Można ścigać sędziów
Treść
Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej będzie mógł występować o ściganie sędziów, którzy w okresie stanu wojennego podejmowali decyzje w oparciu o nieobowiązujące prawo. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował bowiem orzeczenie Sądu Najwyższego z 2007 r., które w praktyce blokowało takie działania, uniemożliwiając uchylenie sędziom immunitetu.
Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że niekonstytucyjne jest takie rozumienie uchwały Sądu Najwyższego z 2007 r. uznającej za "oczywiście bezzasadne" wnioski IPN dotyczące uchylania immunitetów sędziów, którzy orzekali w oparciu o nieobowiązujący dekret o stanie wojennym.
Według sędziów Trybunału, SN błędnie zinterpretował w uchwale pojęcie "oczywista bezzasadność", wkraczając w rolę ustawodawcy. - Każdy wniosek w sprawie immunitetów powinien być rozpoznawany osobno, nie można ich wszystkich z góry uznawać za "oczywiście bezzasadne" - podkreślała sędzia sprawozdawca Maria Gintowt-Jankowicz.
Uchwała siedmiu sędziów SN została ponadto wpisana do Księgi Zasad Prawnych, tym samym jej zmiany mógł dokonać taki sam lub większy skład SN. Brak zgody na uchylenie immunitetu powodował, że IPN nie mógł stawiać zarzutów sędziom za nieuprawnione stosowanie dekretu z 12 grudnia, który mimo że jeszcze nie obowiązywał, to był stosowany w okresie między 12 a 16 grudnia. Katowicki pion śledczy zamierzał postawić zarzuty przekroczenia uprawnień 24 prokuratorom i sędziom, m.in. dwóm sędziom SN w stanie spoczynku. Przez te kilka dni grudnia oskarżali, skazywali i przedłużali oni areszty wobec działaczy "Solidarności". W tym czasie dekret Rady Państwa PRL z 12 grudnia jeszcze nie obowiązywał. Został on bowiem wydrukowany w Dzienniku Ustaw z 17 grudnia 1981 r. i dopiero od tej daty można mówić o jego obowiązywaniu. Władze PRL zastosowały wówczas wybieg, dokonując antydatowania Dziennika na 14 grudnia, z mocą wsteczną obowiązywania od 12 grudnia. Naruszało to podstawową zasadę w prawie karnym niedziałania prawa wstecz. Wyszło to na jaw dopiero w 1991 roku.
Orzeczenia niekonstytucyjności uchwały SN z 2007 r. domagał się nieżyjący już rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski, który skierował skargę do Trybunału w tej sprawie. RPO podkreślał, że immunitet sędziowski nie może być postrzegany jako swego rodzaju "licencja" na naruszanie prawa przez sędziów.
TK badał ten wniosek 30 czerwca, odraczając sprawę bezterminowo, po tym, jak doszło do precedensowej sytuacji - głosy 14 sędziów podzieliły się dokładnie na pół i nie udało się uzgodnić wyroku. Zresztą do wczorajszego orzeczenia zostało zgłoszonych aż sześć zdań odrębnych.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-10-28
Autor: jc