Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Komu pierwszemu puszczą nerwy

Treść

Ostatnie kampanie wyborcze to starcia "na śmierć i życie" między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością. Tym razem ze względu na narodową tragedię jest inaczej - cisza, spokój, brak awantur. W szeregach Platformy Obywatelskiej można jednak odczuć zniecierpliwienie takim stanem rzeczy, a w konsekwencji podejmowane są próby sprowokowania kandydata PiS na prezydenta Jarosława Kaczyńskiego do przemówienia. Publiczne wystąpienie kandydata Prawa i Sprawiedliwości w ramach prowadzonej kampanii wyborczej mogłoby zostać potraktowane jako ogłoszenie końca żałoby i znak, że kampania może już być prowadzona "normalnie".
Czy kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta każe czekać swojemu głównemu wyborczemu kontrkandydatowi z Platformy Obywatelskiej z rozpoczęciem kampanijnej potyczki jeszcze przynajmniej dwa tygodnie? Posłowie Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają, że cały czas przeżywający żałobę Jarosław Kaczyński zabierze głos w kampanii wyborczej dopiero w drugiej połowie maja. W obecnej sytuacji to publiczne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego faktycznie da sygnał, iż po tygodniach żałoby narodowej politykom będzie można już więcej. Obecnie bowiem wciąż jeszcze nie wypada zaatakować politycznego konkurenta w największym stopniu dotkniętego katastrofą pod Smoleńskiem. Między innymi dlatego w ukryciu przebywa najsilniejsza broń Platformy Obywatelskiej Janusz Palikot, który wypromował swoją osobę szydzeniem z tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W tej sytuacji możliwości zdobywania przez Platformę punktów u wyborców w wyniku drwienia z politycznych konkurentów i straszenia największą partią opozycyjną są wyraźnie ograniczone. Od czasu do czasu jesteśmy jednak świadkami mniej lub bardziej delikatnych prób sprowokowania politycznej konkurencji. A to Bronisław Komorowski w telewizyjnym wywiadzie rzuci myśl, że może już czas skończyć z żałobą, a to medium sprzyjające kandydatowi Platformy próbuje wznowić dyskusję o słuszności pochówku pary prezydenckiej na Wawelu. Czy wreszcie szef kampanii Bronisława Komorowskiego Sławomir Nowak podzieli się kolejną swoją "złotą myślą" mającą sprowokować awanturę. Przywołując wieści od naszego zachodniego sąsiada, jakoby pewien pracownik poczty z Niemiec miał "poślubić" swoją kotkę, Nowak napisał żartobliwie w internecie w serwisie Twitter: "od dawna wiedziałem, że z kotami trzeba uważać - alergia. A nam się proponuje ich obecność w życiu pub". Adam Bielan (PiS), zapewne trafnie odczytując aluzję, iż Nowak "pije" do kota prezesa Prawa i Sprawiedliwości, skwitował to wpisem: "Zaczyna się".
To, że będą próby prowokacji, przewidywał prezes Prawa i Sprawiedliwości, który podczas ostatniego posiedzenia Rady Politycznej PiS apelował do polityków swojej partii, by nie dali się sprowokować Platformie i nerwy trzymali na wodzy. - Oni tylko czekają, aby wciągnąć nas w konflikt. Apeluję do was i do siebie - miał powiedzieć Jarosław Kaczyński.
Apel prezesa PiS na pewno jest uzasadniony. Ten, komu pierwszemu puszczą nerwy i przeciągnie strunę, wywołując agresję w kampanii wyborczej, może drogo za to zapłacić.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-05-06

Autor: jc