Kto po Kluzie?
Treść
Kto będzie nadzorował polski rynek finansowy w momencie nadciągania kolejnej fali globalnego kryzysu? Zdecyduje o tym premier jeszcze przed wyborami. Skuteczny nadzór finansowy powinien chronić polski rynek i kieszenie obywateli przed finansowym drenażem.
Prawdopodobnie jeszcze przed wyborami premier powoła nowego szefa Komisji Nadzoru Finansowego na miejsce Stanisława Kluzy, którego kadencja upływa 29 września. Za najpoważniejszego kandydata na to stanowisko uchodzi Dariusz Daniluk, były wiceminister finansów w rządzie PO - PSL, który jako przedstawiciel ministra uczestniczył w posiedzeniach KNF. Sprawny urzędnik, bez wyraźnych afiliacji politycznych, wyspecjalizowany w bankowości centralnej, niezwiązany z sektorem banków komercyjnych, który miałby nadzorować - to opinie o nim płynące z kręgów finansowych.
Daniluk w resorcie finansów odpowiadał m.in. za prace nad podatkiem bankowym, ale ostatecznie pomysł nałożenia tego podatku wzorowany na węgierskich rozwiązaniach premiera Viktora Orbána w Polsce okazał się nie do przeprowadzenia. Po rezygnacji ze stanowiska w resorcie finansów w marcu br. Daniluk objął funkcję p.o. prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego, którą pełni do chwili obecnej. Jego odejście z ministerstwa komentatorzy wiązali z zamiarem ubiegania się o fotel po Kluzie.
Środowisko bankowe lobbuje jednak za kandydaturą Wojciecha Kwaśniaka, byłego szefa Generalnego Inspektoratu Nadzoru Bankowego przy NBP, który funkcjonował przed utworzeniem KNF. Kwaśniak jest zwolennikiem ponownego związania nadzoru nad bankami z Narodowym Bankiem Polski.
- Powstanie KNF jako zintegrowanego nadzoru finansowego, niezależnego od banku centralnego i nadzorującego wszystkie segmenty rynku finansowego, było dużym sukcesem koalicji PiS - LPR - Samoobrona. Dzięki temu utrzymanie organu nadzorującego, które kosztuje 100 mln zł rocznie, musiały wziąć na siebie banki komercyjne zamiast NBP. Przede wszystkim jednak przecięto w ten sposób pępowinę, która pozwalała bankom wyciągać pieniądze z banku centralnego w chwilach kryzysu sektora bankowego - tłumaczy jeden z finansistów. Dzięki tej strukturalnej zmianie banki wiedzą, że za własną stabilność finansową same ponoszą odpowiedzialność, bo KNF nie ma pieniędzy na ich ratowanie. Ewentualne uzyskanie pomocy publicznej dla banków, które znalazły się w tarapatach, musi być przeprowadzone przez parlament, a to nie jest łatwe.
Kwaśniakowi środowisko eksperckie wypomina też, że nie przeciwstawił się przejęciu dobrze prosperującego banku BPH przez należący do Włochów Pekao SA i jego podziałowi. Transakcja ta zachwiała polskim rynkiem bankowym, umacniając nadmiernie pozycję włoskiego potentata kosztem rynkowej konkurencji. Jego opinia przyczyniła się także do złagodzenia słynnej rekomendacji KNF dotyczącej kredytów walutowych - usunięto z niej podwyższone wymagania kapitałowe dla banków udzielających walutowych kredytów hipotecznych, pozostawiając jedynie podwyższone wymagania dochodowe wobec klientów. Kwaśniak jest obecnie doradcą prezesa NBP Marka Belki.
Wśród kandydatów na prezesa KNF wymieniany też bywa Jerzy Pruski, szef Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, niedoszły kandydat na prezesa NBP, obecnie doradca prezydenta Komorowskiego ds. ekonomicznych, w przeszłości członek Rady Polityki Pieniężnej, a potem pierwszy zastępca prezesa NBP Leszka Balcerowicza, zaufany Balcerowicza i jego najbliższy współpracownik. Ortodoksyjny neoliberał. Człowiek o dużej inteligencji i wiedzy - to określenia pod jego adresem. Nasi rozmówcy wskazują jednak, że szanse Pruskiego równają się zeru wobec sporu środowiska skupionego wokół Balcerowicza z obecnym rządem w sprawie zmniejszenia przez rząd składki przekazywanej do OFE. Pruskiemu nie pomoże też wywieszenie "zegara długu", którego pomysłodawcą było związane z Balcerowiczem Forum Obywatelskiego Rozwoju.
- Wszyscy trzej kandydaci mają tę wadę, że posiadają "bankową perspektywę", słabiej natomiast są zorientowani w pozostałych sektorach rynku finansowego (rynek kapitałowy, ubezpieczeniowy). Tymczasem nie zawsze to, co jest dobre dla sektora bankowego, jest dobre dla pozostałych - zaznacza osoba z kierownictwa jednej z publicznych instytucji finansowych.
Z punktu widzenia polskiej gospodarki dobrym kandydatem na stanowisko szefa KNF w momencie nadciągania drugiej fali kryzysu finansowego byłby dr Cezary Mech, wszechstronnie wykształcony i doświadczony finansista, niezwiązany z komercyjnym sektorem finansowym, wiceminister finansów w latach 2005/2006 i kreator ówczesnej prosperity gospodarczej w naszym kraju, były przedstawiciel ministra finansów w Komisji Nadzoru Bankowego. Ta kandydatura jednak, jak się dowiedzieliśmy, nie jest brana pod uwagę przez rządzącą koalicję.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2011-08-24
Autor: jc