Libicki czeka na poparcie Platformy
Treść
Wiadomo już, że projekt nie zostanie złożony na kończącym się dziś posiedzeniu Sejmu. Dwa dni temu poseł Libicki zapowiadał, że zrobi to lada chwila. Tłumaczył, że wcześniej zorganizuje konferencję prasową, a także wystosuje do dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka specjalny list tłumaczący motywy swojej inicjatywy.
Libicki chce ustawowo zmusić Radio Maryja do udostępniania czasu antenowego politykom, z poglądami których polemizuje, zobowiązać je do emisji bezpłatnych audycji wyborczych partii i kandydatów startujących w wyborach. - List do dyrektora Radia napisałem, ale chcę, by poznał go jako pierwszy, a nie poprzez media, i w momencie, gdy mój projekt zostanie złożony w Sejmie - tłumaczy poseł Jan Filip Libicki z PJN. - Na razie przesuwam termin złożenia projektu w parlamencie po to, by prowadzić rozmowy dla jego poparcia - powiedział wczoraj w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". To samo mówił ponad tydzień temu, gdy zapowiadał, że porozumiał się ze "znaczącymi i wpływowymi" politykami z klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej w tej sprawie. Jednak jak się okazuje, rozmowy musi prowadzić w dalszym ciągu. - Rozmawiałem z wpływowymi posłami Platformy, ale słyszałem z tej strony również inne głosy, więc chciałem uzyskać pewność - mówi Libicki. Projekt, który ma trafić do laski marszałkowskiej, został już napisany.
Libicki chce, by w programach emitowanych przez nadawcę społecznego, a takim jest Radio Maryja, w których prezentowane będą treści o charakterze społeczno-politycznym, nadawca został ustawowo zobowiązany do "zróżnicowania programu". Ma się ono cechować "pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i bezstronnością przekazu". Oznacza to, że podczas debat będzie zobowiązany do prezentowania opinii polityków wszystkich partii parlamentarnych, w tym PO, PJN, PSL i SLD.
Co więcej, w czasie kampanii wyborczych i referendów nadawca społeczny ma zostać zobowiązany do "zapewnienia możliwości rozpowszechniania audycji wyborczych wszystkim komitetom". Ale na tym nie koniec. Poseł chce, by na 15 dni przed zakończeniem kampanii wyborczej komitetom wyborczym, których kandydaci zostali zarejestrowani, przysługiwało prawo do rozpowszechniania nieodpłatnie audycji wyborczych "na koszt tych nadawców". Libicki chce w tym miejscu postawić furtkę w postaci deklaracji, w której jeśli "nadawca społeczny w terminie 3 dni od dnia rozpoczęcia kampanii wyborczej lub kampanii referendalnej poinformuje pisemnie Krajową Radę, że nie zamierza promować podmiotów uczestniczących w wyborach lub podmiotów uprawnionych do udziału w kampanii referendalnej", będzie zwolniony z obowiązku prezentowania na antenie poglądów wszystkich opcji politycznych.
Co najważniejsze, w przypadku niewywiązania się nadawcy społecznego z opisanego wyżej obowiązku zagwarantowania pluralizmu, bezstronności, wyważenia i bezstronności przekazu przewodniczący Krajowej Rady będzie mógł ukarać nadawcę karą pieniężną w wysokości do 50 proc. rocznej opłaty za używanie częstotliwości przeznaczonej do nadawania programu, a w przypadku gdy nadawca nie uiszcza opłaty za częstotliwość, karą pieniężną w wysokości do 10 proc. przychodu nadawcy osiągniętego w poprzednim roku podatkowym.
Projekt Libickiego negatywnie oceniają posłowie PiS, członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Prześladowaniu i Dyskryminacji Chrześcijan na Świecie, któremu szefuje poseł PJN. W otwartym liście do posła Libickiego oświadczyli, że przestał być dla nich wiarygodny jako zadeklarowany obrońca chrześcijan. "Pana wypowiedzi i działania, wymierzone w Radio Maryja i inne media społeczne, uważamy za szkodliwe nie tylko dla katolicyzmu i katolików, ale dla wszystkich, którzy szanują wolność mediów". - Nieporozumieniem jest działalność posła Libickiego, który lituje się nad losem chrześcijan na świecie, a własne katolickie radio chce zniszczyć. Nie potrafię zaakceptować takiej działalności, która jest jakąś skrajną obłudą - podkreśla poseł Tadeusz Wita, który podpisał list do Libickiego jako przewodniczącego zespołu.
Parlamentarzyści PiS inicjatywę PJN odbierają jako prowokację wymierzoną też w partię Prawo i Sprawiedliwość. "Ofiarą Pana negatywnych emocji i politycznego zacietrzewienia ma być Radio Maryja i jego słuchacze" - czytamy w liście otwartym. Podpisali go posłowie: Piotr Cybulski, Artur Górski, Krystyna Grabicka, Gabriela Masłowska, Kazimierz Moskal, Jerzy Rębek, Piotr Stanke, Kazimierz M. Ujazdowski, Tadeusz Wita i Tadeusz Woźniak. W ich ocenie, projekt nowelizacji ustawy o KRRiT i kodeksu wyborczego polegający na próbie prawnego ograniczenia nadawców społecznych, a także zmierzający do odebrania Radiu Maryja statusu medium społecznego to atak na wolność wszystkich mediów w Polsce. "Prawo, które Pan proponuje, będzie oznaczało nie tylko próbę zamknięcia ust Radiu Maryja, ale będzie oznaczało założenie prawnego kagańca cenzury na wszystkie media społeczne, w tym katolickie" - czytamy w liście.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-05-13
Autor: jc