Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dyskusji nie było

Treść

W warszawskim Wawrze odbyło się inauguracyjne, organizacyjno-integracyjne posiedzenie Klubu Parlamentarnego PiS na nową kadencję Sejmu. W klubie znalazło się 40 nowych parlamentarzystów. Odbywało się ono w napiętej atmosferze.

- Zbigniew Ziobro został brutalnie upokorzony - mówili po posiedzeniu posłowie partii. Gdy przed przerwą były minister sprawiedliwości chciał zabrać głos i zgłosić wniosek formalny, został przez salę zignorowany i nie wysłuchano go. - Wszyscy się rozeszli, by potem wrócić już na wybór władz klubu - relacjonuje jeden z posłów. Jak się okazało, jego sprawa, jak i innych europosłów, prawdopodobnie Tadeusza Cymańskiego, zostanie zgłoszona do rzecznika dyscypliny partyjnej. - Postawę pana prezesa Ziobry, jak i innych panów posłów do Parlamentu Europejskiego oceni rzecznik dyscypliny PiS. Niezwłocznie oceni, czy ta sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach, mieściła się w normach statutowych PiS - oświadczył Mariusz Błaszczak po posiedzeniu klubu.
Najpierw jednak głos zabrał prezes Jarosław Kaczyński, który zapowiedział, że w nowej kadencji klub PiS ma działać przede wszystkim merytorycznie. Dlatego zostaną powołane do działania zespoły: prawny i ekonomiczny.
- Prezes mówił, że nie może zrealizować się taki scenariusz, który doprowadzi do naszego rozbicia i w konsekwencji do przegrania kolejnych wyborów - dowiedział się "Nasz Dziennik" od jednego z uczestników posiedzenia klubu PiS. Według jego relacji, prezes zaznaczył, że źle się dzieje, kiedy dyskusję prowadzi się poprzez media. Jarosław Kaczyński zobowiązał wszystkich posłów i senatorów PiS do podpisania oświadczeń, w których honorowo zobowiązali się do przystąpienia do Klubu Parlamentarnego PiS na okres całej kadencji. W ten sposób chciał rozstrzygnąć kwestię ewentualnego rozłamu w partii. Ci, którzy chcieliby opuścić jej szeregi i działać poza nią, mogli zadeklarować się już wczoraj. Potem odbyły się głosowania. Akces do klubu podpisali wszyscy obecni, w tym również posłowie zaliczani do grona "ziobrystów".

Jeden kandydat
Na dzień przed posiedzeniem klubu odbyło się "liczenie szabel" i według wstępnych kalkulacji silniejsi mieli być nominaci Jarosława Kaczyńskiego i zwolennicy status quo. Tak też się stało - na szefa klubu został wybrany wskazany przez prezesa Mariusz Błaszczak, który był jedynym kandydatem. Przeciw niemu zagłosowało jedynie 22 parlamentarzystów.
- To wszystko, co dziś posiada Zbigniew Ziobro - komentuje jeden z warszawskich posłów PiS. Wcześniej stronnicy byłego ministra sprawiedliwości mieli podjąć próbę zmiany regulaminu klubu w stronę jego "demokratyzacji". Jednak już przy wyborze komisji skrutacyjnej okazało się, że ani Zbigniew Dolata, ani Arkadiusz Mularczyk nie znaleźli się w jej składzie, gdyż zdobyli niespełna 30 głosów. To pokazało, że zmian w klubie parlamentarnym nie wymuszą. Wczoraj nie nastąpiły jednak wszystkie rozstrzygnięcia. Podczas posiedzenia nie wybrano osoby, która z ramienia PiS obejmie fotel wicemarszałka. Prawdopodobnie ponownie będzie nim Marek Kuchciński.

Gorzkie słowa europosła
Ostatnie wypowiedzi Zbigniewa Ziobry wywołały w klubie parlamentarnym PiS oraz w samej partii burzę. Trudno się dziwić, bo europoseł zawarł w nich sporo gorzkich słów. Przede wszystkim o tym, że Polską przez najbliższe 4 lata znów będzie rządziła Platforma Obywatelska i dzisiaj nie ma żadnej gwarancji, że nie będzie tak przez kilka kolejnych lat. Na konieczność "większej swobody w klubie parlamentarnym" i wpływ na wybór wicemarszałka wskazywał w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Mówił też, że wobec zepchnięcia PiS na prawą stronę sceny politycznej i groźby izolacji partii, która się właśnie dokonuje, być może konieczne okaże się podzielenie jej na dwa obozy polityczne, które zagospodarują elektorat dający w przyszłości stabilną większość parlamentarną. Ta analiza i propozycje "demokratyzacji" PiS zostały jednak odczytane jako wypowiedzenie wewnątrzpartyjnej wojny. Stało się tak, mimo że Ziobro nie podważał roli i pozycji prezesa Jarosława Kaczyńskiego, a także podkreślał konieczność ożywienia partii i zbudowania wokół niej czegoś w rodzaju ruchu społecznego, dzięki któremu partia mogłaby ze swoim przekazem i pomysłami dotrzeć do większości Polaków. Wczoraj w imieniu partii wypowiadał się m.in. poseł Mariusz Kamiński. - Dyskusja jest potrzebna, ale wewnętrznie. I taka dyskusja się rozpoczęła - stwierdził. Nie chciał odpowiedzieć, czy Ziobro szkodzi partii, ale że jest to "duży prezent dla Platformy Obywatelskiej". - Nie rozumiem, po co to zrobił - powiedział Kamiński. Zapewnił, że PiS potrafi o swoich sprawach rozmawiać otwarcie, szczerze, a nawet ostro, ale w wewnętrznym gronie. Do poniedziałku większość posłów nie chciała jednak w ogóle rozmawiać na ten temat. Co więcej, ta kwestia została zupełnie przemilczana na partyjnym portalu internetowym PiS.org.pl.

Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik Środa, 26 października 2011, Nr 250 (4181)

Autor: au