Kończą się zasiłki
Treść
Po pierwszej transzy pomocy rządowej w postaci zasiłków celowych w wysokości do 6 tys. zł powodzianie, ale także poszkodowane samorządy oczekują na dalsze wsparcie, które umożliwi im przeprowadzenie niezbędnych inwestycji. Jak podkreślają, bez pomocy nie dadzą rady wyjść na prostą.
W przypadku Bogatyni wsparcie państwa ogranicza się dotychczas do pomocy doraźnej, m.in. wypłaty zasiłków celowych dla powodzian w wysokości do 6 tys. złotych. - Środki, jakie otrzymaliśmy na tego typu pomoc, są wystarczające na ten moment - powiedział "Naszemu Dziennikowi" zastępca burmistrza Bogatyni Jerzy Stachyra. Jest także zaangażowanie straży pożarnej i wojska. Natomiast inne formy pomocy państwa na razie opierają się głównie na deklaracjach.
- Mamy deklaracje ministerstwa edukacji co do pomocy w remoncie i przygotowaniu placówek do roku szkolnego. Wytyczne resortu mówią o zapewnieniu 50 proc. środków, trzeba jednak sporządzić kosztorysy, a to - zważywszy na sytuację - utrudnia nam jakiekolwiek prace - podkreśla wiceburmistrz Stachyra.
Procedury są dość skomplikowane. - To nie jest tak, że zwrócimy się z wnioskiem i zaraz otrzymamy pieniądze na usunięcie szkód czy przeprowadzenie remontów - mówi Jerzy Stachyra. Mimo że procedury miały być uproszczone, to aby starający się o wsparcie mógł otrzymać pomoc, ma spełnić kilka warunków: musi np. mieć zarezerwowane 50 proc. środków własnych, musi być po postępowaniu odszkodowawczym od ubezpieczyciela, mieć przygotowane kosztorysy robót. Z kolei każda z tych procedur oddala w czasie rozpoczęcie inwestycji.
- Na poniedziałek wizytę w Bogatyni zapowiedziała minister edukacji, będzie więc okazja, by na te tematy porozmawiać, być może znajdzie się jakieś wyjście, które uprości biurokratyczne procedury - liczy wiceburmistrz Stachyra.
Miasto wciąż czeka na pieniądze, które będą przeznaczone na zasiłki dla rodzin, których mieszkania i domy zostały zniszczone przez wodę. - Mamy też deklaracje wojewody, że będzie wypłata do jednego tysiąca złotych do wynajmu lokali dla powodzian na terenie naszego miasta - wylicza zastępca burmistrza.
W Bogatyni potrzebna jest pomoc długofalowa. - Oczekujemy i bardzo liczymy na wypłaty zasiłków do 20 i 100 tys. zł dla mieszkańców oraz na środki na odbudowę infrastruktury, na budownictwo mieszkaniowe oraz na usunięcie szkód ze szkół. Jak faktycznie będzie wyglądała ta pomoc, będziemy mogli ocenić dopiero później - komentuje Stachyra. Dolny Śląsk, który ucierpiał niedawno, oczekuje na dalszą pomoc, licząc, że nadejdzie. Jak powiedziała nam Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy MSWiA, oprócz pomocy celowej do 6 tys. zł będzie też udzielana pomoc do 20 i 100 tys. złotych. Konkretne wnioski burmistrz miasta kieruje do wojewody. - Gdy tylko dotrą do nas wnioski wojewody, możliwie jak najszybciej pomoc taka zostanie przydzielona. Natomiast kwestia środków na odbudowę infrastruktury powinna być rozstrzygnięta prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu - deklaruje Małgorzata Woźniak.
Jedna powódź, różne zasiłki
W regionach, które w maju i czerwcu nawiedziła powódź, już wiadomo, jak ta pomoc przebiega. W Tarnobrzegu na Podkarpaciu, gdzie woda zalała miasto dwukrotnie, mieszkańcy narzekają na niejasne i mało precyzyjne procedury, które wydłużają termin wypłaty drugiego zasiłku do 6 tys. złotych. Tarnobrzeg i bezpośrednio sąsiadujący z nim Sandomierz zostały zalane w tym samym czasie, ale jak się okazuje, interpretacja przepisów w obu miastach co do kryteriów wypłaty zasiłków jest diametralnie różna. W Sandomierzu powodzianie już otrzymali drugi zasiłek do 6 tys. zł, a w Tarnobrzegu sprawa tonie w biurokratycznej interpretacji przepisów dotyczących pomocy społecznej. Zdaniem prezydenta Tarnobrzega Jana Dziubińskiego, niezrozumiałe jest to, że stanowiska i podejście urzędów wojewódzkich w Kielcach i Rzeszowie bardzo się różnią.
