Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Klich wie, ale nie powie

Treść

Edmund Klich autorytatywnie stwierdził, że zarówno on jako przedstawiciel przy komisji rosyjskiej, jak i sama komisja już wiedzą, jaki był przebieg wydarzeń, tylko nam nie powie - tak poseł Antoni Macierewicz podsumował wystąpienie eksperta na sejmowej Komisji Infrastruktury.
Edmund Klich, szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych, poinformował wczoraj posłów, że sprawa jest badana w Rosji przez około 20 ekspertów lotniczych i każdy z nich ma wiedzę wyrywkową, ale on posiada "wiedzę o całości". - Mam wszystko zanotowane, każde działanie, tego już jest cztery zeszyty - dodał. Ekspert wielokrotnie dawał do zrozumienia, że nie może przekazać publicznie swojej wiedzy na temat okoliczności katastrofy. - Nie mogę więcej powiedzieć, bo ktoś może coś wywnioskować - stwierdził po kolejnym pytaniu posłów. - Jest to stwierdzenie, muszę powiedzieć, zupełnie wstrząsające, bo na tle zapewnień rządu o absolutnej jawności, dostępności, przejrzystości, transparentności, pada równocześnie zapewnienie, że wprawdzie jest pełna wiedza, ale ona nam nie zostanie udostępniona, co oznacza, że istnieją jakieś inne czynniki, które de facto decydują o całej tej sprawie - uważa poseł Macierewicz.
Klich powiedział, że wykonane są odczyty techniczne i rozszyfrowano także większość rozmów w kabinie. Tutaj są problemy z jednym fragmentem, gdzie są uszkodzenia. Jego odczytanie może zająć nawet miesiąc. Klich stwierdził - wbrew konstatacji ministra Jerzego Millera o zakończeniu zbierania dowodów, że "etap zbierania dowodów trudno uznać za zakończony". Dodał, że na miejscu katastrofy zostały bardzo drobne elementy z kadłuba samolotu, które nie mają znaczenia przy badaniach. - Na miejscu zostały bardzo małe elementy, tego nie można do niczego dopasować, z punktu badania to nie ma żadnego znaczenia - powiedział.
Jego wyjaśnienia w tym względzie nie przekonały posła Macierewicza. - Nieprzekonujące były wyjaśnienia co do wykorzystania pozostałości po samolocie, pan Klich stwierdził, że te rzeczy nie mają znaczenia, bo już wszystkie ważne rzeczy zostały uwzględnione, ja miałem w rękach przełącznik od ciśnieniomierza, który przywieziono wczoraj - podkreślił poseł PiS.
Posłowie dociekali, kto zaproponował zastosowanie w tym przypadku konwencji chicagowskiej. Wyjaśnienia w tym względzie ze strony eksperta i przedstawicieli MSZ nie były do końca jasne. - Jak się wydaje, rozstrzygnięcie stosowania konwencji chicagowskiej zapadło w rozmowie telefonicznej między panem Morozowem ze strony rosyjskiej i panem Klichem - ocenia Macierewicz. - Już wówczas strona rosyjska poinformowała, a działo się to przed godziną 14.00 10 kwietnia, że to będzie konwencja chicagowska. Zastosowano ją, konwencję chicagowską, i to interpretowaną w sposób dla nas niekorzystny, czyli tak, iż pełnię dyspozycji ma strona rosyjska, chociaż istnieje tam przecież możliwość przejęcia przez stronę polską postępowania, a więc z góry przyjęto rozstrzygnięcia dla Polski niekorzystne - zaznacza poseł Macierewicz.
Na koniec posiedzenia komisji poseł Jerzy Polaczek wnioskował o przydzielenie Klichowi ochrony BOR ze względu na jego jednoosobową wiedzę na temat katastrofy. - Mam zapewnienie, że nic mi nie grozi - odparł Klich.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-05-07

Autor: jc