"Lightowe" podejście to błąd
Treść
Kwestia współpracy między Rosją a Unią Europejską i Rosją a Polską oraz sprawa tarczy antyrakietowej i rosyjskie zastrzeżenia wobec projektu to główne tematy zakończonej wczoraj sesji "Relacje Unii Europejskiej z Federacją Rosyjską", kończącej dwudniową konferencję przewodniczących komisji obrony parlamentów państw unijnych (CODACC) w Warszawie. Spotkanie z udziałem szefa Komitetu Obrony i Bezpieczeństwa Rady Federacji Rosyjskiej Wiktora Ozierowa odbyło się dzień po spotkaniu przedstawicieli Rosji i NATO w Soczi nad Morzem Czarnym, na którym Moskwa nie uzyskała spodziewanych gwarancji. Być może dlatego wiele biorących w niej udział osób odniosło wrażenie, że wobec tego stanu rzeczy strona polska nastawiła się nie tyle na merytoryczną wymianę argumentów, ile na obłaskawianie rozsierdzonej Rosji.
W Unii Europejskiej i Rosji dominuje dziś przekonanie, że obie strony wzajemnie się potrzebują, decyduje nie geopolityka, lecz współzależność - taką tezę postawił wczoraj były szef polskiej dyplomacji Adam Daniel Rotfeld. - Nową formułą jest nie tyle wzajemne odstraszanie, ile współzależność, kształtowanie wspólnej przestrzeni bezpieczeństwa - mówił. Zdaniem Rotfelda, problem bezpieczeństwa w Europie, po raz pierwszy od 300 lat, "nie polega dziś na poczuciu zagrożenia przez jakiekolwiek inne państwo". - Środków budowy zaufania trzeba szukać przy założeniu, że żadna strona nie będzie próbowała narzucić swojego stanowiska - dodał. W te same tony pięknie brzmiących zapewnień dotyczących chęci rozwijania przyjaźni i współpracy uderzył szef Komitetu Obrony i Bezpieczeństwa Rady Federacji Rosyjskiej Wiktor Ozierow. - Nikt na tej sali nie ma wątpliwości, że Europa i świat przeżywają poważną ewolucję. Jest możliwość i wiara, że przejdziemy od równowagi sił do równowagi interesu; od przeciwstawiania się do współpracy. Stopniowo odchodzimy od modelu, kiedy silny dyktował wolę pozostałym - powiedział. W swoim wystąpieniu Ozierow zadeklarował gotowość swojego kraju do współpracy z Unią w rozwiązywaniu sytuacji kryzysowych i zapewnił, że Rosja nie chce dominującej roli w tworzeniu nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa. - Nasza propozycja to propozycja dialogu - zapewniał. Zaznaczył przy tym, że głównym przedmiotem rozbieżności jest model współpracy przy budowie systemów obrony balistycznej Rosji i NATO. - Nie przyjmujecie naszego sektorowego podejścia, nie chcecie pozwolić, żeby Rosja osłaniała południową flankę, gdzie znajdują się również państwa nienależące do Unii ani do NATO, podczas gdy Sojusz przejąłby odpowiedzialność za strefę północną, wchodząc na Federację Rosyjską - ubolewał szef Komitetu Obrony i Bezpieczeństwa Rady Federacji Rosyjskiej. Tymczasem kilku uczestników wczorajszej konferencji, z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik", zgodnie podkreślało, że mało w niej było konkretów, za to dużo oznak uległości wobec Rosji. Spodziewając się takiego obrotu spraw, nie zjawiło się na niej kilku przedstawicieli Komisji Obrony Narodowej Sejmu i Senatu RP, podkreślając, że udział w tak skonstruowanej debacie to strata czasu. Wśród nich był m.in. poseł Dariusz Seliga (PiS). - Uważam, że cała ta konferencja to było nic innego, jak zabieg kampanijny. O tym zaś, jakie są te relacje Rosji z Unią Europejską i samą Polską, najlepiej świadczy zachowanie Rosjan po katastrofie smoleńskiej. Dlatego nie brałem w tym udziału, bo nie chciałem tego w żaden sposób firmować. Choć uważam, że zawsze warto rozmawiać, niż siedzieć z założonymi rękoma, to jednak jestem też zdania, że trzeba ludziom pokazywać prawdę, a nie mydlić im oczy - powiedział Seliga. Poseł wyjaśnił także, że wzajemne wmawianie sobie, iż w relacjach z krajami UE Rosja działa w pełni przyjaźnie, podczas gdy fakty mówią co innego, jest szkodliwą hipokryzją, która może mieć daleko idące skutki. - To, co robią Rosjanie w Kaliningradzie, gdzie przerzucają samolotami bardzo duże ilości wojsk, dodatkowo pokazuje, że można sobie rozmawiać i zapewniać o dobrych nastawieniach, ale fakty mówią same za siebie. W rozmowach z Rosjanami liczą się tylko twarde fakty i stanowiska - zaznacza nasz rozmówca. - Spójrzmy tylko, jak Rosjanie potraktowali Polskę i nasz rząd przy Smoleńsku. Nie miejmy złudzeń. W ten kontekst wpisuje się również to, co Rosjanie pokazali w Gruzji i na Ukrainie - dodaje Seliga. W jego opinii, tego typu spotkania, na których wszyscy sobie potakują, tylko legitymizuje politykę Moskwy. - Po drugie, rozbijamy w ten sposób także zamysł państw nadbałtyckich. Poprzez to, że indywidualnie spotykamy się z Rosją i ją głaszczemy, sami psujemy sobie stanowisko wobec pozostałych krajów, bo nie działamy razem z nimi - podnosi poseł.
Wczorajsza sesja zatytułowana "Relacje Unii Europejskiej z Federacją Rosyjską" kończyła dwudniową konferencję odbywającą się w Sejmie w ramach polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, dotyczącą nowych wyzwań i zagrożeń dla stosunków UE - NATO po wejściu w życie traktatu lizbońskiego. Jako że od 1 lipca prezydencję sprawuje Polska, gospodarzem spotkania były tym razem komisje właściwe do spraw obrony narodowej Sejmu i Senatu RP.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-07-06
Autor: jc