Lepiej później niż wcale
Treść
Trzeba było wielu ludzkich tragedii, by rząd Donalda Tuska rozpoczął wreszcie wojnę z dopalaczami. Tylko w ostatnich dniach w całym kraju do szpitali z objawami zatrucia po zażyciu dopalaczy trafiło kilkanaście osób, a dwie zmarły. W wyniku kontroli służb sanitarnych zamknięto prawie osiemset sklepów z dopalaczami, ale to dopiero początek batalii.
W sobotę kilkuset inspektorów sanitarnych i ok. trzech tysięcy policjantów wkroczyło do sklepów z dopalaczami w całej Polsce. Premier Tusk obiecał, że problem ten zostanie załatwiony w sposób zdecydowany, "żeby nie powiedzieć brutalny". - Nie będzie litości dla tych, którzy życie młodych, obiecujących ludzi chcą zamienić w piekło uzależnienia - zaznaczył. Prawnicy w najbliższych dniach mają przygotować specjalną ustawę o wycofaniu z rynku artykułów zagrażających zdrowiu oraz zamknięciu sklepów, które je oferują. Nalot na sklepy z dopalaczami potrwa jeszcze kilka dni. Wszystkie zabezpieczone próbki preparatów trafią do badań laboratoryjnych. Ma to związek z licznymi przypadkami zatruć tymi substancjami - w sobotę z tego powodu zmarł 20-letni mężczyzna z Łazisk Górnych na Śląsku. Przed śmiercią wyznał, że złe samopoczucie to wynik zażycia dopalaczy. Natomiast wczoraj zmarł 32-letni mężczyzna z Kępna (woj. wielkopolskie), który prawdopodobnie także zażył dopalacze. Kilkunastu innych nastolatków, m.in. z Białegostoku, Zabrza, Mielca czy Tarnobrzega, trafiło z objawami ostrego zatrucia do szpitali. Mieli więcej szczęścia, bo przeżyją, podobnie jak ponad trzysta innych osób z całej Polski, które w ciągu ostatniego miesiąca udało się uratować. Lekarze ostrzegają, że tylko kwestią czasu jest sytuacja, w której oprócz zgonu osoby przyjmującej dopalacze dojdzie do śmierci kogoś, kogo osoba pod wpływem substancji psychoaktywnej zabije.
MaK
Nasz Dziennik 2010-10-04
Autor: jc