Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Miro", "Zbycho" i Waszyngton

Treść

Nocna zmora premiera Donalda Tuska odżyła. A to za sprawą portalu WikiLeaks, który ujawnił poufne depesze autorstwa byłego radcy ds. politycznych w Ambasadzie USA w Polsce. Według Daniela Sainza, afera hazardowa z udziałem czołowych polityków PO, w tym szefa klubu parlamentarnego i ministra sportu, to "największy skandal korupcyjny" rządów Tuska.
Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone 7 kwietnia br., ale dla amerykańskiej dyplomacji nie był to błahy problem. Tłem depesz są pozorowane próby walki z korupcją podejmowane przez ekipę PO - PSL. "Afera hazardowa przypomniała Polakom, że rządowi Tuska nie udało się stworzyć antykorupcyjnych barier, w tym zbudować "tarczy" chroniącej przed nadużyciami w trakcie prywatyzacji i przetargów publicznych" - pisze Daniel Sainz.
Według amerykańskiego dyplomaty, kiedy skandal wyszedł na jaw, premier odwołał się do zasad PR i uciekł się do strategii "szybkich dymisji" w swoim otoczeniu. "Zdając sobie sprawę z braku zaufania Polaków do klasy politycznej, Tusk szybko rozpoczął przywracanie zaufania do swojego rządu. Oprócz zwolnień zaproponował ograniczenia w branży hazardowej, w tym zakaz hazardu internetowego, wideoloterii i automatów" - relacjonował autor depeszy.
Co ma do powiedzenia szef rządu? Wczoraj wydobył z siebie oświadczenie, że bynajmniej nie czuje się zakłopotany przeciekami, a w depeszach wyczytał wręcz... komplementy pod swoim adresem.

Piotr Sikorski

Nasz Dziennik 2011-09-09

Autor: au