Konstancin w gratisie
Treść
Jest zawiadomienie do prokuratury w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przez resort skarbu przy prywatyzacji Uzdrowiska Konstancin--Zdrój - dowiedział się "Nasz Dziennik"
Mariusz Kamieniecki
Jedyne na Mazowszu uzdrowisko w Konstancinie-Jeziornie jeszcze w tym roku, mimo sprzeciwu lokalnych władz i kuracjuszy, ma trafić w prywatne ręce.
Wśród ponad 800 spółek zaplanowanych do prywatyzacji przed czterema laty - na starcie koalicyjnych rządów PO - PSL - znalazło się także 20 uzdrowisk objętych nadzorem Skarbu Państwa. W tej właśnie grupie jest Konstancin-Zdrój.
Uzdrowisko Konstancin-Zdrój Sp. z o.o. działa już ponad 110 lat, zatrudnia obecnie 130 osób. Dysponuje kompleksem sanatoriów, szpitali uzdrowiskowych, tężnią solankową oraz wieloma innymi obiektami służącymi chorym rekonwalescentom w zakresie chorób układu krążenia, układu oddechowego czy narządu ruchu. Od przyszłości ośrodka zależy nie tylko los chorych, ale także rozwój miasta i regionu. Dlatego o komunalizację, czyli o nieodpłatne przejęcie udziałów w uzdrowisku, ubiegał się samorząd województwa mazowieckiego. Bezskutecznie.
Jak informuje Marta Milewska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, marszałek dwukrotnie zwracał się w tej sprawie do ministra Aleksandra Grada. - Z uwagi na zakres zadań dotyczących działalności uzdrowiskowej i rehabilitacyjnej, które mogłyby się uzupełniać, myśleliśmy o połączeniu Uzdrowiska Konstancin-Zdrój z Centrum Rehabilitacji "Stocer", dla którego samorząd województwa jest organem założycielskim. Jednak ministerstwo skarbu odpowiedziało nam jednoznacznie, że nie ma takiej możliwości, co niestety zamknęło nam drogę - wyjaśnia Milewska.
Inicjatywę tę popierały także władze Konstancina i powiatu. Główny argument był taki, że jedyne uzdrowisko na Mazowszu powinno być publiczne, a nie prywatne.
Resort skarbu wybrał inny wariant, mimo że również burmistrz Konstancina-Jeziorny Kazimierz Jańczuk wystąpił do ministra Grada o przejęcie przez gminę tężni solankowej na terenie parku zdrojowego, który jest własnością gminy i w który samorząd zainwestował około 15 mln złotych. Tężnia, która jest własnością spółki Uzdrowisko Konstancin-Zdrój, stoi na terenie Skarbu Państwa. - Zabiegam o przejęcie, bo byłaby to logiczna całość: park i tężnia stanowiłyby jedność i nie byłoby żadnego zagrożenia zmiany funkcji tych obiektów - mówi burmistrz.
Klamka zapadła. Na stronach internetowych resort skarbu informuje, że w odpowiedzi na opublikowane 4 sierpnia br. zaproszenie do udziału w negocjacjach w sprawie nabycia 16 tys. 726 udziałów stanowiących 95,25 proc. kapitału zakładowego spółki Uzdrowisko Konstancin-Zdrój wpłynęło dziewięć odpowiedzi, wśród nich m.in. od Fundacji Polsat. Wszystko wskazuje na to, że do końca br. uzdrowisko w Konstancinie będzie miało nowego właściciela.
Burmistrz Kazimierz Jańczuk zaznacza, że samorządowcom zależy na zachowaniu za wszelką cenę działalności uzdrowiskowo-leczniczej. - Jesteśmy zaniepokojeni tym, że w ofercie ministra skarbu nie ma nic na ten temat - twierdzi włodarz miasta.
Wartość jednego udziału spółki resort skarbu ustalił na poziomie 500 zł, co daje niewiele ponad 8 mln złotych. Tymczasem wstępna, nieoficjalna wycena wartości majątku uzdrowiska dokonana przez jego władze waha się pomiędzy 150 a 200 mln złotych. Burmistrz Konstancina-Jeziorny i starosta piaseczyński, uznając, że udziały spółki zostały zbyt nisko wycenione, 25 sierpnia br. złożyli zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez ministerstwo skarbu na szkodę społeczności lokalnej. Po czterech dniach otrzymali potwierdzenie doręczenia. - Zdaję sobie sprawę, że w obecnej sytuacji spółka uzdrowiskowa Konstancin-Zdrój jest mało wydolna i musi być dokapitalizowana. Prywatyzacja jest jedną z dróg, ale pod warunkiem, że będzie to prywatyzacja kontrolowana z zapewnieniem funkcji uzdrowiskowo-leczniczej - mówi burmistrz Jańczuk.
Zdzisław Kuropatwa, prokurator rejonowy Warszawa-Śródmieście, przyznaje, że zawiadomienie do prokuratury wpłynęło, sprawie nadano już tok. - Najpierw musimy ustalić, czy faktycznie popełniono przestępstwo, jak sugeruje autor zawiadomienia. Jeżeli po sprawdzeniu potwierdzone zostaną fakty, wówczas będzie wszczęte w tej sprawie postępowanie przygotowawcze - mówi Kuropatwa.
Nasz Dziennik 2011-09-02
Autor: jc