Jeszcze żołnierz czy już polityk?
Treść
Pozbawianie kompetencji dowódców, omijanie ich przez wydawanie poleceń dla ich podwładnych, to skandal - tak gen. rez. Waldemar Skrzypczak ocenił sytuację, w której gen. Artur Kołosowski, szef Departamentu Kadr MON, polecił mjr. Grzegorzowi Pietruczukowi zrelacjonowanie na nowo wydarzeń z 12 sierpnia 2008 r. związanych z tzw. incydentem gruzińskim. W wywiadzie udzielonym po wcześniejszych deklaracjach niechęci wracania do wydarzeń z 2008 r. mjr Pietruczuk żalił się na ataki na jego osobę związane z sugestiami, że notatka powstała na zamówienie szefa resortu obrony. Potwierdził także stanowisko MON, że o sporządzenie notatki poprosił go osobiście gen. Kołosowski. - W tych działaniach nie ma przypadku i są one czynione po to, by odsunąć uwagę od działań MON - uznał Dariusz Seliga, poseł PiS.
Jeszcze kilkanaście dni temu, tuż po publikacji w mediach tegorocznej notatki mjr. Grzegorza Pietruczuka, pilota 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, na temat incydentu gruzińskiego z 12 sierpnia 2008 r., pilot w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zapewniał, że nie chce już wracać do tej sprawy. Tymczasem wczoraj wystąpił na łamach "Gazety Wyborczej", prezentując swoje oburzenie szumem medialnym powstałym wokół jego osoby. Pilot mówił m.in. o atakach na jego osobę. "Atakowano mnie, że teraz napisałem notatkę na zamówienie ministra. Nic takiego nie miało miejsca. Napisałem tę notatkę na prośbę szefa kadr MON pana gen. Kołosowskiego" - zaznaczył. Major Pietruczuk dobrze wie, że w "aferze notatkowej" oskarżenia o wikłanie wojskowych w politykę spadły na barki kierownictwa resortu obrony, które zostało poproszone przez posłów PiS o wyjaśnienie powodów, dla których pilot miał szerzej opisać incydent.
Prośba przyszła z resortu
Ponadto pilot twierdząc, że napisał notatkę na prośbę gen. Kołosowskiego, zapomniał, że Janusz Sejmej, rzecznik prasowy ministra obrony, przyznał wprost, że to on zlecił gen. Kołosowskiemu wypowiedzenie się dla mediów na ten temat. Czy rzecznik działałby w tej sprawie bez porozumienia ze swoim szefem? - Notatka powstała tylko i wyłącznie na prośbę gen. Kołosowskiego, który - ze względu na duże zainteresowanie dziennikarzy tą sprawą - został poproszony przeze mnie o wypowiedzenie się dla mediów. Notatka ta miała wyłącznie charakter roboczy, przypominający wszelkie okoliczności zaistniałe na pokładzie Tu-154M - deklarował Sejmej.
- Widać wyraźnie, że pilot został uwikłany w politykę, wręcz powoli staje się politykiem. Zapewne zawdzięcza to ministrowi Bogdanowi Klichowi i kierownictwu MON. Tylko w ten sposób można skomentować to, co dzieje się wokół tzw. incydentu gruzińskiego - ocenił poseł Dariusz Seliga z PiS, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Jak zauważył, nie ma w wojsku takiego zwyczaju, by pełniący służbę żołnierz, poza oficerami prasowymi, był dopuszczony do kontaktów z gazetą i by publikowane były artykuły czy też wywiady z jego udziałem. - W tych działaniach nie ma przypadku i są one czynione po to, by odsunąć uwagę od działań MON. Ostatnie wydarzenia wyglądają tak, jakby wcześniej został rozpisany scenariusz, który obecnie jest realizowany krok po kroku. Można było się spodziewać, że przed rocznicą katastrofy w Smoleńsku budowana będzie atmosfera napięcia. Nie zdziwię się więc, gdy za kilka dni ktoś nagle przypomni sobie, że gdzieś coś słyszał albo widział, co obciąża czy to prezydenta, czy załogę - dodał poseł Seliga. Jak zapewnił, tego rodzaju wydarzenia skłaniają, by dokładniej przyjrzeć się działaniom resortu obrony i "drążyć temat" związany z okolicznościami powstania notatki mjr. Pietruczuka. Sprawa wikłania wojskowych w politykę już stała się przedmiotem interpelacji poselskiej skierowanej do szefa MON. Posłowie czekają na wyjaśnienia resortu.
W ocenie gen. rez. Waldemara Skrzypczaka, przy kontaktach na linii wojsko - media żołnierz musi zachować daleko idącą ostrożność, by w swoich wypowiedziach nie wejść w kolizję z polityką. - Faktem jest, że to, co się stało w Smoleńsku, dla wielu osób ma wymiar polityczny. Dla mnie jest to sprawa wojskowa, bo katastrofie uległ samolot wojskowy. I tak należy podchodzić do tego tragicznego zdarzenia - ocenił. Pytany o incydent w Gruzji uznał, że zanim wypowie się ocenę na temat tego zdarzenia, należałoby poznać wszystkie jego szczegóły i mieć na uwadze to, czym kierował się prezydent, podejmując taką czy inną decyzję. - Warto pokazać kulisy tego zdarzenia, bo wszyscy tylko mówią, że prezydent zmuszał pilotów do lądowania w Tbilisi. Trzeba pokazać cały kontekst tej sprawy i wtedy można oceniać - dodał.
Generał Skrzypczak przyznał, że kiedy doszło do incydentu, żołnierz miał prawo i obowiązek zameldować o nim dowódcy. Niezrozumiałe jest jednak to, że obecnie szef Departamentu Kadr MON wydaje polecenia żołnierzowi, z pominięciem jego przełożonego. - Po raz pierwszy słyszę, że szef Departamentu Kadr wydaje polecenie żołnierzowi, który ma swojego dowódcę. To jakieś żarty! Pozbawianie kompetencji dowódców i omijanie ich, wydawanie poleceń dla ich podwładnych, to skandal - ocenił gen. Skrzypczak. Jak dodał, mjr Piteruczuk ma swojego dowódcę, a jego najwyższym przełożonym jest dowódca Sił Powietrznych, i taka hierarchia winna być zachowana, a działanie w odmienny sposób nie znajduje racjonalnego wytłumaczenia.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2011-03-30
Autor: jc