Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto tym razem zawinił?

Treść

Trzy ofiary śmiertelne. Ogromne zniszczenia. Bogatynia odcięta od świata. Kto zawinił tym razem?
Nawet najstarsi mieszkańcy Bogatyni (województwo dolnośląskie) nie pamiętają, aby kiedykolwiek miasto nawiedził taki kataklizm, jakiego doświadczyli w sobotę. W następstwie ulewnego deszczu wylała rzeka Miedzianka. W ciągu niespełna dwóch godzin miasto liczące ponad 18 tys. mieszkańców zostało odcięte od świata.
Burmistrz Bogatyni Andrzej Grzmielewicz powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że sytuacja w mieście jest dramatyczna, a rozmiary zniszczeń ogromne. Zerwanych zostało kilka mostów, zawaliło się kilkanaście budynków. Poruszanie się jest bardzo trudne, a w wielu rejonach wręcz niemożliwe. - Gdybyśmy odpowiednio wcześniej wiedzieli o spodziewanych w naszym regionie tak intensywnych opadach deszczu, zdążylibyśmy uprzedzić o tym mieszkańców i sami się do tego przygotować. Ale, niestety, nikt nas o tym nie ostrzegł. Byliśmy skazani sami na siebie - dodał burmistrz Grzmielewicz. Kategorycznie takiemu stanowisku zaprzeczył na wczorajszej konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, który w nocy z soboty na niedzielę przyjechał na tereny dotknięte kataklizmem. Stwierdził, że Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu wysłało odpowiednie ostrzeżenie w piątek w godzinach południowych. - Ta prognoza się sprawdziła, ale niestety, jak widać, nie wszyscy w nią uwierzyli. I to nie dlatego, że ktoś inny nie wykonał swojego zadania, tylko może byli tacy, którzy za mało przejęli się tymi pogodowymi przewidywaniami - podkreślał Miller. Dodał jednak, że "przyjdzie czas na szukanie winnych".
Na prośbę władz miejskich i powiatowych z pomocą w usuwaniu skutków kataklizmu i odpowiednim sprzętem pospieszyli strażacy, policjanci, żołnierze. W sobotę w nocy i w niedzielę nad ranem dotarły tam m.in.: cztery płaskodenne łodzie desantowe, czternaście samochodów terenowych i jeden pływający transporter samobieżny. Dopiero wczoraj (ze względu na bardzo złe wcześniejsze warunki atmosferyczne) mogły wylecieć z Wrocławia w rejony dotknięte powodzią cztery śmigłowce wojskowe i policyjne. Wykorzystano je do ewakuacji ludzi przebywających w zalanych domach oraz do niesienia pomocy sanitarnej i przekazania żywności. Tylko w samej Bogatyni ewakuowano dotychczas ponad 600 osób. 120 z nich skorzystało z możliwości pobytu w Szkole Podstawowej nr 3.
Szef Inżynierii Wojskowej Sztabu Generalnego WP gen. Janusz Lalka zapewnił wczoraj, że żołnierze pomogą nie tylko samym mieszkańcom Bogatyni, ale również włączą się aktywnie w usuwanie skutków kataklizmu, np. w formie budowy tymczasowych mostów.
Do Bogatyni można dostać się tylko drogą prowadzącą z czeskiego Frydlandu. Jednak miasto nadal pozbawione jest wody zdatnej do wykorzystania, a większa część Bogatyni - również energii elektrycznej. Minister Miller zadeklarował, że prąd popłynie dopiero wtedy, kiedy będzie gotowa przeprawa mostowa, po której mogłyby się poruszać pojazdy zakładu energetycznego, oraz kiedy zakończy się wypompowywanie wody z zalanych piwnic.
Podtopiona została również tamtejsza kopalnia węgla brunatnego. Do czasu usunięcia wody wstrzymano wydobycie. Nie wpłynie to jednak na prace pobliskiej elektrowni. Przynajmniej na dwa tygodnie, bo na taki okres ma ona jeszcze zapas opału.
Pękła zapora na "Niedowie"
Sobotni kataklizm dotknął nie tylko Bogatynię. Wieczorem pękła zapora na zbiorniku retencyjnym "Niedów". Może on przyjąć maksymalnie 500 m sześc. wody na sekundę, a ilość ta została przekroczona o 300 m sześciennych. Spowodowało to gwałtowne przybranie wody w rzece Witce, a w konsekwencji - zalanie miejscowości położonych na trasie Bogatynia - Zgorzelec, a także samego miasta. W Zgorzelcu, gdzie wylała Nysa Łużycka (Witka jest jej dopływem) ewakuowano około tysiąca osób.
W południowo-zachodniej części Dolnego Śląska ulewne deszcze dały się również we znaki mieszkańcom kilkunastu innych miejscowości i wsi znajdujących się na terenie powiatów: lubańskiego, kamiennogórskiego, jeleniogórskiego, a także wałbrzyskiego. A synoptycy zapowiadają, że na Dolnym Śląsku obfite opady mają aż do wtorku zagrażać miejscowościom położonym w dorzeczach: Nysy Kłodzkiej, Kwisy, Bobru, Kaczawy i Bystrzycy.
Burmistrz Bogatyni Andrzej Grzmielewicz pytany przez "Nasz Dziennik", jakiej pomocy teraz najbardziej oczekuje, stwierdził bez namysłu, że każdej. Jako jedna z pierwszych odpowiedziała już na ten apel Caritas Diecezji Legnickiej. Jej dyrektor, ks. prałat Czesław Włodarczyk, poinformował, że do legnickiej siedziby Caritas przy ul. Okrzei 22 można przynosić odzież, żywność i pieniądze. Uruchomiono także specjalne konto bankowe: Bank Zachodni WBK SA 751090 2066 0000 0001 0311 3423 z dopiskiem "Bogatynia".
Marek Zygmunt
Nasz Dziennik 2010-08-09

Autor: jc