestrowanych głosów, a dostarczane próbki porównawcze okazały się za mało charakterystyczne, by jednoznacznie przypisać wypowiadane kwestie konkretnym osobom. Wcześniej eksperci podali w wątpliwość autentyczność przekazanych im zapisów. Po dokonaniu kolejnej kopii rejestratora w Moskwie, gdzie przetrzymywany jest oryginał rejestratora, okazało się, że na nagraniu rzeczywiście brakowało kilkunastu sekund. Także powtórna kopia rejestratora - mimo zapewnień o jej wierności oryginałowi - okazała się niedoskonała, gdyż w trakcie jej tworzenia na kopii zarejestrowane zostały zakłócenia z sieci elektroenergetycznej. Ich wyeliminowanie wymagało znajomości dokładnej wartości częstotliwości rosyjskiej sieci w chwili kopiowania - o taką informację prokuratura musiała zwrócić się do strony rosyjskiej. Nie lepiej przedstawia się kwestia badania danych z tzw. rejestratora szybkiego dostępu, nad którym biegli pracują od kwietnia. Wprawdzie dane z tej skrzynki zostały odczytane, ale śledczy wciąż nie dysponują wynikami analiz. Co więcej, cennym dla prokuratury materiałem będzie dopiero kolejna ekspertyza stanowiąca opracowanie dotychczasowych wyników, jednak jak wynika z deklaracji śledczych, takie prace jeszcze nie zostały zlecone.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2010-12-10

Autor: jc