Kokpit zmienia sektor
Treść
Teren, na którym zlokalizowano szczątki kokpitu, oznaczono  jako sektor nr 2 - wynika z ustaleń parlamentarnego zespołu  smoleńskiego. 
W Sejmie odbyło się wczoraj kolejne  posiedzenie zespołu parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy  smoleńskiej, w którym uczestniczyli także przedstawiciele rodzin ofiar:  Ewa Błasik, Ewa Kochanowska i Beata Gosiewska.
Eksperci zespołu  przyjrzeli się opublikowanym przez MAK i komisję Millera zdjęciom  lotniczym miejsca katastrofy wykonanym zaraz po tragedii. Są na nich  zaznaczone poszczególne części rozbitego samolotu. Ale udało się tam  dostrzec także mało wyraźne kreski - to taśmy, którymi funkcjonariusze  ministerstwa sytuacji nadzwyczajnych podzielili teren katastrofy na  sektory. Jest ich łącznie 13. Wcześniej podawano informację, że ciało  generała Andrzeja Błasika znaleziono w sektorze numer 1. Komentujący to  członkowie komisji Millera przytaczali ten fakt jako argument za jego  obecnością w kokpicie. - W sektorze numer 1, czyli w kokpicie - mówił  sam Jerzy Miller.
Tymczasem okazuje się, że kokpit znajdował się już w  sektorze numer 2 i tam też były ciała pilotów (oprócz ciała  nawigatora). W pierwszym sektorze znajdowały się natomiast niektóre  elementy kabiny pasażerskiej położone za kokpitem, m.in. salon  prezydencki. To w jego okolicach znaleziono zwłoki Dowódcy Sił  Powietrznych, z dala (ok. 7 metrów) od ciał pilotów. - To powinno  zamknąć sprawę obecności gen. Błasika w kokpicie - skomentował ustalenia  zespołu jego przewodniczący, poseł Antoni Macierewicz.
Dowody  pokazane na posiedzeniu pozwalają na obalenie stwierdzeń, które pojawiły  się po ujawnieniu ekspertyzy IES, z której wynika, że na taśmach  rejestratorów nie ma głosu Andrzeja Błasika. Sugerowano, że wprawdzie  nie udało się wykryć głosu generała, ale i tak mógł być on w kabinie i  wywierać presję na załogę. Macierewicz poinformował o złożeniu przez  zespół zawiadomień do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa  przez komisję Millera. Według byłego ministra, należy powołać Komisję  Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego w nowym składzie, a  tych, którzy kłamali na temat przebiegu ostatnich chwil tragicznego  lotu, pociągnąć do odpowiedzialności.
Na posiedzeniu po raz kolejny  rozpatrzono także fragmenty raportów o gen. Andrzeju Błasiku i jego  rzekomej obecności w kabinie tupolewa podczas ostatnich minut lotu 10  kwietnia 2010 roku. Współpracownicy zespołu skoncentrowali się na  przykładach rozbieżności w treściach raportów MAK i komisji Millera oraz  zapisach odczytów rejestratorów głosów z kokpitu w wariantach MAK,  komisji Millera i Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w  Krakowie. Dla ilustracji zaprezentowano przykłady sprzeczności, nie  tylko związanych z osobą Dowódcy Sił Powietrznych. W raportach podaje  się dokładny czas rzekomego wejścia generała do kabiny pilotów. Ale w  tym samym czasie nie zarejestrowano żadnych dźwięków o tym świadczących.  Nie ma tam żadnych słów czy odgłosów, z których można byłoby choćby  hipotetycznie wywieść, że generał Andrzej Błasik wchodzi, wita się itp.  Pokazano także przykłady preparowania przez MAK wypowiedzi, których  nikomu innemu nie udało się odsłuchać, chociaż zasadniczo polscy  specjaliści, przede wszystkim z IES, odczytali znacznie więcej  fragmentów niewyraźnego nagrania. Są to m.in. wypowiedzi, które  dotyczyły gen. Błasika. Według MAK załoga plotkuje na jego temat z  wyraźną niechęcią. Dopiero później okazało się, że polscy specjaliści  interpretują te fragmenty zupełnie inaczej. Według posła Macierewicza,  rozpowszechnienie kompromitującego zasłużonego generała obrazu wiązało  się z przyspieszonymi wyborami prezydenckimi w Polsce. Można  przypuszczać, że chodziło o celowe budowania tła dla późniejszych tez  raportu MAK o "pijanym generale, który naciskał na załogę". Posłowie  wskazywali na niebywałe konsekwencje międzynarodowe rosyjskiej  prezentacji z 12 stycznia 2011 roku. - To łgarstwo niektórym nie pozwala  spać po nocach - ocenił jeden z ekspertów zespołu.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik Piątek, 2 marca 2012, Nr 52 (4287)
Autor: au