Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nie wiem, o czym, ale nie o hazardzie

Treść

Były wicepremier Grzegorz Schetyna zeznał przed hazardową komisją śledczą, że odkąd znalazł się w rządzie, z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem spotkał się tylko raz. Nie pamięta jednak, o czym rozmawiali, ale - jak stwierdził - na pewno nie o ustawie hazardowej. Schetyna, który stracił stanowisko wicepremiera oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji po wybuchu afery hazardowej, przekonywał śledczych, że sprawą prac nad ustawą hazardową się nie interesował.
Choć, jak zeznał przed komisją śledczą były wicepremier Grzegorz Schetyna, kwestia prac nad ustawą hazardową jego osobiście nie interesowała, to jednak uczestniczył w rozmowach, które prowadził premier Donald Tusk z ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim i przewodniczącym sejmowej Komisji Finansów Publicznych Zbigniewem Chlebowskim. Rozmowy zostały przez premiera zarządzone kilka dni po tym, gdy w połowie sierpnia ubiegłego roku ówczesny szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński powiadomił premiera o podejrzanym udziale Drzewieckiego i Chlebowskiego w pracach nad ustawą hazardową i lobbowaniu branży hazardowej - by w ustawie nie znalazły się obciążające firmy hazardowe dopłaty do gier. Schetynę z Drzewieckim i Chlebowskim łączy w tej sprawie również znajomość z Ryszardem Sobiesiakiem, przedsiębiorcą, który u kolegów z Platformy próbował załatwić, aby w rządowej ustawie hazardowej nie znalazły się niekorzystne dla jego firmy zapisy.
Z ujawnionej części stenogramów podsłuchów rozmów biznesmena z politykami PO wiemy, że Schetyna był jedną z tych osób, na których pomoc w załatwianiu ustawy lobbyści liczyli. Schetyna do dzisiaj się szczyci, że nie wynikało z nich jednak, iż im pomagał. Ale cały czas pozostają wątpliwości, np. co takiego Sobiesiak ze Schetyną załatwiali na wrocławskim lotnisku 29 września 2008 roku. O spotkaniu tym były wicepremier "zapomniał", gdy po wybuchu afery był pytany, kiedy po raz ostatni spotkał się ze swoim znajomym Ryszardem Sobiesiakiem. Pamięć wicepremierowi na pewno odświeżyły następne opublikowane stenogramy z podsłuchów rozmów, potwierdzające, że takie spotkanie się odbyło. Dzisiaj Schetyna tłumaczy, iż nie pamięta, o czym rozmawiał wtedy z Sobiesiakiem, a już na pewno nie o ustawie hazardowej. Najpewniej o sytuacji w klubie sportowym Śląsk Wrocław, w którym obaj z Sobiesiakiem w przeszłości działali. Schetyna zarzekał się, że z nikim o ustawie hazardowej nie rozmawiał.
Tymczasem dla Sobiesiaka nie mogło to być jakieś nieważne spotkanie. Schetyna zeznał wczoraj, że w czasie, gdy pełnił funkcję w rządzie, z Sobiesiakiem spotkał się tylko raz, właśnie wtedy. Biznesmen próbował umówić się ze Schetyną dzień wcześniej w biurze poselskim wicepremiera we Wrocławiu. Schetyna wyjaśniał, iż obowiązki zmusiły go do wcześniejszego powrotu do Warszawy i do spotkania w biurze nie doszło. Dla Sobiesiaka było na tyle ważne, aby porozmawiać z wicepremierem w cztery oczy, że aż pojechał do Schetyny na lotnisko. Czy sprawy Śląska Wrocław były aż tak istotne, iż tej kilkudziesięciosekundowej - jak zeznał Schetyna - rozmowy nie można było załatwić przez telefon?
Docisnąć Grześka
Przed tym spotkaniem Sobiesiak kontaktował się zarówno ze Zbigniewem Chlebowskim, jak i innym lobbystą branży hazardowej Janem Koskiem, który również lobbował u polityków PO. Zapadła decyzja, że "Grześka trzeba docisnąć". Ciekawe są w tym kontekście zeznania Mariusza Kamińskiego. Były szef CBA stwierdził, że po tym spotkaniu ze Schetyną w rozmowie z jednym ze znajomych Sobiesiak - relacjonując spotkanie ze Schetyną - miał stwierdzić, że ten powiedział: "wy to zawsze na ostatnią chwilę". Podczas przesłuchania Kamiński interpretował tę rzekomą wypowiedź Schetyny w ten sposób, iż sprawa, z którą przyszedł do wicepremiera Sobiesiak, jest trudna do załatwienia, ale nie niemożliwa. Kamiński przypominał też słowa Sobiesiaka z podsłuchanej rozmowy z Chlebowskim z sierpnia ubiegłego roku: "Grzesiek co innego obiecywał, gdy się spotykaliśmy w domu, a co innego oni teraz robią, jak to jest".
Schetyna był także pytany m.in. o udział w spotkaniach z premierem Donaldem Tuskiem oraz Mirosławem Drzewieckim - 19 sierpnia 2009 r., a później - 26 sierpnia 2009 r. - ze Zbigniewem Chlebowskim. Były wicepremier mówił, że pominięcie jego osoby jako uczestnika spotkania z Drzewieckim w przygotowanym przez sekretarza Kolegium do spraw Służb Specjalnych Jacka Cichockiego kalendarium prac nad ustawą hazardową mogło wynikać z tego, iż brał udział dopiero w drugiej części rozmowy premiera z ministrem sportu.
Cichocki zeznawał, że o udziale Schetyny w spotkaniu nie powiedział mu premier.
Schetyna wyjaśniał, że w rozmowie z Drzewieckim poruszano kwestie budowy Stadionu Narodowego i infrastruktury wokół tego obiektu. Wicepremier asystował szefowi rządu również w spotkaniu ze Zbigniewem Chlebowskim. Byłego szefa klubu PO premier wypytywał na okoliczność zainteresowania Chlebowskiego pracami nad ustawą hazardową. Według Schetyny, Chlebowski przekonywał, że jego zainteresowanie wynika z troski, przede wszystkim jako szefa sejmowej komisji finansów, o wpływy do budżetu, które realizacja ustawy pozwoliłaby osiągnąć. Relacjonując spotkanie, powiedział też śledczym, iż premier próbował zbadać, czy to zainteresowanie Chlebowskiego nie wykracza poza sztandarowe zainteresowanie szefa komisji finansów i przewodniczącego klubu PO. Schetyna zauważył, że Chlebowski wykazał się gruntowną wiedzą na temat prac nad ustawą hazardową od 2003 roku. Dociskany przez śledczych nie chciał jednak ujawnić, jakie pytania premier zadawał Chlebowskiemu, by to niestandardowe zainteresowanie potwierdzić bądź wykluczyć.
Były wicepremier odpowiadał też na pytania związane ze swoją dymisją po wybuchu afery. Odpowiadając Beacie Kempie (PiS), dlaczego stracił stanowisko, odparł, że o rezygnację został poproszony przez premiera jako osoba, której nazwisko pada w negatywnym kontekście, co mogło rządowi zaszkodzić. Swojemu klubowemu koledze Sławomirowi Neumannowi odpowiedział natomiast, że nie ma żalu do premiera za tę dymisję. - To jest tylko polityka - mówił Schetyna.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-02-04

Autor: jc