- Bardziej przyjaźnie wobec mieszkańców zachowuje się wojewoda świętokrzyski, natomiast wojewoda podkarpacki ze swoim stanowiskiem ogranicza możliwości pomocy. W związku z tym dochodzi do różnego rodzaju niepotrzebnych spięć między np. samorządem lokalnym, Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie a mieszkańcami, których dotknęła powódź. Ludzie, widząc, jakie zasady obowiązują w Sandomierzu, że tam pomoc dotarła już do poszkodowanych, zaczynają się buntować. Przepisy powinny być jednoznaczne, niebudzące jakichkolwiek wątpliwości - uważa prezydent Dziubiński.
Dlaczego "celowy", a nie "powodziowy"
Zdaniem włodarza Tarnobrzega, błędn a jest także nazwa "zasiłek celowy", wypłacany przez MOPR-y czy MOPS-y, bo de facto jest on zasiłkiem socjalnym, powinien mieć nazwę "powodziowy", bez niepotrzebnych ankiet, które są krępujące dla ludzi, ale jedynym kryterium jest fakt dotknięcia kataklizmem powodzi, i to on powinien uprawniać do odbioru pieniędzy. Te same zasady powinny dotyczyć pomocy na odbudowę ze zniszczeń do 20 i 100 tys. złotych. - Ankiety i wywiady rzeczywiście mają sens, kiedy mamy do czynienia z zasiłkiem przyznawanym w ramach pomocy społecznej, ale tylko wtedy - uważa Dziubiński. W ocenie prezydenta Tarnobrzega, na przyszłość skomplikowane procedury powinny w sposób znaczący zostać uproszczone.
- Jeżeli chodzi o inną pomoc, to owszem, są deklaracje i zapewnienia, ale jak na razie na tym się kończy - tłumaczy prezydent Tarnobrzega. Miasto wciąż oczekuje na środki na odbudowę infrastruktury. Chodzi m.in. o odbudowę dróg, szkół, oczyszczalni ścieków. Tu procedury są również dość skomplikowane. - Od maja czy od czerwca trochę czasu już upłynęło, a my tak naprawdę wciąż czekamy. Natomiast wszystkie prace wykonujemy z własnych środków. Tym samym pieniądze, które mieliśmy zaplanowane na inne inwestycje, z konieczności ograniczamy. Rozumiem, że procedury przekazania środków są skomplikowane, ale czy nie dałoby się tego zrobić w prostszy sposób, a skupić się bardziej na rozliczeniu ich wykorzystania - zastanawia się prezydent Tarnobrzega. Miasto otrzymało już promesę w wysokości 9 mln zł na remont dróg i cierpliwie czeka na potwierdzenie jej oraz na uznanie zadań jako szkód powodziowych za zasadne. - Pilnie oczekujemy na ok. 25 mln zł z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na naprawę kanalizacji i uruchomienie oczyszczalni ścieków. Liczymy, że środki te otrzymamy, ale czas ucieka, idzie jesień i zima, a to działa na naszą niekorzyść. Mam jednak nadzieję, że otrzymamy te pieniądze i uda się przynajmniej rozpocząć realizację naszych zamierzeń - mówi burmistrz Tarnobrzega. Tylko w infrastrukturze komunalnej szkody wyrządzone przez powódź w Tarnobrzegu oszacowano na co najmniej 50 mln złotych. Zniszczone są m.in. oczyszczalnia ścieków, przepompownie, dwie szkoły, dwa przedszkola, boiska sportowe, obiekty usługowe, a także jezdnie, drogi i chodniki. Ponadto zalane zostały dwa kościoły, plebanie i klasztor Sióstr Dominikanek. Znacznie większe są straty indywidualne mieszkańców. Woda zalała tu ponad 1,8 tysiąca gospodarstw.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-08-20
Autor: jc