Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kiepski interes

Treść

PKO BP, największy polski bank pozostający pod kontrolą Skarbu Państwa, od którego akcji kredytowej uzależniona jest ponad połowa polskiej gospodarki, zamierza w kryzysie zmarnować 10 mld zł na przejęcie BZ WBK z rąk Irlandczyków. Tymczasem środki te wpuszczone do gospodarki pozwoliłyby na udzielenie polskim firmom kredytów na blisko 50 mld zł - zauważają ekonomiści.
Decyzja o zakupie BZ WBK przez PKO BP zapadła na szczeblu politycznym. Minister skarbu Aleksander Grad gotów jest nawet w tym celu zrezygnować ze ściągnięcia z PKO BP dywidendy do świecącego pustką budżetu. Za przejęciem banku aktywnie lobbuje Jan Krzysztof Bielecki, przyjaciel premiera i szef jego Rady Gospodarczej, do niedawna prezes Pekao SA, głównego konkurenta PKO BP na polskim rynku. - PKO BP chce być liderem polskiej bankowości i uznaje za słuszne wszelkie działania akcjonariuszy, które wspierają zarząd w realizacji tego celu - powiedział prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło, który przyszedł na to stanowisko z Pekao SA.
Zachętę do realizacji wspomnianego planu wystosował także szef Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza, który oświadczył, że nabycie BZ WBK przez zagraniczny bank grozi... zainfekowaniem polskiego sektora bankowego kryzysem. - Ewentualne przejęcie
BZ WBK przez PKO BP miałoby neutralny wpływ na sektor finansowy - poinformował wczoraj Kluza, dodając, że tak podpowiada mu "intuicja". Zaznaczył, iż KNF, udzielając zgody na transakcję, nie będzie dyskryminowała nikogo, ale będzie zwracała uwagę na to, czy nabywca korzystał z pomocy publicznej, jak sobie radzi od strony kapitałowej i jaką ma strukturę bilansu.
Warto zapytać: dlaczego przejęcie
BZ WBK przez PKO BP jest bezpieczniejsze niż przez zagraniczny bank? Przecież PKO BP także korzystał ze środków publicznych, ponieważ niedawno bank przeprowadził dodatkową emisję akcji, którą objął inny podmiot publiczny - Bank Gospodarstwa Krajowego. Dlaczego KNF boi się zagranicznego nabywcy, skoro francuskie, niemieckie, włoskie czy irlandzkie banki obficie zasilone zostały gotówką przez rodzime rządy, czyli europejskich podatników, a rolą KNF jest zadbanie, by pieniądze płynęły zawsze z centrali banku do polskich spółek-córek, nigdy odwrotnie. Zachodnich środków publicznych nie chcemy angażować, a polskie - owszem?
Z dobrodziejstwem inwentarza
- Kapitał banku to zaledwie parę procent, resztę stanowi zasilanie zewnętrzne z macierzystych centrali. Jeśli kupuje się bank, nabywa się tym samym jego zobowiązania, pozwalając zachodnim centralom wycofać kapitały z naszego rynku - wyjaśnia dr Cezary Mech, były wiceminister finansów.
- Zakup BZ WBK jest równoznaczny z ograniczeniem akcji kredytowej na rzecz polskiej gospodarki i ograniczeniem ekspansji PKO BP - zauważa Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. - To tak jakby rolnik dokupił pole, a na jego obsianie i uprawę nie zostawił sobie pieniędzy - dodaje. Zwraca też uwagę, że przed podjęciem decyzji o zakupie warto sprawdzić, co ta instytucja trzyma w portfelu. - Czy jest prawdą to, o czym donosiły media, iż bank ten posiada ok. 13 mld zł kredytów udzielonych deweloperom działającym na polskim rynku, w tym deweloperom hiszpańskim i irlandzkim? BZ WBK nigdy tej informacji nie zdementował. Potrzebna jest jasna deklaracja banku i KNF, wszak nabywcą ma być bank kontrolowany przez Skarb Państwa - postuluje Szewczak.
Przestroga na czasie, jeśli wspomnieć doświadczenia innych instytucji finansowych, np. Commerzbanku, który po przejęciu Dresdner Banku od firmy ubezpieczeniowej Allianz popadł w potężne kłopoty finansowe, gdy okazało się, że Dresdner Bank poniósł gigantyczne straty na amerykańskim rynku nieruchomości. Warto pamiętać, że to właśnie szef BZ WBK Mateusz Morawiecki ostrzegał przed rokiem, że sytuacja w sektorze bankowym drastycznie się pogarsza, mówił wręcz o "bankowym tsunami". W ciągu roku bank centralny i nadzór nad rynkiem finansowym zrobiły wiele, by sytuację w bankach uzdrowić, ale przykrych niespodzianek nie można wykluczyć.
Wycofają kapitał, my go wyłożymy?
W kryzysie, gdy "kapitał płynny" jest dobrem najbardziej poszukiwanym, rządy wszystkich państw skupiają się na tym, by środki publiczne poprzez kredyty trafiały na krajowy rynek w celu pobudzenia gospodarki. Dlatego zmuszają swoje banki korzystające w kryzysie z pomocy publicznej, aby sprzedawały swoje zagraniczne spółki-córki. Chodzi o to, aby ani jedno euro pomocy publicznej nie trafiło za granicę. Tak właśnie postąpił rząd irlandzki wobec AIB (Allen Iris Banks), właściciela BZ WBK: kazał sprzedać polską córkę - klejnot w grupie AIB - w zamian za wsparcie z budżetu państwa. W ten sposób kapitał AIB zaangażowany w Polsce i powiększony przez lata, trafi do Irlandii, aby ją ratować w kryzysie, a o zobowiązania banku niechaj się martwi nabywca. I w tym momencie minister Grad usłużnie oferuje usługi. Owszem, BZ WBK to dobry bank, z dobrymi wynikami, dobrymi pomysłami biznesowymi i do niedawna - dobrą perspektywą, ale to nie oznacza, że spragniona Polska powinna za niego oddać ostatni łyk wody. Jeśli irlandzka centrala nie chce dalej finansować swej polskiej córki, niech idzie po pieniądze na giełdę przy pomocy dodatkowej emisji akcji. Niech zagraniczny właściciel, przyciśnięty kryzysem, rozwodni swój kapitał, zamiast sięgać do kieszeni polskiego podatnika i zdrowej instytucji publicznej, jaką jest PKO BP. - Zdumienie budzą głośne deklaracje ministra skarbu, iż jest zdeterminowany, aby to PKO BP nabył BZ WBK i nawet gotów jest zrezygnować na poczet zakupu z dywidendy. To zgoła niehandlowe podejście, które powoduje podbicie ceny zakupu. Może wcale nie będzie chętnych i bank pójdzie za pół ceny? - zwraca uwagę Szewczak.
Od blisko dwóch lat dr Cezary Mech powtarza, że polski rząd powinien wstrzymać się z ewentualnym zakupem - poprzez podmioty państwowe, jak PKO BP lub PZU SA - akcji banków wystawianych na sprzedaż przez zachodnie centrale, nawet gdyby je oferowano po atrakcyjnej cenie. - Polskie instytucje finansowe zamiast przejmować banki zagraniczne, powinny się skupić na przejmowaniu ich rynków i ekspansji kredytowej na rzecz polskiej gospodarki - twierdzi dr Mech. - Powinniśmy dokapitalizować z pieniędzy publicznych wyłącznie państwowe instytucje finansowe: PKO BP, BGK, i zmuszać je do ekspansji kredytowej na rzecz polskiej gospodarki - podkreśla.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-06-24

Autor: jc