Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lepiej nie dzielić skóry na niedźwiedziu

Treść

Prawo i Sprawiedliwość mimo wygranej w wyborach straciło władzę w Sejmiku Województwa Podkarpackiego. Regionem określanym dotychczas jako bastion PiS teraz będzie rządzić koalicja PO, PSL, SLD. Tak przynajmniej wynika z umowy zawartej wczoraj przez przedstawicieli tych ugrupowań.
Prawu i Sprawiedliwości, które zdobyło 15 mandatów, do sprawowania samodzielnych rządów zabrakło jedynie 2. Udało się to natomiast Platformie Obywatelskiej, PSL i SLD, które, by wyłączyć PiS z gry, łącząc siły, mają teraz 18 mandatów. Nadal jednak nie wiadomo, kto obejmie funkcję marszałka województwa i kto zasiądzie w zarządzie województwa. - Na podział stanowisk przyjdzie czas, podczas pierwszego posiedzenia sejmiku. Na pewno będą to kompetentni ludzie - zapewnia poseł Zbigniew Rynasiewicz (PO). Niewykluczone też, że marszałkiem zostanie osoba spoza sejmiku. Natomiast wśród kandydatów koalicji wymieniane jest nazwisko urzędującego marszałka Zygmunta Cholewińskiego, który przed wyborami zrezygnował z członkostwa w PiS i wszedł do sejmiku z list Platformy. Nieoficjalnie wiadomo, że chrapkę, by przeciągnąć na swoją stronę Cholewińskiego, ma także Prawo i Sprawiedliwość. Może się zatem okazać, że tak czy owak będzie on monetą przetargową w walce o władzę na Podkarpaciu. Wszystko okaże się podczas pierwszego posiedzenia, które zgodnie z regulaminem odbędzie się do siedmiu dni od chwili ogłoszenia oficjalnych wyników wyborów przez PKW. Ustalenia "Naszego Dziennika" potwierdza poseł Andrzej Szlachta (PiS), który uważa, że wcale nie jest jeszcze przesądzone, iż to właśnie koalicja PO - PSL - SLD powoła zarząd województwa. - Używając języka sportowego, dopóki piłka w grze, wszystko może się zdarzyć. Ostatecznie to większość decyduje o kształcie władzy. Wystarczy mieć 17 radnych, którzy o tym zadecydują. Rozmowy trwają zarówno z komitetami wyborczymi, jak i z poszczególnymi radnymi i jeszcze nic nie jest przesądzone - powiedział nam poseł Szlachta. Parlamentarzysta przestrzega koalicję PO - PSL - SLD przed przedwczesnym tryumfalizmem i przypomina, że podobna sytuacja, kiedy te same ugrupowania czuły się już zwycięsko, miała miejsce w podkarpackim sejmiku poprzedniej kadencji. - W efekcie okazało się, że jest to umowa niemożliwa do realizacji, a Prawo i Sprawiedliwość, pozyskując odpowiednią liczbę głosów potrzebną do realizacji swojego programu, zdołało osiągnąć większość i objąć rządy na całą kadencję - przypomina poseł Szlachta.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-11-25

Autor: jc