Niegościnni Finowie
Treść
Reprezentanci gospodarzy Ville Larinto i Matti Hautamaeki triumfowali w rozegranym wczoraj w fińskim Kuopio trzecim w sezonie konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich. Najlepszy z Polaków Adam Małysz uplasował się na dziewiątym miejscu, do finałowej serii zakwalifikował się jeszcze Kamil Stoch, który był dwudziesty. Pozostali nasi zawodnicy zawiedli.
Po falstarcie w Kuusamo występu Biało-Czerwonych oczekiwaliśmy tak z nadziejami, jak i obawami. Było o tyle lepiej, że do finałowej serii awansowało dwóch naszych reprezentantów. Oprócz Małysza, który jako jedyny zdobył punkty na inaugurację, w czołówce znalazł się Stoch. Pozostali niestety odpadli. Trzej jeszcze w kwalifikacjach, a Marcin Bachleda (113,5 m i 33. miejsce) oraz Stefan Hula (106 - 44.) w pierwszej serii wczorajszych zmagań. Pamiętając o doskonałym lecie, które mocno rozbudziło oczekiwania, Polacy znów wypadli słabo. Także trener Łukasz Kruczek nie mógł być zadowolony, bo sam liczył na zdecydowanie więcej. Tymczasem raz jeszcze się okazało, że problem nie został rozwiązany, Polacy mają kłopoty z formą. Także Stoch, który ostatecznie uplasował się na dwudziestym miejscu. Daleki od optymalnej dyspozycji jest również Małysz, skaczący poprawnie, ale bez błysku, jaki posiadają najlepsi. Po wylądowaniu długo kręcił głową z niezadowolenia. W przypadku Orła z Wisły trzeba jednak pamiętać o kontuzji kolana, której nabawił się tuż przed sezonem. Wczoraj nie był w stanie nawiązać walki z najlepszymi w Kuopio Finami. Po pierwszej serii prowadził co prawda Simon Ammann. Czterokrotny mistrz olimpijski pofrunął aż 128,5 m, metr bliżej od Larinto, ale w gorszych warunkach. To przełożyło się na notę. W drugiej serii Szwajcar poszybował aż cztery metry dalej od młodego rywala, ale tym razem odczuł na sobie piętno nowego systemu punktowania uwzględniającego siłę i kierunek wiatru. Mimo znakomitej odległości spadł na trzecie miejsce, bo od jego łącznej noty zostało odjętych 15 punktów. Wyprzedził go przez to nie tylko Larinto, ale i jego rodak Hautamaeki. W ogóle Finowie na swojej skoczni czuli się wyśmienicie i zaprezentowali wysoką formę. Trzeba jednak zauważyć, że w pierwszej serii sędziowie skrzywdzili Thomasa Morgensterna. Tuż przed próbą Austriaka obniżyli rozbieg, co wybiło go z rytmu. Efektem była słaba odległość. W serii finałowej pokazał klasę, szybując aż 130 m, dzięki czemu awansował na piąte miejsce.Kolejne konkursy zostaną rozegrane w weekend w norweskim Lillehammer.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik 2010-12-02"
Autor: au